Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
aga66 pisze:Kotki jak zwykle cudne a Marysia w tunelu urocza. Czy ona jakoś przyłącza się do zabaw młodzieży? Co do zabawy to moja Kitka i Bambbek też się tak bawią, ona się drze i ucieka a zaraz mokre,wraca i wywala przed nim brzuch. I tak już 4 lata. Dziś wypuściłam kotki na śnieg do woliery i były zdziwione co to takiego białe i mokre,nie chciały wracać. Rosołek mniam. Jakby co to lokal masz i fach kulinarny w ręku . Także głód wam nie grozi a rzesza wegetarian i wegan rośnie w siłę
klaudiafj pisze:Dziękuję
Ja właśnie nie wiem co myśleć o tym Kubusiostwo-Tosiostwie Czasem rozdzielam, bo Tośka strasznie się drze. Raz bardziej, raz mniej. A często potem znowu do niego idzie i go zaczepia. Trudny związek
klaudiafj pisze:aga66 pisze:Kotki jak zwykle cudne a Marysia w tunelu urocza. Czy ona jakoś przyłącza się do zabaw młodzieży? Co do zabawy to moja Kitka i Bambbek też się tak bawią, ona się drze i ucieka a zaraz mokre,wraca i wywala przed nim brzuch. I tak już 4 lata. Dziś wypuściłam kotki na śnieg do woliery i były zdziwione co to takiego białe i mokre,nie chciały wracać. Rosołek mniam. Jakby co to lokal masz i fach kulinarny w ręku . Także głód wam nie grozi a rzesza wegetarian i wegan rośnie w siłę
Haha nigdy w życiu nie chciałabym zarabiać na gotowaniu i nigdy bym nie chciała w ogóle pracować w jakiejkolwiek pracy z jedzeniem Ale fakt, w Bytomiu krucho z wege miejscami. Do mojego lokalu jednak pierwszy w kolejce jest małżon. Twierdzi on mianowicie, że jeżeli nie będę tam chodzić to on tam pójdzie i będzie kręcił watę cukrową
Ale nie nie Ja lokalu nie oddam za nic Już sobie nie wyobrażam powrotu do życia sprzed lokalu
Czyli Aguś (mogę tak? ) mówisz, że mam się nie przejmować tym wyciem Tosi? Ona nie raz naprawdę tak się drze jakby jej się ogromna krzywda działa. I ten krzyk rozpaczy się nasila, że nie mogę niezareagować. Ale wraca do Kubusia. A na zdj moich widać kolejny raz, że jak Kubuś jej "dosiada" to ona nie zwiewa. Siedzi i czeka i nawet jak już są zapasy to też nie ucieka. Chyba, że właśnie kiedy zaczyna bardzo krzyczeć. Ale mimo to wciąż mu się wystawia, a dziś po takim ataku jak w końcu uciekła, to za parę sekund wróciła i jak Kubuś sobie szedł to ona przebiegła mu po plecach. Zaczepia go I nigdy nie ucieka jak Kubuś do niej przychodzi i na nią wchodzi i na niej siada. Dopiero jak już robi się ostro. A gryzą się po głowie, po uszach, ale przyglądałam się temu ostatnio nie raz i w sumie gryzienia nie odnotowałam, choć czasem na pewno jest
A Marysia na razie jeszcze ma focha na Kubusia.Buczy jak jej się wspomni, że powinna buczeć. Ale wczoraj np już trzy konie biegły przez mieszkanie. Czasem Marysia z Kubusiem też się sami pogonią. Na pewno jest progres. To nie jest takie zachowanie jakie było, kiedy pojawiła się Tosia, że MArysia załamała się nowym kotem. Kubuś jest akceptowany bardzo
Wcześniej mówiłam, że nigdy nie miałam dwóch młodych kotów, ale ostatnio uświadomiłam sobie, że nigdy też nie miałam młodego kocurka
Aguś może być bardzo mi miło. A może niektóre kotki tak mają z tym krzykiem. Moja w przeciwieństwie do Tosi jest małomówna więc jak sie drze to ja też jestem niekiedy przerażona. U mnie niekiedy jeszcze wyrywają sobie kępki futra ale krwi nie ma więc niech się nawalają. Skaczą na siebie też jak Tosia i Kubuś. Z kolei Bambek i zasraniec Maniucha jak walcza to na śmierć i życie i moja mama je rozdziela jak widzi. Ale też widzę, że to zabawa tylko jeszcze mniej delikatna niż z kortką. Ale z kolei kocurki się nie drą, więc to może nasze kotki histeryzują? Może i mąż będzie kręcił watę cukrową wegańską o ile cos takiego ktos wymyśli....Nie wiadomo co w zyciu nas czeka, ha, ha. Wegetariańskie restauracje cieszą się wzięciem. Jak byłam w lato w Olsztynie to przez 5 dni tam jadłyśmy i było pyszne i zawsze kolejka do stolika była także no tego jakby co to wiesz... A czy kupa już jak trzeba?
