Tosia i Hana

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 25, 2018 14:17 Tosia i Hana

Cześć, mimo, że jestem nowa na forum (choć konto ma od lat) postanowiłam założyć wątek moich kotów. Robię to by zdobyć cenne rady, ale i żeby się wyżalić, bo brak mi już sił. Może trochę o moich kotach:
Tosia, lat 8, jest kotem schroniskowym, a właściwie pod opieka schroniska, bo wzięłam ją z przychodni Dr Seidla. Kot okazał się puszką pandory, bo tuż po adopcji wyszedł koci katar. Potem już poszło, struwity w pechęrzu, szmery w sercu, zaburzenia behawioralne (sikanie na łóżka, leżące ubrania). Od lat jest na Royal Canin Urinary i jakos udało nam się opanować kryształy. Jeśli chodzi o zachowanie, to ma swoje fazy. Jest niedotykalska, woli sama podejść na pieszczoty i oburza się jak się ją bierze na siłę :P Kot bardzo strachliwy, boi się wszystkiego. Najlepiej czuje się w domu, znanym sobie terytorium.
Minęło te 8 lat i zaczęłam myśleć o drugim kocie. Chciałam towarzystwa dla Tośki, ale i dla nas, czegoś bardziej miziastego. Jak to mówią nie miała baba kłopotu, kupiła sobie prosię. Znaleźliśmy ogłoszenie z hodowli o małych, niebieskich brytyjczykach. Więc szybko sprawdzenie ich strony, są zarejestrowani, telefon, zaklepujemy. Teraz mogę sobie jedynie pluć w brodę, że nie pojechałam tam wcześniej. Musze przyznać, że warunki okazały się mocno średnie, śmierdziało kotami. Ale zagłuszałam sumienie tym, że jak kilka kotów, to nie może pachnieć fiołkami. Kot wydał nam się wyjątkowo mały, ale skoro przejechaliśmy tyle godzin i jest ta mała kuleczka to bierzemy. Już w drodze powrotnej po wczytaniu się w papiery okazało się, że kot zamiast 13 ma 9 tygodni, to tłumaczyłoby jej rozmiar. Wkurzyliśmy się, ale machnęliśmy ręką, kotu i tak bedzie lepiej u nas niż tam. i tak dołączyła do nas Hana, obecnie 4msc (prawdopodobnie, ale o tym później). Od poczatku Hana miała mokre kupy, kształtne ale coś jak plastelina. Tłumaczyliśmy sobie to nowym miejscem, zmianą diety. 11 dni po przybyciu i dość ciężkim dokacaniu, Tośka dostała biegunki, która trwała i trwała. Kot słabł, był osowiały, przestała jeść. Pojechaliśmy do kociego szpitala na nocny dyżur, gdzie w sumie oprócz skasowania nas grubej kasy i dania jakis podstawowych zastrzyków, niewiele zrobiono. 3 dni później, gdy nie było żadnej poprawy pojechaliśmy znów, gdzie kolejny raz potraktowano nas po macoszemu, za to wystawiając zacne rachunki. W końcu po awanturze w klinice jaką zrobił mój chłopak kot został przyjęty na oddział, gdzie zrobiono jej badania krwi, kału, moczu, usg brzucha i serca i dostała kroplówki, bo zaczęła się odwadniać. Na moje polecenie zrobiono badania pod kątem białaczki, FIP, FPV, FCV i różnych innych ukrytych chorób. Pomyslałam, że Hana mogła czymś Toskę zarazić i stąd objawy. Zaczęła się walka, bo kolejne wyniki były dobre oprócz pęcherza, gdzie zdiagnozowano zapalenie i serca, gdzie okazało się, że ma kardiomiopatię przerostową, na którą do końca życia ma brać Fortekor. Po wielu dniach leczenia antybiotykami o szerokim spectrum, kot doszedł do siebie, mimo, że nie ustalono przyczyny choroby. Sugerowano, że było to wynikiem stresu związanego z nowym kotem. Nie do końca usatysfakcjonowani przyjęliśmy, że tak mogło być, bo Tośka nie zapałała z początku miłością do Hany. Minęły 2 tygodnie, a zabawa zaczęła się od nowa, kot przestał jeść, musiano podać jej Mirtazapinę (lek przewidepresyjny, wzmagający łaknienie). Faktycznie kot po tym zaczął jeść jak