Zjadłam kolację
pyszną puszeczkę, zupełnie nową.
Dobranoc!
PralciaNie taką całkiem nową, bo to wyżej wspomniane Power of nature, ale czteroskładnikową: królik, przepiórki, pstrąg i kurczak. Było tak: poszłam spokojnie (tzn. nie do końca spokojnie, bo szybko, z powodu pracy) do sklepu, w którym to kupiłam. Spokojna, bo pan powiedział, że zamówi i miały być już poprzedniego dnia. Powiedział tak pewnym tonem, że nie pomyślałam, że może ich nie być. No i nie było, były tylko trzy czteroskładnikowe, więc je kupiłam. A potem w pracy musiałam je schować przed moim kolegą. Kolega ma królika – przyjaciela i mogłaby się popsuć atmosfera.