Dzięki, Megan. Mam nadzieję, że u Was lepiej. U mnie... tak na prawdę nie mam na nic siły. Ani na smutek, ani na radość, taka pustka. Już kolejne problemy nawet nie robią na mnie wrażenia. Jak nie zareaguje może sobie pójdą same
Stację wczoraj również widziałam
Choć była mniej widoczna, bo jaśniej, ale skubaniutka i tak się błyskała jak .. wiadomo co na wiosnę
U nas upalnie, tropikalnie. Wczoraj mnie zniszczyło, w pociągu nie było nawet gdzie zemdleć (2 dwóch pociągach!, bo z przesiadką) i myślałam, że się popłaczę z bólu wszystkiego, głównie kręgosłupa i nóg. Ledwo doczołgałam się do domu. Moja wina, bo znów dźwignęłam za dużo (musiałam), a dobiło mnie mycie okien i zakładanie moskitier (bo przecież mi "łatwiej", przejechać 40 km, z innego miasta, aniżeli innym wnukom, przejść przez 2 ulice i Babci zrobić, co trzeba
). Ech.. Szkoda słów.
Z innych rzeczy, znajoma jest na wakacjach w Grecji i pokazuje mi jakąś niezliczoną ilość kotów
Już wiem, gdzie nie jechać
Nie wyrobiłabym z wyrzutów sumienia. Ciekawe jest to, jak "zwykli" ludzie odbierają je jako fajną atrakcję turystyczną (pogłaszcze się, nakarmi, zapomni), bezrefleksyjnie myślenie. Może i te koty nie mają najgorzej, ale mimo wszystko rozmnażają się, chorują, nie są leczone, cierpią, umierają. Jakby do mnie jakiś się przyplątał, jak go później zostawić?
Jak tak patrzę z boku, to się zastanawiam co za priorytety mają ludzie... narzekają, że za mało zarabiają siedząc za granicą na urlopie, histeryzują że chłop ich nie chce, bo ma żonę (
), dąsają się bo mamusia nie dała 3ci raz w miesiącu na paliwo. Dziwne z nas zwierzęta, które bez wymyślania sobie problemów chyba nie potrafią żyć
Ja narzekam, że narzekają
PD, wpadaj! JUŻ, JUTRO, ZARAZ