No, z tym ptakami.. Trochę się zdezaktualizowało.. no, bo teraz to deszcz [za dużo deszczu], a wcześniej sprawa się inaczej zaczęła toczyć..
Wcześniej pisałam, że dopajam ptaszki, wynosząc wodę na podwórze, i że nikomu nie przyszło do głowy, żeby... ble, ble, ble..
Nie pisałam, że ktoś kiedyś wyrzucił pojemniki do śmietnika. Razem z kamieniami, które w nich były ..
Wyjęłam, postawiałam, nalewałam.. Dość długo. Aż znowu ktoś wywalił gdzieś w miejsce nieznane [albo sobie zabrał?
] pojemniki w tym miseczkę, taką z kuchni. Gorąco było więc wystawiłam jakieś byle co, byle się dało wody nalać... Następnego dnia rano już nie było..
Jakoś coś znalazłam na tę wodę, a jako załącznik przykleiłam taśmą do drzewa dużą kartkę z dużymi literami, a zaczynało się " Nędzny tchórzu, jeśli w ogóle umiesz czytać.....' itd. oraz przepowiednią śmierci z pragnienia
. Bez wulgaryzmów, bo to miejsce publiczne - dzieci się kręcą. "Tchórz' dotyczył tego, że pojemniki znikały tylko w nocy i nikt się nie ujawnił jako przeciwnik ptaków. Jak przyklejałam, nalewałam to ileś osób w okolicznych oknach deklarowało głośną sympatie dla moich działań i wyraźne niezrozumienie dla działań tchórza. Jeśli chodzi o deklaracje to tyle..., nie przełożyły się na nic innego.
Przestały znikać pojemniki natomiast. Co nic nie znaczy i powód, tak jak wcześniejszy znikania, jest nieznany.