Bytomskie Łobuzy :) cz. 14 - 99 fot str 94, nowe str. 97

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lis 19, 2018 13:17 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 14 - foty str. 46 :)

Patmol pisze:żadnych badań; nie jestem aż tak ciekawa swoich badań krwi, żeby badać krew
panicznie boje się lekarzy

i myślę, że tylko sam człowiek czuje, czego jego organizm potrzebuje - nie odważałabym się jeśc według rozpiski dietetyka
dietetyczka jest może w stanie bilansować prawidłowo posiłki teoretycznie, albo dla siebie - ale to chodzi nie tylko o prawidłowy bilans, ale i o cechy osobnicze

Właśnie dlatego chodzi się do dietetyka. Wtedy dostaje się rozpiske osobniczą ;) ale ja nie chodze do dietetyka. Nie bylam. Jednak na yt slucham deitetykow wiec stad mam teoche rozeznania. Pewnie, że taka rozpisa to nienjest wyjście na cale zycie, żeby jeść pod dyktando. Ale na pewno mozna na takiej podstawie czegos się nauczyc. Ja nie mam.rozpiski. Badania krwi można zrobic bez lekarza :) ale.jezeli nie masz do czego sie sama przyczepic w swoim zdrowiu to na pewno nie musisz robic badan na juz. Choc warto się kontrolować :)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon lis 19, 2018 13:20 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 14 - foty str. 46 :)

Chodzi to się na spacer. Długi.
Do lekarza się jedzie jak już się nie chodzi całkiem. No albo lekarz przyjeżdża wtedy. :roll:

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27101
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon lis 19, 2018 13:23 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 14 - foty str. 46 :)

Patmol pisze:Chodzi to się na spacer. Długi.
Do lekarza się jedzie jak już się nie chodzi całkiem. No albo lekarz przyjeżdża wtedy. :roll:

Hahaa :ryk: no albo karawan :twisted:
Kontrola zapobiega chorobom. Ale rozumiem - ja tez sie nie kontroluje. Z tarczyca już musialam, bo bylam juz "trupem". Wróć! Grubym trupem ;)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon lis 19, 2018 13:30 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 14 - foty str. 46 :)

A ja się stara sie robię, no to myslę czasem nad tym czy sie nie powinnam jakoś przebadać albo coś.
Jak przejdę 30 km z psem i plecakiem to następnego dnia mnie nogi bolą - czyli coś mi organizm szwankuje.
Gorzej widzę niż kiedyś, wiec myślę czasem czyby do okulisty nie iść.
Z drugiej strony moja babcia do 90 dobrze sie trzymała, no to jeszcze mam trochę czasu.

Jak kiedyś bolał mnie kręgosłup, nie mogłam sie ruszać, i poszłam do lekarza/ z trudem/ no bo zwolnienie potrzebowałam do pracy i lekarz mi dał leki i wykupiłam/ bo przeważnie wyrzucam receptę/ i wzięłam pól dawki - to do wieczora mnie przymuliło całkiem, a to miały być jakieś leki przeciwbólowe. I fakt jak wzięłam polowe dawki to do wieczora nic nie czułam, i myslałam, że umarlam, takie to silne było. Nie brałam więcej.
A powiedziałam lekarzowi, ze potrzebuje cos przeciwbólowego, ale nie za mocnego, bo ja nic normalnie nie biorę , żadnych leków.
Lekarze sa przerażający.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27101
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon lis 19, 2018 13:44 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 14 - foty str. 46 :)

Ja też się boje lekarzy. Nie mam rodzinnego. Jak sie przeprowadzilam do nowego miasta to poznalam sluzbe zdrowia z najgorszej strony. Wiecej nie poszlam. Badania krwi robie prywatnie. Do endo chodze prywatnie. Do ginekologa wybieram sje w przyszlym roku prywatnie. Okulista prywatnie. A mowilam że nie poniże się do prywatnych wizyt.