opętany, ale dalej była apatyczna, a dodatkowo, po podaniu na haju. Dni spędzałam na pilnowaniu czy je i pije, a noce na szorowaniu kuwet, do których Hana nie do końca trafiała. Jej kupa dalej nie była idealna, często pozostawiała "stempelki" na pościeli i miała mega gazy. Znów zwaliłam to na karb młodego brzuszka i pewnie słabej jakości karmy jaką dostawała w tej pseudo-hodowli. Ale gdy dostała biegunki, która nie przechodziła po podaniu węgla czy smecty, musieliśmy uznać, że to nie jest normalne i czas zacząć działać. Pobraliśmy próbki kału do badania w kierunku pasożytów, a nasza wetka (nie od tych oszołomów ze szpitala) zaproponowała oprócz podstawowych sprawdzić 2 dodatkowe pasożyty i o to są: proszę państwa, na scene wjeżdżają dwie główne gwiazdy: Lamblie i Rzęsitek bydlęcy. Objawy Tośki zaczęły układać się w jedną całość. Jednocześnie załamaliśmy się, bo czytałam o tych chorobach i modliłam się, żeby to nie było to, ewentualnie same Lamblie. Ale mamy pakiet. Cała rodzin została przeleczona Metronidazolem (nie tylko profilaktycznie, mój chłopak zaczął mieć objawy), a mieszkanie wymyliśmy i wyparzyliśmy Steamerem od Karchera, na tyle na ile się dało. Obecnie koty są po 1 leczeniu, ale efektów niestety brak. U Hany poprawiły sie kupy, ale dalej są mocno średnie, natomiast u Tośki zaczęły się biegunki. Jestem juz u kresu sił, leczenie jest bardzo kosztowne. Na samą Toskę wydaliśmy 2 tysiące funtów, gdyż nie była w tym czasie ubezpieczona, a to nie koniec przecież, bo jest jeszcze Hana, która na szczęście była ubezpieczona i może uda nam się dostać zwrot kosztów. W domu nie robię nic innego tylko wyparzam, myję, szoruję, i z wagą w oczach patrzę ile koty zjadły. Byliśmy dziś u weta i jestem mocno rozczarowana, bo okazało się, że ronidazol, na który liczyłam i jest najskuteczniejszy w leczeniu Rzęsistka nie jest licencjonowany w UK. Wetka złoży do szefów prośbę o import np z USA, ale są na to marne szanse. Dostaliśmy więc na kolejny tydzień Metronidazol i Fenbendazol w paście Panacur. Do tego kupiłam probiotyki Fortiflora i szukam czegoś osłonowego na wątrobę. Lekarka poleca Protexin Denamarin, który jak mówi jest kosztowny, ale w necie powinien być nieco taniej niż u nich w gabinecie (przynajmniej ona nie zdziera jak ci ze szpitala). Nie wiem co mam robić szczerze mówiąc. Kupiliśmy kota z hodowli, po to właśnie by był zdrowy i pewny, a okazało się zupełnie inaczej. Dodatkowo hodowca wypiera się wszystkiego twierdząc, że kot był zdrowy i jakby jadła mokrą karmę nic by jej nie było. Nawet nie wiecie jak się wkur*** na takie brednie, nie ma ona sobie zupełnie nic do zarzucenia, kasa wzięta to nara. Oprócz tego kot ma przepuklinę pępkową, która będzie wymagać operacji, a na mój argument, że kot był młodszy niż miał być, usłyszałam, że wcale nie, tylko ona się pomyliła przy wpisywaniu w rodowód. Miesiące jej się pomyliły, nosz kur**. Tak więc nie wiem nawet ile Hana ma właściwie miesięcy, ale obstawiam, że jednak tyle ile myślę, bo babsku nie można z niczym wierzyć.
To na razie na tyle, wybaczcie za tę ścianę tekstu, ale zebrało się już we mnie tego tyle, że musiałam to z siebie wyrzucić. Jeśli ktoś jest ciekawy naszych dalszych losów, to zapraszam. Postaram się pisać co z leczeniem, bo jeśli chodzi o giardiozę, to jest mnóstwo informacji, ale o rzęsitku już ciężej cokolwiek znaleźć.
Nie wiem czy jako nowy użytkownik mogę wstawiać zdjęcia, więc daję w linku moje chorowitki :)
https://i.imgur.com/tg4Mvsk.jpg

