Miau Ciociu i Sabciu, to już DZIŚ Sabunia wraca do domku ale się maleńka ucieszy i my razem z nią A jak Twoje kolano Ciociu? ZuniaW ogródku teraz bywam rzadziej, zresztą kiedy Migusia walczyła z chorobą to od jakiś 3 mcy byłam tam sporadycznie, bo nie miałam czasu. Kiedy żyła Migusia to chodziłam do ogródka 3 x dziennie po to, żeby małej nie ciągnęło na osiedle w poszukiwaniu jedzenia, bo ogródek bezpieczniejszy niż spacery po osiedlu...
Kotki zwyczajowo karmię przy bloku, w ogródku karmiłam dodatkowo tylko, kiedy żyła Migusia...Migusia też przychodziła na jedzenie pod miejsce przy bloku gdzie koty są przyzwyczajone do jedzenia.
Karmię przy bloku, niedaleko ogródka ale główne posiłki nie są serwowane w ogródku
specjalnie po to, żeby innych kotów (w tym takich, które są kotami wychodzącymi i mają swój dom ale łazikują po osiedlu dla rozrywki lub w poszukiwaniu smaczniejszych kęsów) nie wabić do ogródka, bo koteczki boją się np. niektórych kocurów i kiedy jest zimno to one ze strachu będą marzły ale nie wejdą do ogródka z powodu zapachu dominującego kocurka...nawet zimą wystawiałam z ogródka budkę żeby weszły, ale nie - bały się... Też po to, żeby tam nie wabić innych ewentualnych stworzeń typu kuny (bo jeże są...) - do resztek jedzenia żeby się tam nie schodziły...
Skontrolowałam altanę i najbliższe budki czy nie ma tam owadów, więc jest ogólnie ok...Ponieważ bywam tam teraz tak raz na 2-3 dni uzupełnić wodę itp. to pająki w krzewach i drzewach rządzą w najlepsze i czasem idąc wejdę twarzą w pajęczynę....
Poza tym sąsiedzi wieczorami podlewają swój ogródek graniczący z tym ogródkiem i leją wodę wysoko, moczą ogródek nasz więc Łatka się trochę boi tam być, sam szum wody ze szlauchu jest dla niej niepokojący. Nie mam wpływu na to lanie wody, teraz jest sucho więc będą lać
nie mogę wejść w konflikt z nimi... na szczęście jest tak gorąco, że koty i tak na pewno nie śpią w budkach...
A ten młody kociak w toz to...koteczka bialobura....