Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Aia pisze:Nie ma już Krowia. Umarł, choć bardzo chciał żyć wiecznie i zostać nieśmiertelnym.
Zabrakło Mu tylko jednego oddechu.
Najwaleczniejszy, najtwardszy zwierz, jakiego spotkałam. Prawdziwy niezłomny. Odszedł na swoich warunkach, głaskany, tulony, w nocy w domu, pod rozgwieżdżonym niebem i przy śpiewie słowika.
Umyłam Go (za co z pewnością zostałam zrugana po tamtej stronie, że 5 minut Go nie ma, a już się wyprawia rzeczy, które urągają kotu), wyczesałam (nie było po Nim widać słabości, sierść pięknie lśniła, ciało było silne, mocne) wysprzątałam cały dom, żeby najdrobniejsze ślady choroby zniknęły i od świtu do ranka leżeliśmy ostatni raz razem na kanapie żegnając się. Potem Kró pojechał pożegnać się ze swoim pierwszym Panem.
Pozostawił po sobie nie jedno złamane serce i nie jedna osoba teraz wypłakuje oczy.
Dla mnie był kotem idealnym i bardzo dziękuję, że mogłam dzielić swoje życie z Nim. Będzie mi Go niewyobrażalnie brakować, Jego sposobu bycia i tego, że zawsze był u mojego boku.
Dziękuję Wam za ciepłe myśli, a w szczególności Agnieszce, Hani i Piotrowi za czynną pomoc.
Wątek się smutno nie zakończy. Jeszcze pozostało kilka wspomnień, którym należy się publikacja. Niech Kró zostanie zapamiętany, jakim był za życia.
Użytkownicy przeglądający ten dział: grubysnake, Mofexi i 80 gości