To że babcia dozyla do 90tki to nic nie znaczy. Żyła w innych czasach :) Latwo radzic drugiemu - kontrola pozwala wyłapać choroby na wczesnym etapie. Ja rozumiem, że nie chcesz sie badać i że sie boisz. Ale właśnie dlatego potrzebujesz kogos kto bedzie Ci suszyl o to głowę. Mnie suszyli 2 lata zanim poszlam, wiec uzbroj się w cierpliwosc ;)
Leki powinno sie brac tak jak lekarz powiedzial. Ja nawet witaminy boje sie sama brac. Biorę te ktore niby powinnam przy niedoczynnosci, ale sama je sobie przepisalam. Biore tylko czasem b12 i d3+k2 a kupilam sobie jeszcze kwas foliowy i selen. Soli nie unikam bo jest w niej jod. Ale jutro ide na badanie i sprawdze poziom tych składników bo wg mnie powinnam miec w normie kwas foliowy. Np zelazo mam idealnie w normie. A sie okazalo że zelaza nie slrawdza sie przez zelazo ale orzez ferrytyne czy cos takiego. Idac dalej w las sie okazuje ze ta ferrytyna nie wystarcza, trzeba jeszcze cos. Tak mówią Ci ktorzy na sile chca.sie dowalic do diet weganskich. Ale sprawdze to. Choc tez sie boje. Mimo że ze sluzba zdrowia jestem zwiazana ie dziecka i przyzwyczajona do tego to za kazdym razem już mysl o tym powoduje że mnie ściska ze strachu.
:)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon lis 19, 2018 13:57 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 14 - foty str. 46 :)

No to trzymam kciuki, żeby ci wszystko wyszło idealnie. Dieta wegańska raczej prosta nie jest -wiec tym bardziej kciuki, żeby wyszło idealnie w badaniach.

Jedna babcia dożyła 98, tyle że po 90-tce już nie leciała na piechotę do kościoła 2 km i z powrotem . tylko czekała na podwózkę i zaprzestała uprawiania ogrodu , a druga babcie dozyła 95, i naprawdę nic specjalnego nie jadły. głownie kapustę, cebule, czosnek, chleb ze smalcem i zupy. I ogórki kiszone. Placki ziemniaczane z cukrem. naprawdę żadne tam nie -wiadomo-co. Przeżyły dwie wojny, no to chyba było stresujące, w czasie II wojny jadły dziwne rzeczy, w dzieciństwie tez niewiele jadły -obie urodziły się przed I wojna światową. I czasem opowiadały co się wtedy jadło.

więc może nie tyle chodzi o to co jeść, ale o to żeby mało jeśc ; raczej głodować niż się przejadać? a poza tym cebula kapusta ziemniaka -warzywa przecież.

ja cebuli, czosnku no to nie mogę, chociaz lubię -boby mnie chyba z pracy wykopali szybko jakbym pachniała czosnkiem i cebulą. :roll:

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27101
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon lis 19, 2018 14:03 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 14 - foty str. 46 :)

J zawsze mówię - jeżeli można sobie ulżyć, to po co się męczyć? Jak zaczyna mi coś doskwierać, idę do lekarza. Też tego nie lubię, ale jeszcze bardziej nie lubię się męczyć. I tak oto odkryciem u lekarza było, że przestałam lubić czytać, bo mam już ten wiek, w którym to niestety ostrość widzenia zaczyna szwankować. Dobrał mi okulary i cud - znowu czytanie mnie nie męczy ani nuży :) Odkryciem była tez niedoczynność tarczycy. Długo mi zajęło pójście do lekarza, bo ciągle myślałam, że mam chroniczne zmęczenie, tyle lat już pracuję. Jak już ledwo nogami ciągnęłam udałam się do lekarza i kolejny cud - odpowiednie leczenie i energia mi wróciła. Teraz mam zamiar skorzystać z rehabilitacji na kręgosłup. Chociaż wiem, że to moje zaniedbanie (powinnam się więcej ruszać i ćwiczyć), ale rehabilitacja też nie zaszkodzi. Korzystajcie z przychodni, pracowni i laboratoriów. W końcu za to płacimy. Fakt, że na endo mam czekać 4 lata i będę musiała znów wybulić kaskę, ale przynajmniej z tego co można bezpłatnie mam zamiar korzystać ile wlezie, oczywiście w ramach bieżących potrzeb :)

