Radia nie mają, bo jest tylko jeden kontakt, a w nim wetknięty kaloryfer elektryczny na wypadek większego mrozu.
Mają natomiast "kotowi dziurę" w drzwiach, Paskud na szczęście jeszcze w nią się mieści.
Ja tu muszę dopowiedzieć pewną historię. Kilka lat temu za pomocą dwóch fachowców osiedlowych, pana Stacha i pana Zenka, remontowałam kawałek chałupy od frontu. Dwa tygodnie rąbali ściany i robili coś strasznego rzucając niecenzuralnymi słowy po całej ulicy od szóstej rano, ale dali radę
Wiedzieli od początku, że w dniu ostatnim mają wyciąć otwór dla kotów w drzwiach komórki na tyłach ogrodu. Dnia ostatniego, gdy już wypili swoje, spakowali narzędzia i byli gotowi do odwrotu, złapali się za głowy i Zenek krzyknął: Stachu, i jeszcze kotowi dziurę!!!!!
No i tak zostało. Dziura też
Macie kotowi dziurę gdzieś?
A poza wszystkim, koty moje i nie moje, mają być kształcone. Wojtek świadkiem, że Mama najchętniej słuchała Radia Maryja, ją to uspokajało i nastrajało pozytywnie do czasu kwarantanny.