Ne ma Ptysia, nie ma Obisia, wieje wiatr i jest smutno
Ciągle w kuchni patrzę na daszek przed oknem, czy nie wskoczy
Cała ekipa dachowców kumpli Obcia została i ma się dobrze, Obiś miał mieć najlepiej i spotkał go taki tragiczny koniec...
Okropne.
Wracając do Brata. Ja tylko przypuszczam, że ma dom, takie domniemanie i nic więcej. Świetnie wygląda, wpada towarzysko tylko raz na jakiś czas, owszem, głodny, ale nie bazuje na dachu od rana, nie przesiaduje w ogrodzie, ot, po prostu widuję go raz na kilka dni. Oczywiście poczęstuję czymś tam, ale nie przyzwyczajam, ze tutaj jest szwedzki stół na okrągło.
Po drugiej stronie mojej uliczki mieszka ruda Mija, wychodząca od zawsze, ma już około ośmiu lat. Zadbana, szczepiona, w obróżce, z pewnością nigdy nie głodna, bo to koteczka kochana i pilnowana przez opiekunów.
I kogo wieczorem widzę w komórce jak wieje dławiąc się ostatnimi kąskami kolacji dachowców w popłochu? Oczywiście Mija!
Zapytałam ostatnio sąsiadkę, czy nie zauważyła, że koteczka im przytyła
? Oj tak, i to bardzo przez ostatnie miesiące, jest jak beczka, w domu je bez przerwy i pewnie jeszcze gdzieś, bo znika o określonej godzinie i wraca jakaś taka mniej głodna
Wczoraj szukałam tulipanów, czy nie wyszły. Nie wyszły.
I Szczepan też nie.
Musimy jeszcze chwilę poczekać.