Już jesteśmy.
Zważywszy , że poszłam spać o 2 w nocy obudziłam się dziś po 5 i nie mogłam już usnąć. Jak zwykle bardzo przejmowałam się dzisiejszą wyprawą. Nie chodziło mi nawet o samą wizytę ale o fakt ,że będę musiała złapać Polę tocząc z nią zaciekłą bitwę by umieścić ją w transporterku. Nie muszę dodawać ,że oczywiście Pola mnie nie zawiodła.
Umówiona byłam z mamą na 8 rano bo od 8 lecznica jest otwarta więc wolałam iść i mieć to z głowy. Koło 8 zaczęłam szykować transporterki i to wzbudziło niepokój wśród dziewczyn. Zuzia na wszelki wypadek siedziała w szafie a Pola omijała mnie szerokim łukiem tylko łypiąc na mnie okiem. Kiedy przyszła mama rozpoczęła się akcja transporterek.
Pola oczywiście uciekała przede mną gdzie pieprz rośnie a gdy zobaczyła ,że trzymam w ręku kocyk zaczęła na mnie prychać i syczeć machając uzbrojoną w ostre pazury łapką. Postanowiłam podejść ją w inny sposób. Wiem ,że uwielbia jak jeździ się po niej rolką do kłaczków tą z klejącym papierem. Wzięłam więc rolkę do ręki i zaczęłam czyścić sobie bluzkę z sierści. Pola zainteresowana wyszła z kryjówki pod drapakiem czekając aż przejadę rolką po jej boczkach i grzbiecie. Kilka razy przejechałam po grzbieciku rolką i pola wyluzowała się wyginając się na wszystkie strony. Wtedy wzięłam ją na ręce i zaczęłam głaskać , całować po łebku i mówić do niej. Po chwili owinęłam ją kocykiem i chciałam wsadzić do transporterka. Niestety to mi się nie udało bo transporter zsuwał mi się z krzesła a mama zamiast go przytrzymać dotykała go dwoma palcami. Wkurzyłam się bo było tak blisko. Wiem ,że mama boi się Poli ale miała trzymać tylko transporter.
Miałam już odpuścić myśląc trudno nie udało się. Otworzyłam balkon na oścież bo było mi gorąco i brakowało mi tchu po tych całych gonitwach. Pola wyskoczyła od razu na balkon. Trzymając w ręku kocyk wyszłam za nią na balkon zamykając za sobą drzwi. Pomyślałam spróbuję jeszcze raz. Chwilę się poganiałyśmy aż w końcu udało mi się ją zawinąć w kocyk i dobrze złapać. Weszłam do pokoju , wsadziłam ją w transporterek i zamknęłam. Tym razem mama dobrze trzymała ale i tak Pola poczęstowała ją pazurem raniąc w palec.
Kiedy Pola już była zapakowana z Zuzią nie było już problemu.
Kiedy wyszłyśmy z domu zaczął się koncert na dwa głosy. Prowodyrem tym razem była Zuzia a Pola jej odpowiadała.
Poszłyśmy do tramwaju a dziewczyny dalej prowadziły między sobą dyskusję . Jedna miałknęła a druga jej odpowiadała i tak cały czas do puki nie wysiadłyśmy z tramwaju. Ludzie się przyglądali i tylko uśmiechali.
Moje prośby zostały wysłuchane i pierwszą osobą którą zobaczyłyśmy była nasza ulubiona pani Kasia. To jedyna osoba w całej lecznicy która jest w stanie okiełznać Polę, pobrać jej krew, obciąć pazury i podać tabletkę.
Podczas wszystkich zabiegów Pola była bardzo wstrzemięźliwa w eksponowaniu swojego charakterku i wszystko poszło sprawnie i szybko. Zważyłyśmy ją i okazało się ,że przez rok przybyła kolejne 100 g i obecnie waży 6,60 kg.
Z Zuzią to już bułka z masłem była. Była spokojna jak zawsze wtulając się we mnie. Po miauczała nawet do Kasi za co została wycałowana w łepek. Pazurków nie trzeba było obcinać bo zrobiłam to kilka dni wcześniej.
Zuzia również została zważona i tu przeżyłam szok i zaczęłam się martwić . Waga Zuzi to 2,45 kg czyli o 750 g mniej niż w zeszłym roku.
Gdy 7 lat temu ją adoptowałam ważyła 3,30 kg. Było już tak , że jej waga osiągnęła 3,50 kg. Dwa lata temu ważyła znów 3,30 kg, w ubiegłym roku 3,20 kg a w tym 2,45 kg. Zauważyłam , że nie ma już tak wystających boczków i nawet biorąc ją na ręce czułam ,że jest lżejsza ale nie ,że aż tak. Przez ten rok nie zauważyłam nic niepokojącego w jej zachowaniu. Ma apetyt i je - wciąga swojego musika i podjada Poli Felixa , więcej biega , skacze na najwyższą półkę na drapaku najwyższym z tych które do tej pory miały. Częściej się ganiają z Polą - może to powód utraty wagi ?
Jutro się wszystkiego dowiem bo jutro będą wyniki.
Tym razem zrobiłam im cały pakiet badań geriatrycznych. Ponieważ Pola skończyła 7 lat a Zuzia ma 11 lat obie podchodzą już pod seniorki więc takie dogłębne badania się przydadzą . Oprócz nerek i wątroby zobaczymy też co się dzieje z tarczycą i miejmy nadzieję ,że spadek wagi u Zuzi nie jest nią spowodowany.
Powrót nie nastręczał już problemów i szybko wróciłyśmy do domu na śniadanko.
Stałam się lżejsza o 426 zł ale cóż zdrowie dziewczyn najważniejsze a 10 - ty już blisko.
Dlatego kochane cioteczki trzymajcie kciuki za jutrzejsze wyniki oby nic złego nie wykazały.