Jaaaasne...
Piękny, ale jak człowiek tak patrzy od ponad 8 lat, to się opatrzył..A czy zadowolony? Mam wrażenie, że to ja mam więcej ruchu przy tym machaniu czymś. Bo on wybiórczo się bawi - tygodniami jednym sznurkiem i nie ma jak zachęcić go do innej zabawki. Nawet laserek jest be.. sznurek wyciągany spod dywanu. Raz za razem.. a żeby wyciągnąć to trzeba go tam wepchnąć.. zgadnijcie kto to musi zrobić?
I nie, nie mówcie, że mi się ruch przyda. Mam całkiem sporo, szczególnie że ten ruch akurat sprowadza się do wpychania sznurka nogą. Stoję jak słup , a kotek się jara, że pod dywanem jest COŚ - wyciągnie i leży/siedzi, aż COŚ się znowu uaktywni.
No. To tyle.
Ale jak już tu weszłam...
Nic jakby się nie działo. Gdzieś 1,5 tygodnia temu się zadziało. Kotek Migdałek jakby..osłabł, rzygał po jedzeniu i robił okropne budyniowate kupy śmierdzące okropnie kilka razy na dobę, ale nie biegunkowe. Jadł na tyle, że nie obawiałam się o zejście z głodu. Po doświadczeniach z tamtego roku, co skończyło się prawie operacją na jelitach i diagnozowaniu u ilus wetów, a kot nagle ozdrowiał całkowicie, nawet w panikę nie wpadłam. No, bo jadł... Chociaż scenariusze najgorsze przerabiałam..
Stawiałam na zakłaczenie, bo gamoń tak się myje [nie, nie wylizuje jakoś nerwowo czy coś] , że od patrzenia można się zakłaczyć.
A i jeszcze to było w te najgorsze upały, więc jedzenie się pewnie psuło szybciutko, a on tylko mokre..
Poszłam w jakiś koszmarny upał do prawie najbliższej lecznicy zaraz na 10. Lecznica od 16.00. To poszłam do jeszcze bliższej, bo koniecznie chciałam zacząć od odkłaczacza. Ta jeszcze bliższa to taka dziupla z miłą wetką, ale nic poza tym. Nie ma malt pasty ani niczego, ale chętnie zamówi. Ale dała mi takie
http://4tvet.pl/koty/diety-suche/intestinal-cat/ - darmową próbkę.
Wygłądało, że pomogło - kupa 2 razy na dobę, kot żywszy..
Poszłam do drugiej po odkłaczacz - pani powiedziała, że malt pastę to ja se mogę, że to badziew itd. I sprzedała - za większe pieniądze - taką
https://kalinowa.pl/sklep/przewod-pokar ... a-kota-50/ mówiąc, że ma jeszcze inną 'mercedes wśród odkłaczaczy' ale droższą.
Dokupiłam tę karmę [ to sucha] co wyżej, daję trochę do drugiej miseczki i sobie skubie jak chce, codziennie rano trochę pasty i łyżeczkę convalescence z dwiema łyżeczkami wody - je to z palca. Też kupiłam taka małą saszetkę za poradę wetki, a skoro to takie drogie to musi zjeść.
Je, dobrze wygląda , przytył pierwszy raz w życiu, jest co do ręki wziąć. I jak już rzyga to konkretnie kłakiem dużym - co nigdy wcześniej się nie zdarzało - , jednorazowo, a nie przez cały dzień po każdym posiłku, albo jeszcze następnego dnia.
Pewnie będę musiała to skonsultować z którymś z wetów . Z 'moim' z Muchoboru.. z tą wetką od pasty..Ale na razie..
Kot głównie na oknie wyglądając na zainteresowanego, a w trakcie tego problemu przestał wchodzić na parapet i to mnie niepokoiło poważnie.