kinix21

Avatar użytkownika
 
Posty: 4
Od: Pt lip 06, 2012 10:30

Post » Śro kwi 25, 2018 14:46 Re: Tosia i Hana

Śliczne masz te kociaste.
Przycupnę tu, bo u mnie Rudy też robi "plastelinowe" kupale, kiedyś też plamił (ale przeszło).
A że tak zapytam... Jak z zapachami? U nas tragedia, cały dom śmierdzi po jego wizycie w kuwecie :(

rainbowkitty

Avatar użytkownika
 
Posty: 48
Od: Pon sty 29, 2018 11:05

Post » Śro kwi 25, 2018 17:47 Re: Tosia i Hana

Witaj! No śmierdzi, śmierdzi :evil: ale po przejściu na suchą karmę i tak jest nieco lepiej, bo po wizycie Hany w kuwecie, gdy jadła mokre chciało urwać nos. Jeszcze Hana w przeciwieństwie do Tośki nie zakopuje urobku, taka jest z niego dumna :|

kinix21

Avatar użytkownika
 
Posty: 4
Od: Pt lip 06, 2012 10:30

Post » Czw kwi 26, 2018 14:40 Re: Tosia i Hana

Czesc :) mi zdjecia nie otwieraja sie :(
https://zrzutka.pl/bpfeke dla wojowniczki Fisi walczącej z FIP

kwiryna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4234
Od: Sob lip 23, 2016 9:36
Lokalizacja: Warszawa mokotów

Post » Pt kwi 27, 2018 17:31 Re: Tosia i Hana

kwiryna nie wiem czemu, bo mnie normalnie się otwiera :/ Niestety mam chyba za małą aktywność na forum, bo posty mam moderowane i okrojone możliwości. Co do kotów, to czas na update: dziś przyjechały leki osłonowe na wątrobę Protexin Denamarin (metionina i sylibina). Po konsultacji z weterynarzem na czacie na Krakvet (załapaliśmy się na ostatni dzień) postanowiliśmy przedłużyć Metronidazol. Jedna lekarka radziła podawać od 6 do 8 tyg, ta na czacie 3 tyg, więc wyciągnęłam z tego średnią i stanęło na 5 tygodniach. W poniedziałek mamy wizytę u weta, gdzie kupimy brakujące leki. Do tego zalecono nam większą ilość Fenbendazolu, zamiast 1 dnia, 3 w dawce 50mg/kg mc, więc o to również musimy poprosić. Problemem jedynie jest podawanie leków, bo zdecydowaliśmy się na syrop. Jak jeszcze Hana jest młoda i głupia i łyka wszystko co się jej da, a 10 sekund później nic nie pamięta, tak z Tośką są istne cyrki. Wie po co jest zabierana do kuchni, wyrywa się i pluje, ostatnio miałam Metro na twarzy, tak splunęła. Do tego dochodzi ślinienie się. Mieliśmy też jednodniowy strajk jedzeniowy, widoczny skutek pierwszej dawki Metro, ale na szczęście znów zaczęła jeść.

