Ktoś adoptował mojego zaginionego kota

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 20, 2018 14:14 Re: Ktoś adoptował mojego zaginionego kota

Patmol pisze:
Cichoc pisze:Czy ja piszę, że kot biegał po ulicach? Wychodził na własny ogródek.. Był wykastrowany.


i jakaś wariatka, jakich u Ciebie na osiedlu wiele, ukradła go z Twojego ogródka? i oddała do schroniska? i długo był w tym schronisku przed adopcją?

zgłosiłaś kradzież kota na policję?
zgłosiłaś jakieś namiary w schronisku na siebie? na piśmie? mieli jak Cię zawiadomić?

Mogę zapytać jak płot był zabezpieczony by kot nie wylazł przez niego? Skąd masz pewność ,że nigdy nie wychodził? Słowo "nigdy" nie istnieje. Nie trymasz się jednej wersji. Z jednej strony wmawiasz nam ,że nie wychodził. Z drugiej potępiasz wariatki co odnosze koty do schroniska mimo ,że dobrze wygląda i siedzi metr od płotu? Swoim wpisem sugerujesz, że ktoś wlazł do twego ogrodu przez płot, zabrał kota i zaniósł do schronu. Skoro nigdy nie wychdził...To włam był?
Skoro kot był adoptowany to skąd? W jakiś sposób "tam" musiał trafić. Ciekawe w jakim stanie był. Posiadanie obroży o niczym nie świadczy.
Swoja drogą czy kot miał chipa, adresówkę ....? Tak by można było z włąścicielem sie skontaktować? Czy ogłoszenia wisiały wszedzie a ulotki były wrzucone w skrzynki? Czemu nie prawdzałaś schronisk, azyli, nie dałaś tam ogłoszeń (mają swe strony). W necie umieściłaś? Ludzie szukaja tam ogłoszen i tam umieszczają. Pierwsze kroki to schronisko. Regularnie sprawdzane.
Jestem przeciwniczką kotów wychodzących. Chyba ,że są takie zabezpieczenia ,że kot nie wyjdzie. Znam takie osoby. Jak się chce to można.


PS doczytałam o tym ,że jedna i ta sama osoba bawi się w tworzenie rónwoległych historii. Swoją drogą miałam pisać ,że dziwne jest to ,że w jednym czasie dwa podobne wątki powstały o tym samym i podobnym stylem wypowiedzi.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55358
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Wto lut 20, 2018 15:49 Re: Ktoś adoptował mojego zaginionego kota

Nie wiem, czy się jeszcze tu wpisze. Ale może rzeczywiście tak było i to nie jest głupi żart. Tylko w tej sprawie chyba więcej nie da się napisać, jako rady. A z swojej strony dodam tylko, ze nie zawsze winne są "wariatki" :wink: Sama miałam sytuacje z psem. Pies się przybłąkał do sąsiadki, nie chciał odejść, ta do mnie, bo mam psa, ze inaczej dzwoni do schronu, no nawet nie przetrzyma, a ja mogę :mrgreen: Długa historia, pies agresywny do kotów, jak się okazało, ale koniec końców udało się znaleźć właściciela. Pies mieszkał kilka przecznic dalej. Perypetii sporo, sporo łażenia z nim po osiedlu i pytania, sporo się nadzwoniłam, po hodowcach (rozmazany tatuaż- wiele osób pomagało, uruchomionych) itd. Zero czipa, chyba wierzyli w ten tatuaż. Na koniec sama dałam ogłoszenie i właściciele się odezwali. A najzabawniejsza była reakcja Pan psa, bo Pani miła. No niemiła, chyba też mnie wziął za "wariatkę" ratującą niepotrzebnie zwierzę :roll: Reakcja b.nerwowa, bo jak odebrałam telefon, to zapytałam, jaką obroże miał pies (miał charakterystyczną), no chciałam mieć pewność, czy ich zwierze... Ludzie czasem dziwnie reagują :roll:
Ciekawe jak było z tym kotem i jak był adoptowany, to skąd? Z schronu? Może po wypadku?
pwpw
 

Post » Wto lut 20, 2018 17:01 Re: Ktoś adoptował mojego zaginionego kota

Na wątku Agatki69 nawet się wypowiedziałam, uwierzyłam, że to prawda, co pisze. Tutaj już nie, chociaż mnie bardzo łatwo jest wkręcić. Niemniej jednak zastanawiam się, co kieruje ludźmi, którzy coś takiego tworzą? Może spróbowali by pobawić się i stworzyć jakieś wiekopomne dzieło science fiction, na przykład? Mógłby być to hit, jeszcze kasa i sława by za tym poszły.