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20587
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Pon lis 19, 2018 14:08 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 14 - foty str. 46 :)

oczywiscie
ja to popieram oczywiscie i z całych sił
:mrgreen:

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27101
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon lis 19, 2018 14:27 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 14 - foty str. 46 :)

Tak. Uważam też, że proste jedzenie jest najzdrowsze. A my wrzucamy w siebie jak w śmietnik. Myślę (a nawet gdzieś to usłyszałam), że to co jemy teraz, jedzenie masowe, które jest nastawione na ilość a nie na jakość, gluten, który nie ma nic wspólnego z tym prawdziwym itd, że ludzie nie przywykli do tak szybkich zmian w jedzeniu. Do tych nowych złych "wartości" dodanych do jedzenia. Dlatego chorujemy. Nasza ewolucja nie nadąża. Dlatego kiedyś na prostym, zdrowym jedzeniu (bez liczenia witamin i minerałów) ludzie żyli długo i nawet nie znali słowa "niedobory" (w skrajnych przypadkach owszem wiadomo ), i żyli długo i w zdrowiu.

Nawet ostatnio wsnuwam teorie (ale to są teorie nie poparte wiedzą), że ta cała historia o odpowiednią ilość witamin i minerałów jest mocno zawyżona. Że ludzie nie potrzebują aż tak tego pilnować i że po latach okaże się, że znacznie mniejsze ilości są wystarczające. Uważam tak np na temat b12. Myślę, że to wielki chwyt marketingowy, rozdmuchany, żeby siać panikę i zmuszać ludzi do suplementacji. Tak samo D3. Robi się nagonkę na wegan i wegetarian, że mają niedobory b12, ale nikt nie bada mięsożerców. Są suplementowani poprzez jedzenie mięsa i badania wykazują, że prawie wszyscy mają niedobory. Ale tego się nie bada u przeciętnej osoby.
Dieta wegańska nie jest trudna. Tylko na wegan wszystkie oczy są zwrócone. Na mięsożerców nie, mimo że ich dieta jest dopiero uboga. Bo weganie i wegetarianie jeszcze trochę dietą się interesują. Jedzą bardzo różnorodnie. Nie boją się warzyw i zdrowych produktów. I te produkty w ich diecie są. Na dowód - starczy wejść do przychodzi z rana. Kto tam przesiaduje?

Dziś koleżanka mi pisze, że jej syn 2 tygodnie chorował. I to kolejny raz. A ona mi powiedziała, że boi się przejść na wege, o boi się niedoborów u swoich dzieci. Tyle, że dzieci wege nie chorują. A jak chorują to rzadko i krótko. Nie mówię, że wcale, ale to się słyszy. Więc ja bym się zastanowiła, kto tu ma niedobory w tym momencie.

W każdym razie uważam, że jedzenie, które jadły Twoje babcie Patmol to właśnie jest to czego nam do życia potrzeba, a nie tablicy mendelejewa w składzie, ani kalkulatora witamin i minerałów i sprawdzania tego w każdym posiłku. Ja się skłaniam do tego, że liczy się średnia z tygodnia a w nie że każdy posiłek musi być komponowany pod witaminy. Ale tak tylko piszę. Bez wiedzy. Jednak coś jest grubo nie tak skoro chorujemy, a kiedyś ludzie żyli w zdrowiu.

To dotyczy też zwierząt. Nawet moja wetka mówi, że tylu chorób, nowotworów, cukrzyc nie było nigdy. I ona też widzi winę w diecie.


