enig pisze:Hej KociaMamo! Jak tam, żyjesz?
Ech, Ewo, padam na pyszczek...
Już opieka nad panią jest męcząca, zakupy, gdzie w jedną stronę z wózkiem na kółkach mam 20 min na piechotę... czyli w dwie 40 min plus zakupy, to zawsze zejdzie z półtorej godziny..
Poza tym wyszorowałam już łazienkę ubabraną moczem - teraz lśni aż miło i tak miło w niej jest! A jeszcze siostrzenica pani kupiła mi do łazienki śliczny mięciutki ekskluzywny dywanik i nową szczotkę klozetową z podstawką. Ja zamierzam sobie za własne pieniądze kupić dużą świeczkę i jakieś saszetki do kąpieli - co bym czasem zrobiła sobie super kąpiel!
Właśnie doszorowuję kuchnię - to znaczy z zewnątrz już ładnie wygląda, ale w szafkach jest jeszcze sodoma i gomora (facet wkładał brudne naczynia razem z czystymi..
)Poza tym, jak się długo czegoś nie używa, to to zarasta takim klejącym brudem - i tu właśnie tak się stało. Więc każdą rzecz - wszystkie filiżanki, szklanki, talerze, garnki - wszystkie! - muszę po kolei wyciągać i szorować mleczkiem do czyszczenia w połączeniu z płynem do naczyń, bo sam płyn sobie nie radzi.
Podłogę w kuchni też już szorowałam na kolanach..
Gdzie się nie dotknę, tam trzeba coś myć, szorować, itd..
Jeszcze mi został brodzik w "mojej" łazience (ta łazienka ma wannę - której używam - i brodzik, którego nigdy tu nie używałam), cała toaleta na dole, kilka szafek w kuchni w środku wraz z naczyniami i sztućcami, podłoga gdzieniegdzie do zamiecenia i umycia, moja szafa w pokoju (bo nie mam odwagi wpakować do niej mojej walizki bez jej umycia..), pani wiaderko "do sikania", które też jest zafajdane, lodówka do rozmrożenia i wyszorowania, bo podśmierduje w środku i... to by było chyba wszystko, uff..
Tak, macie rację. Należy sobie rozłożyć robotę - inaczej można paść!
A temu facetowi część została zapłacona zanim zostało odkryte to, co tu nawyprawiał, a części jeszcze mu nie wypłacono (za ten miesiąc). I rodzina napisała pismo do firmy, że nie zamierzają płacić. Powiedzieli mi, że te pieniądze przeleją mi za to całe sprzątanie ponad normę. Ale zobaczymy...
Ufff... kończę, bo muszę wstawać o 6.00. Zupełnie nie moja pora..
A tu jeszcze dodatkowo robi się ciemno dopiero o 22.30. I jak ja mam zasnąć o wpół do dziesiątej, jak o tej porze jeszcze ptaszki świergolą w najlepsze i jeszcze jest jasno??
Ściskam Was!