Migdał się nie zmienia..

Aia, jednak Wenus. Na zachodzi znaczy.
https://news.astronet.pl/index.php/2018 ... 2018-roku/
Najlepiej sobie zapisz tego astroneta - przydaje się :mrgreen:

to tak przy okazji, bo szukałam - dziecku objecałam znaleźć - kiedy najbliższe całkowite zaćmienie Księżyca.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/w-20 ... ch-100-lat

morelowa pisze:Aia, jednak Wenus. Na zachodzi znaczy.
https://news.astronet.pl/index.php/2018 ... 2018-roku/

Dzięki Ci

Stronę już zapisuje :ok:

Ja to bym sobie zapasy podstaw zrobiła, np wody, z którą się bujam po 1-2 butelki za każdym razem

Bo tak, to wolę na bieżąco, bo nigdy nie wiem na co mnie do jedzenia najdzie pojutrze. Ale bym również wolała nie czekać 15 min w kolejce z trzema rzeczami... Kiedyś się uspokoją. Oby prędzej niż później.

Wodę zamawiam ostatnio przez Szopi, od razu kilka zgrzewek , choć praktycznie nie mam gdzie stawiać - upycham po kątach :roll:

Oczywiście płacac za dostawę.
Szopi jest OK - pewnie u Was nie ma - dostarczają w ciągu godziny, dwóch.

No właśnie ta dostawa :oops:

ja skąpa

Pierwsze słyszę nawet nazwę sklepu

Szopi to nie sklep, tylko taki dostarczyciel-donosiciel :mrgreen:

z różnych sklepów, które sobie można wybrać. Są dość skuteczni, dzwonią jak czegoś nie ma itp.
Ja bym sobie ani jednej butelki wody nie przyniosła, bo zwykle wlokę coś jeszcze. Więc staram się jak najwięcej zamówić , żeby się to 9,99 rozłożyło. Też mi szkoda, ale kręgosłupa bardziej. Niestety nie mam gdzie przechowywać większej ilości produktów. Najgorzej z jarzynami i innymi sałatami - tego się nie da na zapas.
Dziś niosłam 4 książki z biblioteki, bo się rozmnożyły w ostatniej chwili+ mleko [roślinne]+ rybę dla kota - prawie mi ręce z barków wyszły. Na krótkim w sumie odcinku.

A wózeczek?
Ja bez niego nie istnieję :smokin:

Kilka lat temu, wieczorkiem letnim wracałam do domeczku tzw. starym miastem. Nieopodal mlecznego baru zaczepił mnie ćpun. Brudny, bardzo młody, wyniszczony. Bardzo przepraszał i poprosił mnie o coś do żarcia w tym barze. Weszliśmy, tłoku nie było, wybrał sobie jakiś tani zestaw. Podchodzę do kasy, a tam BABUS na mnie z pyszczkiem. Że to łazja jedna znowu tu krąży i ludzi naciąga, ćpun jebany i takie tam

No to panią naprostowałam, że płacę i nic jej do tego i zapytałam jeszcze, czy to jej własne to żarcie, że tak nie może ścierpieć, że ktoś się pożywi, co jej z wyglądu nie pasuje. A, że lont mam krótki, to zrobiła się heca, bo się na BABUSA wydarłam, az miło :smokin:

Myślę, że takich babusów jest cała masa i też uważam,że warto na nie wrzeszczeć pełnym głosem. To ten rodzaj, na który tylko wrzask zrobi wrażenie, bo grzeczna uwaga pozostanie niezrozumiała. [choć ogólnie uważa, że być miłym jest dobrze].

Wózeczek funkcjonuje gdy trzeba kupić jakoś więcej na raz, a nie chce się chodzić 4 razy

Tylko problem jest taki, że go później muszę wnieść na 2 po dość niewygodnych schodach. Wózeczek niestety dodaje swoją wagę, głupek.
Poza tym wózeczka nie mam zawsze przy sobie, np. jak wstępuję do biblio i mam zamiar wziąć jedną książkę...

Migdał uniemożliwił mi wstanie dziś o normalnej porze [od 6], bo parę minut przed przyszedł się przytulić - do twarzy oczywiście :roll:

- rozwalił się , zasnął mrucząc i tak sobie spał do prawie 7, a głupi człowiek cały happy walczył o każdy oddech. A potem musiał się spieszyć..

A dokąd Ci tak było spieszno o tej porze?

Trzeba celebrować i doceniać takie akty łaskie ze strony kotów-neurotyków, cóś o tym wiem :twisted:

Czyli to jednak prawda, ze emeryci ciągle nie mają czasu?

Bo tak wstaję. Czyli normalnie.
A, to zalezy co się robi, co sie ma do zrobienia i jak się czasem dysponuje.

Więc właśnie leżałam doceniając i wmawiając sobie, że to zdrowe jak kot mruczy do ucha bezpośrednio

Ja też nie śpię do południa i tak o tej porze się budzę nawet w weckendy, ale potem ze smakiem sobie jeszcze leżakuję, podparta wysoko poduszkami, robiąc prasówkę lub czytając książeczkę, z kotkiem neurotkiem na memłonie :smokin:

Puk puk

Wszystko w porządku?

Hmm... W zasadzie trudno się do czegoś przyczepić..

Chyba mi się wena skończyła, albo dobry humor..?
Ale napiszę potem o gamoniu, napiszę.. Teraz rozmrażam lodówkę, co nie wymaga wysiłku, ani nie angażuje jakoś, ale mnie wkurza :roll:

Poczekamy

A rozmrażania też nie lubiem

U mnie to nie jest duży problem, bo jak akurat się skończy mięso gamoniowi - jak teraz - to praktycznie poza kawałkiem masła i jakiejś jarzyny, nic w lodówce nie mam.. :lol:

Myślę o Tobie jak chodzę przez miasto.. :mrgreen:

O

Szukasz noclegu, czy miejsc do pokazania? Czy jednego i drugiego?

Migdał się nie zmienia..

Kto przegląda forum