Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
wizyta w domu nie jest konieczna. Ewentualnie trzeba bedzie nakrecic i przeslac filmiki jezeli ankieta nie wystarczy. Dlaczego chcesz zabezpieczac waz prysznicowy. Zabezpiecz raczej cala chemie gospodarcza. Plyny prositp.Deski raczej nie podniesie ale pamietaj zeby ja zamykac. Koty nie lubia zmianaleksandra&maj pisze:A czy ta pani mówiła,że wizyta w domu u Ciebie jest konieczna? Jeśli tak, to jakie są koszty dodatkowe? Czy konsultacja będzie on-line czy Ty do niej musisz jechać?
Mały przed chwilą gmerał przy mojej nodze,ale,że robił to bardzo delikatnie to go nie odganiałam. To znaczy, łapkami mnie miział, pazurkiem w którymś momencie zaczepił,ale powiedziałam "ała!" i puścił. Teraz obok mnie, pod biurkiem, na pudle sobie urzęduje.
Dla malucha stałe godziny ważne,a ja mam te godziny w cały świat. Powinnam więcej rutyny wprowadzić.
Ten wąż prysznicowy to zagrożenie? Co trzeba w kiblu zabezpieczyć? Bardzo się boję,że mały sam sobie deskę podniesie od klopika,może?
KociaMama44 pisze:Olu, bardzo mi przykro, że maluch się tak zachowuje i stwarza zagrożenie dla Ciebie... Przypomina mi to Szafira od mojej mamy. Szafir był przez nas wzięty, jak miałam 16 lat, a on sam miał jakieś 3-4 tygodnie. Od samego początku niczego się nie bał. Miałyśmy już wtedy 4-letnią kotkę w domu, jak go znalazłyśmy. On od początku był taki zawadiaka - jakby się wszystko jemu należało. I od początku rządził w domu, chociaż my tego nie zauważyłyśmy najpierw. Gdy coś szło nie po jego myśli, potrafił się na nas odgrywać. Pół biedy, jak był mały. Gorzej, jak był dorosły. Potrafiło to być niebezpieczne. Rzucał się np.na rękę, kiedy próbowało się go skądś strącić, i owijał się wokół tej ręki, wbijając pazury i gryząc tak na poważnie, że powstawały głębokie rany i potrzebny był antybiotyk, bo się potem długo paprały. A kiedy wszystko było tak, jak on chciał, to był kochanym mruczącym kotem. Ale trzeba się było z nim obchodzić jakz jajkiem. Zawsze głaskać delikatnie i nie za długo, bo mu się potrafiło znudzić i wtedy gryzł. Albo łapą się zamachiwał i pazury szły w ruch. Zdominował też, gdy dorósł, naszą pierwszą kotkę - Sol, która żyła w ciągłym strachu przed nim. Potrafił na niej wyżywać swoje frustracje, nagle atakując boleśnie. Teraz żałuję, że nie oddałyśmy go gdzieś (ale kto by go chciał i z nim wytrzymał?) bo kotka naprawdę była cała zastresowana i to było okropne.
Więc nie wiem, czy w przypadku takiego kota dokocenie jest sensowne. Chyba nie, bo zdominuje inne koty i może być dla nich groźny. Albo w "najlepszym" przypadku spowodować u nich ciągły stres uwieńczony jakąś chorobą.
Potem - gdy Szafir już dorósł- nigdy nie mogłyśmy z mamą wprowadzić do domu żadnego innego kota, bo Szafir miał instynkt kota - mordercy. Rzucał się na niego z poważnym zamiarem zrobienia krzywdy. (Oczywiście był wykastrowany, ale to nic nie wniosło).
Nie wiem, czy Maj jest taki jak Szafir, ale z pewnością jest taka jego reakcja na postawienie granic. U Szafira było dokładnie tak samo. Wszystko musiało być tak jak on chciał. Inaczej się odgrywał.
Nie wiem czy to taki typ kociego samca Alfa, czy co, ale tak mi się jakoś podobnie widzi z Majem... Uważaj na siebie i zamykaj małego na noc.
Ps. Po Szafirze teraz każdy inny kot jest dla nas balsamem na duszę..
Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 240 gości