MonikaMroz pisze:Ja myśle ze drpakiem mały będzie zachwycony i myszkami tez. Jeszcze do pełni szczęścia brakuje wędki chyba ze już masz
Moja Bagi najbardziej lubi wędki z tasiemkami. Mili u mamy z piórkami które może wysłowić i wyciumkac jak już złapie „ofiarę” Ostatnio zawieźliśmy Mili nowa wędkę bo Bagi nie chciała się nią bawić to nie zdążyłam jej rozpakować a tamjuz skakała do pióra żeby się bawić. I ten kot ma 7 lat a zachowuje się jak nastolatka
Monika, nie mam wędki. Mam wygodny,mięciutki, ale nie za miękki, sznureczek do gonienia. Maj ma z nim zdjęcia w galerii z drugiego tygodnia razem
. Myślałam nad wędką, ale boję się,że on te piórka będzie chciał skonsumować. Jakoś mam obawy do tych wędkowych zawieszek (np.: te myszki mają ogony, które Maj może oderwać i się zadławić). Dodatkowo ze sznurkiem ja też się muszę ruszać i mi to pasuje
!
Dziś właśnie, chcę się pochwalić, małego porządnie zmęczyłam bawiąc się owym sznureczkiem razem. Mały ćwiczył skradanie się, skakanie z mebla na mebel, skakanie do góry, wskakiwanie na meble, a ja zmieniałam kierunki, kręciłam sznurkiem we wszystkie strony w poziomie i pionie, a kiedy kotek tracił zainteresowanie sznureczek zadziornie pacał go, zachęcając do dalszej zabawy. Było też troszkę zabawy miękką, małą piłką. Staram się używać zabawek wymiennie by się nie nudziły.Godzinę wariowaliśmy
. Na koniec, z wielką radością chwycił swoją zdobycz w postaci sznurka i bardzo zadowolony z siebie, rezolutnie pobiegł z nią w siną dal
! A za chwilę wrócił by się poobnosić ze swoim trofeum
! Jest taki pocieszny! To są te słodkie momenty! Po tej zabawie mały był w dużo mniej gryzącym nastroju, choć jeszcze trochę próbował. Czyli mieliście rację,że to gryzienie bierze się z nagromadzonej energii, której mały musi dać jakoś ujście.
Teraz śpi jak zabity, po takim maratonie już od godziny drzemie
.
Są jednak i te dużo mniej słodkie momenty. Tak jak dziś ,kiedy chciałam się przespać trochę,a mały wybrał mój moment największej bezbronności, gdy zamykałam oczy i
zaczaił się na moją twarz!
Tak, twarz. Z pazurami na moje usta,a i o oczy by pewnie zahaczył. Kątem przymykającego mi się oka dostrzegłam co zamierza i zrobiłam unik,zaraz potem nasyczałam, ale nawet nie jakoś bardzo, bo zmęczona byłam,a mały na to też się wkurzył zamiast odpuścić i widzę,że przymierza się by skoczyć ponownie. Asia pisałaś,że mały nie rozumie czemu syczę i dlatego odbiera moje syki jako atak. Trudno mi uwierzyć,że tu nie wiedział czemu na niego nasyczałam. Jedyne co mogłam zrobić,a byłam zmęczona, to przemieścić jego istnienie na podłogę. Potem zasnęłam, a jak się obudziłam, to Maj, jak gdyby nigdy nic leżał mi w nogach. Nie chcę być dla niego taka,że go wyganiam, bo wiem,że on tego kontaktu bardzo potrzebuje, ale on w ramach "zabawy" nie może robić cokolwiek zechce, tylko dlatego,że mu taki pomysł zaświtał.
Dziś jedną z klientów, którzy przyszli do mnie była młoda dziewczyna, bardzo blisko związana z psami. Jakie to super porozmawiać sobie z takimi ludźmi. Od razu widać,że wiedzą jak się obchodzić z zwierzętami i umieją je odczytywać. Dziewczyna powiedziała,że z małego zadziora jest, wszyscy to mówią
! Ja w nim to kocham ! Dziewczyna powiedziała również, że widać w oczach Maja,że chce się bawić i,że to wynika z jego młodości, ciekawości,a ja dodaję od siebie,że też osobowości. Ale mały coraz śmielej poczyna sobie również z obcymi ludźmi i w którymś momencie dziewczyna też "odczepiła" małego, który wbił się w jej nogi pazurami.
Asiu, Tobie długo zajęło oduczenie Koźlarka głupich pomysłów? To kot musi być chyba starszy, taki maluch jak mój będzie się chciał bezwzględnie bawić, prawda?
Pozwól,że dopytam: jak często w tygodniu powinnam suplementować spirulinę i w jakich ilościach? I jakie ilości tauryny na 1 kg ciała powinno się podawać?
A propo wagi, to czuję,że kluseczka znów przytyła od zaledwie poniedziałku. Na dniach idziemy do weta, mam namiary na jednego wartego wypróbowania, to go znów zważę
, nie zdziwiłabym się jakby w te kilka dni z 50 gramów podskoczył
.