ewar

 
Posty: 54971
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie lis 20, 2022 12:10 Re: Ktoś adoptował mojego zaginionego kota

Ehh znając naturę kotów nie pisałybyście o nie wypuszczaniu kotów. "Wy" hejterzy kotów wychodzących pozamykalibyscie koty w "złotych klatkach" nie dbając o to że obchód po swoim terytorium, badanie natury, zabawy w jesiennych liściach to KOCIA NATURA!!!! "Wy" nazywające się miłośnikami kociakow pozbawiacie ich tego co każdy kot lubi najbardziej. A kot jako zwierzę mocno terytorialne zawsze wraca do domu jako centrum swojego terytorium. I kiedy jest odpowiednio oznakowany obroża z nr telefonu i chip tylko przez złapanie go i przetrzymywanie wbrew jego woli nie wróci do domu. Sam poszukuję obecnie mojego kota który owszem mieszka na osiedlu i od zawsze wracał do domu. Bawił się z dziećmi "sprzątał" że sprzątaczkami chodniki i wszyscy go znali. Zniknął parę dni temu ale już najprawdopodobniej wiem gdzie przebywa. Został przywłaszczony i jest przetrzymywany siłą. Miauczy w niebo głosy na czwartym piętrze na balkonie. Został przez przypadek namierzony przez jednego z sąsiadów. Najprawdopodobniej wybiorę się tam z policją. Mając dowody takie jak zdjęcia czy przede wszystkim chip sprawa z punktu widzenia prawnego jest jak najbardziej do wygrania.

PawelSQ

Avatar użytkownika
 
Posty: 5
Od: Nie sie 28, 2022 20:46

Post » Nie lis 20, 2022 13:11 Re: Ktoś adoptował mojego zaginionego kota

PawelSQ pisze:Ehh znając naturę kotów nie pisałybyście o nie wypuszczaniu kotów. "Wy" hejterzy kotów wychodzących pozamykalibyscie koty w "złotych klatkach" nie dbając o to że obchód po swoim terytorium, badanie natury, zabawy w jesiennych liściach to KOCIA NATURA!!!! "Wy" nazywające się miłośnikami kociakow pozbawiacie ich tego co każdy kot lubi najbardziej. A kot jako zwierzę mocno terytorialne zawsze wraca do domu jako centrum swojego terytorium. I kiedy jest odpowiednio oznakowany obroża z nr telefonu i chip tylko przez złapanie go i przetrzymywanie wbrew jego woli nie wróci do domu. Sam poszukuję obecnie mojego kota który owszem mieszka na osiedlu i od zawsze wracał do domu. Bawił się z dziećmi "sprzątał" że sprzątaczkami chodniki i wszyscy go znali. Zniknął parę dni temu ale już najprawdopodobniej wiem gdzie przebywa. Został przywłaszczony i jest przetrzymywany siłą. Miauczy w niebo głosy na czwartym piętrze na balkonie. Został przez przypadek namierzony przez jednego z sąsiadów. Najprawdopodobniej wybiorę się tam z policją. Mając dowody takie jak zdjęcia czy przede wszystkim chip sprawa z punktu widzenia prawnego jest jak najbardziej do wygrania.

Wątek sprzed 4 lat.
Dowartościowujesz się?!
Co chcesz swoim wpisem udowodnić?
Brak kompetencji w opiece nad kotem?
Jeśli masz iść z policją to idź. A nie pisz "prawdopodobnie". Ja już bym tam była a nie wpisywała banialuki w necie. Bierz książeczkę zdrowia, nr chipa(zarejestrowany jest ?), zdjęcia... I leć odebrać swego pupila. Miast wypisywać głupoty w necie.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55358
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Nie lis 20, 2022 13:38 Re: Ktoś adoptował mojego zaginionego kota

Zważywszy, że siedzi na balkonie w mróz.....