kinix21

Avatar użytkownika
 
Posty: 4
Od: Pt lip 06, 2012 10:30

Post » Sob maja 26, 2018 13:30 Re: Tosia i Hana

Cza na kolejna garść informacji. Wczoraj dostaliśmy pełne wyniki kupy. U Tośki wykryto DNA giardii i cysty w kale, a u Hany DNA rzęsistka i giardii, za to bez cyst w kale. Nie bardzo wiem jak mam to rozumieć, bo jak można mieć giardie w sobie, a jednocześnie bez dodatków w kupie :strach: Najważniejsze na ten moment jest to, że Tośka nie ma rzęsitka, więc z nim walczymy jedynie u Hany. Co do leczenia to dramat. W UK jedynym lekiem jaki przewidują jest Metronidazol, który nie pomógł, mimo miesięcznej kuracji, więc...ją zakończono! Tak, od 2 tyg koty nie dostają żadnych leków, z Hany jak leciało, tak dalej leci i wszyscy mają to gdzieś. U Tośki objawy się uśpiły, ale Hana dalej ma rzadką kupę i jest osowiała od czasu odstawienia leku. Dostała jedynie suchą karmę wet Hillsa Digestive Care i/d i to by było na tyle. Przecież to jest jakaś pier*** kpina! Wet stwierdziła, że Metro jej nie pomaga, więc nie ma sensu ją tym truć, ale nie ma żadnej innej alternatywy. Widocznie Brytyjskie Towarzystwo Weterynaryjne wyszło z założenia, że każdy kot jest taki sam i jeden lek leczy wszystko, a jak nie, to trudno. U jednej z forumek znazałam post nt. warszawskiego parazytologa Dawida Jańczaka, więc się z nim skontaktowałam przez Fejsbuka i z całego serca polecam :1luvu: Bez nadęcia facet odpowiedział na wszystkie moje pytania, jest mega pomocny i widać, że kocha to co robi. Utwierdził mnie w tym, że jedyną realną możliwością pozbycia się rzęsistka jest ronidazol. W UK niedostępny oczywiście, więc dziś teść ma pójść do polskiego weta i zobaczyć co da się zrobić. Jeśli nic nie ugra, to we wrześniu czeka nas wycieczka do Polski :roll: Nawet nie wiecie jak czekam na dobre wiadomości, bo widzę zmianę w zachowaniu Hany. Na Tośkę odstawienie leków podziałało wielkim głodem, mogłaby zjeść konia z kopytami, za to Hana nie ma apetytu, podziubie groszki i połowę zostawia, a musi ich zjeść ok 100g dziennie. No i brzuszek musi ją boleć, bo lata do kuwety i ciągle pije, mam nadzieję, że to nie początki cukrzycy, bo chyba się zabiję. Na wtorek ma umowioną sterylizację wraz z zamknięciem przepukliny pępkowej, która nieznacznie sie powiększyła. Wczoraj złożyliśmy do ubezpieczalni wniosek o zwrot kosztów leczenia Tośki, mam nadzieję, że oddadzą, bo uzbierało się ok 600f :? Poza tym staram się trzymać, choć ludzie mnie niesamowicie wkurzają, bo walą swoje mądrości w stylu: ja to bym tyle nie dał za leczenie i powinnaś uśpić. Nie dość, że zaglądają mi do portfela, to jeszcze mnie denerwują. Staram się wtedy odpowiadać, że jak im nie każę usypiać ich chorych dzieci, mimo, że kosztują o wiele więcej kasy i nerwów. Moje koty, to moje dzieci, nie mam ludzkich i nie wiem czy będę miała, więc mam już po kokardy ich "dobrych" rad :evil:
Spróbuję znów dodać zdjęcie może tym razem pójdzie lepiej :roll:
Obrazek

kinix21

Avatar użytkownika
 
Posty: 4
Od: Pt lip 06, 2012 10:30

Post » Wto cze 05, 2018 18:19 Re: Tosia i Hana

I jak tam u was? :)
https://zrzutka.pl/bpfeke dla wojowniczki Fisi walczącej z FIP

kwiryna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4234
Od: Sob lip 23, 2016 9:36
Lokalizacja: Warszawa mokotów




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 95 gości

cron