» Sob mar 10, 2018 23:31
Re: Wystraszona Brytyjka 5 mc
Mnie się to kojarzy z hodowlami, które mioty do sprzedaży trzymają w osobnych pokojach, bez dostępu do domowników na co dzień. Takie mioty, nawet jeśli rasowe, i z legalnej hodowli (tak tak, bywają i takie złe legalne hodowle), są półdzikie i dopiero ogromnej pracy wymaga oswajanie takich zwierząt. Co z tego, że rasowe. Ja raz trafiłam na taką hodowlę Mainecoonów, gdy szukałam dla siebie kotki Maine Coon. Włos się jeżył na głowie, gdy hodowczyni przedstawiła mi swoje "dziewczynki do wyboru". Człowieka to to widziało chyba tylko dwa razy na dobę, przy karmieniu, a poza tym same siedziały w pokoju, zamknięte. Koszmar jakiś. Oczywiście się nie zdecydowałam. Za to poszłam do innej hodowli, gdzie widać, że kociaki z ludźmi wychowywane były. Normalnie sobie biegały, ale nie było popłochu w oczach, ani uciekania, ani kulenia się... Coś tu jest nie halo z tą Twoją hodowlą, z której wzięłaś kotkę. Podejrzewam podobne warunki "wychowywania", jak te, z którymi ja się spotkałam. Swoją drogą, hodowcy to potrafią mieć tupet! "Ona jest taka nieśmiała" - też coś! Widać, że nie wykonali swojej pracy należycie. Kot jest niezsocjalizowany. Będziesz miała kupę pracy przed sobą, aby ją do siebie przekonać.
Tosia, Basti, Rudi
Do zobaczenia Matrisiu. ♥ ♥ ♥ Kocham Cię.