Piątek, trzynastego.. zabobon czy prawda?
Zawsze z tym walczyłam i nadal będę ale -
jechałam dzisiaj rano do pracy i na prostej drodze wpadłam w poślizg.. na szczęście przy minimalnej szybkości.. ale -
walnęłam w stojący na przystanku, zepsuty autobus.. na szczęście poza zarysowaną felgą w moim samochodzie i kilkoma rysami na autobusie - nic się nie stało.. ale -
okazało się, że na asfalcie była świeża plama oleju, która była przyczyną tego mojego poślizgu..
mogłam tylko przeprosić pana kierowcę autobusu, ucieszyliśmy się oboje, że nikomu z nas też nic się nie stało.. ale -
następne samochody też się ślizgały na tej plamie oleju, na szczęście bez takich skutków jak u mnie..
policji nie wezwaliśmy ale musiał przyjechać nadzór komunikacyjny.. spisaliśmy protokół, gdzie zostałam uznana za sprawcę kolizji..
obiektywnie pewnie tak, bo to ja walnęłam w ten autobus.. ale -
okazało się, że kilka minut przede mną jechał tamtędy autobus, który na skutek awarii zaczął gubić olej..
drogowe służby porządkowe pojawiły się po ponad godzinie od kolizji i dopiero wtedy zaczęły usuwanie oleju..
ale tego wszystkiego nadzór komunikacyjny nie chciał wpisać do protokołu..
mogłam wezwać policję ale nie zrobiłam tego.. nie wiem czy dobrze..
jeśli by przyjechała policja i stwierdziliby, że to moja wina - mogłam jeszcze dostać mandat i punkty..
a jak bym się nie zgodziła z werdyktem - pozostałaby mi sprawa sądowa..
stwierdziłam, że mi się nie chce z tym szarpać..
pewnie będę miała wyższe oc za przyszły rok, ale to ok 10%..
dałam sobie spokój..
wygląda na to, że jednak miałam trochę pecha i duuuużo szczęścia..
EDIT - samochód jednak został w warsztacie.. coś się pop.. ło z geometrią kół..