Ps. w serialu Ania nie Anna MAryla poszła do okulisty, bo już źle widziała i lekarz zalecił jej - "jedna marchew dziennie". Zabieram się, żeby takową jeść jedną dziennie, ale nie udało mi się ani razu. Tylko jak zupę robię to coś chrupnę. A OKO przepisał mi luteinę w toaletkach. Oczywiście na żelatynie. Nie wykupiłam. I innej póki co nie znalazłam. Ale za to wiem, że to samo mamy w marchewce i chyba siemieniu lnianym. Dziennie sobie zjeść i jakie bogactwo do brzucha wpadnie, a nie syntetyczne witaminy.

ps. 2 Dorotko z endo właśnie korzysta się prywatnie, bo jak ustawić hormony, kiedy endo widzi sie raz na 2 lata. Też mnie to boli. Bo ja płacę z własnej kasy na zus i dlatego nie chciałam chodzić prywatnie. Bo jak się ma ze swojego portfela wyłożyć pieniądz na zus i potem iść i dodatkowo płacić w lekarza to boli okrutnie. Ale co zrobić. Czuje się o niebo lepiej, więc nie żałuję :)

Ja się w sumie wyników bardzo nie boję. Już mi wyszło, że jestem książkowa z niedoczynnością. To co mam mieć za niskie to mam, a pozostałe w normie. Jednak, kiedy robiłam badania to nie miałam za dobrej diety, wiele zmieniłam przez pół roku, więc spodziewam się poprawy. Bo też o niebo lepiej się czuję. Z całą pewnością więcej jem witamin teraz, choćby że nie jem tej białej mąki jak kiedyś, a zdrowsze. Ale zobaczymy. Ale jak się za dużo czyta to się potem wchodzi coraz głębiej i zamiast spać spokojnie to wymyślam co jeszcze powinnam zbadac. Moją endo interesuje tylko krzywa cukrowa i insulinowa i tsh. Nic o diecie nie wspomniała.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon lis 19, 2018 14:41 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 14 - foty str. 46 :)

Moje psy jedzą surową marchew codziennie.
ja jem jedna marchew dziennie na pewno, ale gotowaną - w zupie, w plackach - ostatnio nie mogę surowych warzyw, odrzuca mnie.
uwielbiam marchew


ale warto pamiętać jednak, że w wczasach moich babć jak ktoś miał niedobory to umierał i tyle
kto żył długo, to żył, ale dzieci w rodzinie rodziło się dużo, i tylko cześć przezywała dzieciństwo -wiec przezywały najsilniejsza osobniki - moja babcia 98 letnia umarła jako ostatnia z rodzeństwa, a była jedną z najstarszych sióstr
więc to wszystko takie jest względne

ja jestem mięsożerna, bo kupuje mięso dla zwierzaków, no to cześć tez zjadam
gdyby nie zwierzaki to pewnie by mi się nie chciało stać w kolejce po mięso 8) wędlin nie jadam, kiełbasy bardzo rzadko; ostatnio kupiłam kiełbasę na wycieczkę w gorę, ale tylko psom smakowała 8)

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27101
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon lis 19, 2018 14:48 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 14 - foty str. 46 :)

No cóż, nie mam kompetencji, żeby mówić jak jest na pewno ;) Nawet nie wiem tego, że tylko część dzieci przeżywało, bo w sumie nie znam takich historii. Mogę sobie tylko lakonicznie gdybać jakie mam przemyślenia, ale czy słuszne to nie wiem.

