Marzenia11 pisze: (...) W drugim szpitalu była pani, wyprowadzona ze śpiączki, ale wymagająca stałego podłączenia do respiratora z powodu niewydolności oddechowej - i ona była na tym oddziale długo aż do zwolnienia się miejsca właśnie w takim ośrodku, gdzie jest prowadzona respiroterapia czy jakoś tak to się nazywa.
Nie wiem czy to jest zgodne z prawem, a przynajmniej z prawami pacjenta, przenoszenie osoby niewydolnej oddechowo na oddział, który nie może zapewnić podstawowej opieki. Może dopytaj, na razie anonimowo, jakiegoś rzecznika praw pacjenta w szpitalu? niekoniecznie w tym, w którym jest Tata.
Trzymaj się, dużo sił Wam życze..
No właśnie cały czas o tym myślę,aby taka możliwość była i tutaj.Nie wyobrażam sobie taty Ewy w tym momencie na innym oddziale niż jest nie mieści mi się to w najśmielszych wyobrażeniach
Tym bardziej utwierdziły mnie słowa lekarza.Boję się,ze wtedy już żaden ZOL nie będzie potrzebny
Mam tylko nadzieję i ta kwestia nie wychodzi mi z głowy,żeby chociaż te płuca sie ruszyły,to z resztą będzie łatwiej,o ile tak to można nazwać ...łatwiej....
Ewa L. pisze:Nadal leży na tej samej sali co wtedy ale jeśli podejmą decyzję o umieszczeniu go w ZOL a czas oczekiwania na miejsce będzie się przedłużał i zajdzie taka konieczność to przeniosą go na oddział internistyczny.
Niestety z mamy schorzeniami i nawet jakbym zwolniła się z pracy i 24 godz spędzała u rodziców nie jestem w stanie zapewnić tacie takiej opieki jakiej potrzebuje. Nie mam sprzętu medycznego ani odpowiedniej wiedzy jak postępować. I to boli mnie najbardziej bo jestem ostatnią osobą która zdecydowałaby się na umieszczenie bliskiej osoby w jakimkolwiek zakładzie. Długo myślałam , że ludzie oddają by pozbyć się problemu bo opieka nad chorym i starszym może być ......oględnie mówiąc męcząca. Teraz postrzegam wszystko z zupełnie innej perspektywy. Nigdy nie myślałam , że będę musiała podejmować w życiu takie decyzje ale teraz widzę , że to nie jest kwestia mojego chcę czy nie chcę tylko moich możliwości i czasami trzeba schować swoją dumę do kieszeni i dla dobra bliskiej osoby schylić czoła prosząc o pomoc tych którzy się na tym znają lepiej i zrobią to profesjonalnie.
O Koperniku nie chcę już nic pisać bo ciśnienie mi się od razu podnosi.
A no to całe szczęście,ze go nigdzie nie przenosili.Pytałam,bo na tej sali ktoś jeszcze był i myślałam,że jego samego gdzieś przewieźli obok,dodatkowo męczyli tym przewozem.
Dokładnie jak Marysia pisze.Nie jesteśmy w stanie sami czegoś zrobić i nie ma wyjścia
My teraz w tym roku jak Ci mowiłam,mieliśmy akcję z teściową.Ta sama sytuacja,jeśli chodzi o ZOL .
Jak powiedziałam o tym,że teściowa jest w ZOL;u jednej z rodziny małżona,kiedy o nią zapytałą,to zaraz wykłady,a dlaczego tak ,ale przecież dalibyście radę.Jedno wielkie pierdolento słyszałam.Jak już wyrzuciła z siebie co chciała,to się zapytałam czy chce się z nami zamienić,przyjechać do Łodzi i opiekować się tak jakby teściowa była w szpitalu.Jak się spodziewałam - cisza w telefonie
Ja się hamuję dużo,bo wiadomo to rodzina małżona i nie chcę,żeby on potem miał gadanie,biadolenie,jaką to zuą żonę ma.
Ale kiedyś nie wytrzymałam.Jak ktoś ( ktoś inny niż teraz) jedną plotę puścił odnośnie teściowej i nas
Zje...łam tak, jak jeszcze nikogo w życiu.Wielkie gie mnie interesowało,że po całej rodzinie rozżalała się jaka ja to niby chamska jestem.Rodzinie powtórzyłam co i jak naprawdę było.Przez nią było poprzekręcane o 370 stopni i drugie tyle dołożone spod siebie