aga66

 
Posty: 6130
Od: Nie mar 05, 2017 18:46

Post » Nie lis 20, 2022 14:15 Re: Ktoś adoptował mojego zaginionego kota

PawelSQ pisze:Ehh znając naturę kotów nie pisałybyście o nie wypuszczaniu kotów. "Wy" hejterzy kotów wychodzących pozamykalibyscie koty w "złotych klatkach" nie dbając o to że obchód po swoim terytorium, badanie natury, zabawy w jesiennych liściach to KOCIA NATURA!!!! "Wy" nazywające się miłośnikami kociakow pozbawiacie ich tego co każdy kot lubi najbardziej. A kot jako zwierzę mocno terytorialne zawsze wraca do domu jako centrum swojego terytorium. I kiedy jest odpowiednio oznakowany obroża z nr telefonu i chip tylko przez złapanie go i przetrzymywanie wbrew jego woli nie wróci do domu. Sam poszukuję obecnie mojego kota który owszem mieszka na osiedlu i od zawsze wracał do domu. Bawił się z dziećmi "sprzątał" że sprzątaczkami chodniki i wszyscy go znali. Zniknął parę dni temu ale już najprawdopodobniej wiem gdzie przebywa. Został przywłaszczony i jest przetrzymywany siłą. Miauczy w niebo głosy na czwartym piętrze na balkonie. Został przez przypadek namierzony przez jednego z sąsiadów. Najprawdopodobniej wybiorę się tam z policją. Mając dowody takie jak zdjęcia czy przede wszystkim chip sprawa z punktu widzenia prawnego jest jak najbardziej do wygrania.

Moje koty jako centrum swojego terytorium wyznaczyły okolice misek z jedzeniem i ciągnie się ono hen,hen aż w okolice kuwet . Natomiast całe terytorium ma powierzchnię ok.40 m.kw + ok.10 m.kw. powierzchni kilku poziomów mebli. Bardzo sobie je chwalą ,przy takiej powierzchni łapy nie bolą ,nie ma szkła ,żwiru,nie jeżdżą samochody ,brak kleszczy i nigdy nie pada deszcz a do tego zawsze jest ciepło.
Kiedyś otworzyłem drzwi ,chciałem aby poszły się trochę z dziećmi pobawić ,a one usiadły przy progu i ani kroku dalej. Mówię ,jak nie chcecie się bawić to pomóżcie sprzątaczkom chodniki na osiedlu pozamiatać , a one na to że nie lubią sprzątaczek i nie lubią sprzątać. Jak próbowałem wypchać je siłą za drzwi to wbiły pazury w próg i futrynę ,krzycząc że mają chipy ,zdjęcia i wrócą z policją . Przy takich argumentach odpuściłem no bo jak zachować się w takiej sytuacji???
napisał "hejter kotów wychodzących".
8O

januszek

 
Posty: 202
Od: Śro cze 08, 2022 21:25
Lokalizacja: Zabrze

Post » Wto lis 22, 2022 8:15 Re: Ktoś adoptował mojego zaginionego kota

PawelSQ pisze:Zniknął parę dni temu ale już najprawdopodobniej wiem gdzie przebywa. Został przywłaszczony i jest przetrzymywany siłą. Miauczy w niebo głosy na czwartym piętrze na balkonie. Został przez przypadek namierzony przez jednego z sąsiadów. Najprawdopodobniej wybiorę się tam z policją. Mając dowody takie jak zdjęcia czy przede wszystkim chip sprawa z punktu widzenia prawnego jest jak najbardziej do wygrania.


Ojej - być może Twój kot miauczy wniebogłosy na czyimś balkonie a Ty być może czy też najprawdopodobniej się wybierzesz tam z policją?
Toż działasz jak błyskawica i super że znalazłeś chwilę by nam o tym powiedzieć!
Jesteśmy pod wrażeniem.

Ciekawe co będzie jeśli sie okaże iż to faktycznie Twój kot (nie wiem na jakiej podstawie tak uważasz) i np. wpadł pod samochód a ktoś własnie wydał kilka tysięcy na składanie połamanych łap znajdki. Lub np. dodatkowo kierowca próbując nie trafić w kota uderzył i w niego i w drzewo. Chip jest zarejestrowany w bazie, sprawdziłeś? Bo bywa że właściciel jest pewien że tak - a okazuje się przy sprawdzaniu że chip jest niezarejestrowany i nie da się zidentyfikować jego właściciela. Jeśli ktoś poniósł jakieś koszta Twojego wypuszczania kota bardo sie ucieszy że pojawisz się z dowodami na to że jesteś jego właścicielem i ponosisz prawną odpowiedzialność za wyrządzone szkody i koszta :ok: .

A jeśli to nie jest Twój kot ten którego miauki słychać - to Twój prawdopodobnie już nie żyje, umiera w krzakach lub zamknięty w jakiejś piwnicy z głodu, jeśli miał obrożę to możliwe też że gdzieś na niej wisi. Bo taki jest częsty los zaginionych kotów wychodzących. Cena za wesołe bieganie w liściach niestety bywa wysoka.
Co - jako odpowiedzialny, kochający opiekun zrobiłeś by ratować swojego kota?
Skoro nas tak pouczasz o kociej naturze i zabawach w jesiennych liściach?

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: jolabuk5, Silverblue i 158 gości