Myślę, że marchew gotowana to co innego niż surowa. Ale jednak taka prosta rzez jak chrupanie marchwi sprawia kłopot. Ja się zabieram od dawna i też bez skutku. Albo nie mam fajnej marchwi jak chcę jednak zjeść, albo jak już mam to nie umiem się przemóc, a lubię. Ale do książki czy filmu powinna to być stała przegryzka. Można zrobić sobie hummus domowy i do tego jeszcze wsunąć seler naciowy. A ja mam bardzo dużą wadę wzroku, która się poglębia. Myślę, że przez okulistów, którzy jedyne co potrafią to przepisać mocniejsze okulary. Jak tylko oko mi przywyknie do mocniejszego szkła to momentalnie zaczynam tracić wzrok. Więc jak to jest? Już mam -9,5 :(((
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon lis 19, 2018 14:52 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 14 - foty str. 46 :)

to rzeczywiscie duża wada
z bliska czy z daleka źle widzisz ?
ja nie nosze okularów, a sie czasami wściekam, że czegoś nie widzę wyraźnie (np składów pisanych takich maciupkim druczkiem na opakowaniach)

można marchew zetrzeć na tarce i wtedy jest bez chrupania, a bardzo dobre
ja nie lubie jeść jak czytam czy oglądam , albo raczej nie umiem -albo jem albo czytam :oops: jestem typowo jednozadaniowa

ja kiedyś chrupałam marchewkę, kalafiory, brokuły i kapustę, pietruszka, papryke - ale teraz nie mogę jakoś surowych warzyw, no to sie nie zmuszam

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27101
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon lis 19, 2018 14:56 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 14 - foty str. 46 :)

Ja lubię chrupać marchew, ale jak nie mam apetytu to nie umiem zrobić nawet gryza, choćby to było nie wiem co.

Na daleko źle widzę. Niby leczy się to operacyjnie, ale mam mieszane uczucia. Poza tym kosztuje to 6 tysięcy i to w promocji. Kiedyś słyszałam, że potem i tak wzrok siada. I nie można nosić szkieł kontaktowych. Ale niestety czuje, że kiedyś zacznę to poważnie rozważać, bo mam 34 lata i za chwile nawet szkła kontaktowe (moc niższa jest na szkłach -8 i -8,5) już nie będą miały takie mocy, bo są do 9.
Zaden lekarz nie powiedział dlaczego tracę wzrok. Zawsze słyszałam, że mam oczy zdrowe.


Zdrowe i ślepe :evil:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon lis 19, 2018 15:26 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 14 - foty str. 46 :)

Dobra. Dwa badania, które chciałam zrobić a są ważne dla tarczycy to selen i jod. Ceny to 85,5 i 237,5 zł w kalkulatorze przez internet, a w punkcie stacjonarnym na pewno drożej. Wiec już wiadomo dlaczego lekarze tego nie zlecają. Nie zrobię ich jutro. Innych też nie. Nie będę sobie wyszukiwać na siłę tego, czy gdzieś jest możliwe, że mam niedobory czy nie. Przy każdym badaniu pisało o możliwych chorobach od niedoborów i nadmiarów i zestresowałam się okropnie. Zrobię tylko to co mi endo kazała i dalej będę się starała jeść coraz bardziej zdrowo.

A poza tym to mam dziś szkolenie internetowe. Jeszcze nie brałam udziału w takim szkoleniu. Szkolenie ma 3 części - codziennie jedna. Temat to Prawo autorskie dla fotografów.
A w czwartek jadę na szkolenie 6 godzinne - Rodo dla fotografów.
Więc ten tydzień bardzo szkoleniowy jest :)

I jeszcze Kubi musi iść do wetki na zastrzyk przeciwświądowy. Co ciekawe jak poszedł do wetki w poniedziałek poprzedni to miał łysą plamę na brodzie, a teraz ma zarośniętą. Bardzo szybko to poszło :D
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon lis 19, 2018 18:44 Re: Bytomskie Łobuzy :) cz. 14 - foty str. 46 :)

A może twoje śpiewanie z Kubim jakoś go nakręca i potem w ten sposób te emocje musi wyładować? Może parę dni nie śpiewajcie i zobaczysz co będzie. A Tosia skończyła swoje wokalizy?

aga66

 
Posty: 6095
Od: Nie mar 05, 2017 18:46

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar i 131 gości