Mefi zadomowiony, zaczął też normalnie jeść..
We wtorek dostałam informację, że jest do natychmiastowego zabrania kot z nieleczoną padaczką, któremu grozi uśpienie, bo właściciel nie chce go leczyć i boi się, że kot w czasie ataku może zaatakować jego małe dziecko..
Akurat siedziałam w poczekalni u dentysty i trzęsłam się z\e strachu przed zabiegiem usunięcia zęba..
Dwa dni później zapytałam co z kotem.. sytuacja nadal była taka sama z tym że decyzja o uśpieniu była podjęta..
W wyniku ustaleń różnych wczoraj kocio został do mnie przywieziony..
Ma trzy lata, znam dokładną datę urodzenia.. testy FeLV/FIV ujemne.. kastrowany..
i to wszystko co o nim wiem..
Zapytałam co je - usłyszałam, że co mu się da..
Ani zabawki, ani kocyka.. o książeczce zdrowia nawet nie wspomnę..
Pan nie wszedł nawet do mnie do mieszkania, żeby sprawdzić jakie warunki będzie miał kot..
Za to podpisał mi zrzeczenie się kota..
Kot nie ma żadnych badań, poza testami zrobionymi na moje żądanie..
podobno kiedyś był leczony na padaczkę ale nie wiadomo czym..
podobno zaprzyjaźniony wet przyjeżdzał do domu.. ale dokumentacji żadnej nie ma..
zapytałam czy dotychczasowy właściciel zechce sfinansować chociaż wstępną diagnostykę - zgadnijcie jaka była odpowiedź..
Za chwilę zabieram go do weta..
Na szczęście kot wlazł w stado bez problemu.. zachowuje się tak, jakby mieszkał u mnie od zawsze..
Poznajcie Czarka..
A tu Mefi sprawdza co to za nowe futro zajęło mu miejscówkę na oknie..