MaryLux pisze:Czasem trudno wyluzować - zwłaszcza jeśli pracę masz zbyt blisko domu i ciągle się o nią potykasz
Dobrze to ujęłaś.
To jest chyba jedyna wada pracy blisko.
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
MaryLux pisze:Czasem trudno wyluzować - zwłaszcza jeśli pracę masz zbyt blisko domu i ciągle się o nią potykasz
Ewa L. pisze:MaryLux pisze:Czasem trudno wyluzować - zwłaszcza jeśli pracę masz zbyt blisko domu i ciągle się o nią potykasz
Dobrze to ujęłaś.
To jest chyba jedyna wada pracy blisko.
Atta pisze:To jest nawet strasssszne,gdy mieszkasz w małej miejsowości i przyjdzie ci w niej pracować. Taki mały horrorek Zaczyna się mieć wrażenie,że pomieszkujesz w jakimś zgromadzeniu, gdzie wszyscy o tobie wsio wiedzą, a nawet jeszcze więcej niż ty sama
Atta pisze:Ewa L. pisze:MaryLux pisze:Czasem trudno wyluzować - zwłaszcza jeśli pracę masz zbyt blisko domu i ciągle się o nią potykasz
Dobrze to ujęłaś.
To jest chyba jedyna wada pracy blisko.
To jest nawet strasssszne,gdy mieszkasz w małej miejsowości i przyjdzie ci w niej pracować. Taki mały horrorek Zaczyna się mieć wrażenie,że pomieszkujesz w jakimś zgromadzeniu, gdzie wszyscy o tobie wsio wiedzą, a nawet jeszcze więcej niż ty sama
MaryLux pisze:Ja miałam spory komfort: pracowałam ok. 2 km od domu, dość blisko, żeby dojść pieszo, ale na tyle daleko, żeby mnie mogli wezwać na za 5 min.
Atta pisze:Gdy pracowałam w sąsiedniej miejscowości to tez nie było bezpiecznie, bo tam praktycznie połowa z naszego miasta była zatrudniona. Gdzie się nie poszło to sąsiad, jakiś znajomy albo mniej znajomy, za to bardzo dobrze znający moją rodzinę. NI e lubię tego,gdy inni wtrącają się w życie prywatne, potrafią na forum omawiać, to co niby dzieje się u współpracowników. Kiedyś pracując w szkole zaczęto mi nawet wmawiać,że powinnam odprowadzać dziecko po lekcji do domu,bo to pierwszoklasista, a ja i tak mam po drodze do domu. To nic,że nie byłam jej wychowawczynią i nie miałam zielonego pojęcie, gdzie mieszka i kim są jej rodzice Tak, wolę mieć pracę na bezpieczną odległość. Ja jednak lubię jeździć pociągami
Moli25 pisze:Heeeeeeeeej!
Bratowa mojej koleżanki z pracy pracuje w Policach w stokrotce na takim samym stanowisku jak Ty. Opowiadala mi jak jest ciężko...
Ty też nieraz opisujesz ale słowa jakoś tak mocniej z jej ust zabrzmiały
Ewa L. pisze:Wczoraj nawet ładnie i sprawnie mi poszło z gazetką. Pracowałam do 24 ale cały dzień wlókł się jak flaki z olejem.
33333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333+( to pisała Pola )
Mamy poważny problem z krajalnicą od sera.Sera u nas się kroi bardzo dużo bo około 60 do 100 kg dziennie więc nóż ma prawo się stępić . Co jakiś czas się ją ostrzy specjalnymi do tego osełkami ale raz na jakiś czas dobrze by było profesjonalnie naostrzyć nóż. Niestety nie możemy się tego doprosić. Krajalnicę mamy od prawie 4 lat od początku sklepu ale nie mam gwarancji ,że przyszła do nas jako nowy sprzęt.
Wczoraj rano koleżanka ostrzyła nóż a ja po południu ledwo byłam w stanie ukroić ser bo nóż stawał mi w połowie plasterka. Po pokrojeniu 11 bloku sera myślałam ,że ramie i ręka mi odpadną z bólu i zmęczenia.
Moim zdaniem należałoby dokupić nową tarcze żeby było na wymianę i regularnie dawać nóż do ostrzenia bo to teraz to takie mizianie żaby po brzuchu. Ale nikt się tym nie kwapi zająć bo to trochę zachodu. Kierownik powinien zgłosić prośbę do regionalnego, ten zgłosić dyrektorowi który musi wyrazić zgodę na zakup tarczy po czym regionalny musi zamówić i ktoś musi przyjechać i ją zamontować. A ogólnie wszyscy uważają ,że to zawracanie dupy a my się męczymy.
Wczoraj musiałam kobicie odmówić ukrojenia cieniutko sera bo tak chciała a ja nie byłam w stanie już nawet grubo ukroić bo mi maszyna stawała w połowie plasterka. Ale ludziom ciężko jest zrozumieć ,że coś się może popsuć , że czegoś nie jesteś w stanie zrobić. Ja jej mówię ,że jej nie mogę ukroić bo mam tak tępy nóż w maszynie a ona do mnie ,że tamta pani to jej ukroiła.Po prostu nie mam pytań.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 281 gości