Dzięki Sabianko Miało być więcej zdjęć, ale wrócił TZ i czar prysnął :/
megan72 pisze:Piękne zdjęcia robisz. Zwłaszcza Marysia w tunelu i Kubuś tuz pod tym zdjęciem. On ma niesamowite pysio.
fifulec pisze:Tosia jak moja Balbiniasta, która zaczepiana przez chłopaków potrafi narobić wrzasku, że na damę "napadają", a potem sama do nich lezie i a to pacnie łapką, a to grzbiet wygnie i ogon napuszy , a to któremuś na głowę wskoczy. Lubię ich obserwować w tych ich interakcjach. Krzywdy sobie nie robią, ja nie interweniuję. Zdjęcia jak zawsze piękne. Kubuś rozłożony na trawie jest przesłodki, Marysia dostojna, a Tosia idealnie aksamitna. Piękne są wszystkie.
A co do serniczków to tak robiłam już kilka razy. Bardzo dobre. Treściwe i kremowe .
klaudiafj pisze:Myślę, że Tosia działa jak Twoja Balbinka Sama też zaczepia i prowokuje
Zrobię te serniczki w końcu. Wszystkie słodycze z tego kanału jadłabym, żarłabym wręcz Ale raz chciałam nawet coś zrobić. Pojechałam do sklepu. Wydałam kilkadziesiąt złotych, przyjechałam do domu i okazało się, że i tak zapomniałam wielu rzeczy :/ Ale się w końcu zmobilizuję
fifulec pisze:klaudiafj pisze:Myślę, że Tosia działa jak Twoja Balbinka Sama też zaczepia i prowokuje
Zrobię te serniczki w końcu. Wszystkie słodycze z tego kanału jadłabym, żarłabym wręcz Ale raz chciałam nawet coś zrobić. Pojechałam do sklepu. Wydałam kilkadziesiąt złotych, przyjechałam do domu i okazało się, że i tak zapomniałam wielu rzeczy :/ Ale się w końcu zmobilizuję
No wiem, u niej to tych składników jest zawsze cała długa lista. Ja planuję zrobić jeszcze te z nerkowców, ale muszę dojrzeć . Choć kusi mnie tam wiele przepisów.
Te z tofu są fajne, bo super się mrożą, więc zawsze coś na czarną godzinę jest - jak człowieka przyciśnie na jakąś słodycz.
A same w sobie są naprawdę sycące i treściwe bo i masło orzechowe i oklej kokosowy i tofu i daktyle... także po jednym ja mam dość, ale mrożę zawsze połowę porcji i potem jest co z zamrażarki wygrzebywać . Robiłam też z podwójnej ilości jako tofurnik w okrągłej tortownicy dla większej ilości osób i też fajne wyszło, na wierzch jeszcze dałam galaretkę z agarem i smakowało nawet tym co jedzą wszystko bez wyjątku. Dziwili się, że tam nie ma sera .
klaudiafj pisze:A jaką miałaś galaretkę? A może sama robiłaś? Ja raz zrobiłam galert
A ja pochwaliłam dzień przed zachodem słońca Tośka wlazła do niskiej kuwety i zaszczała za nią I to oczywiście dziś, kiedy ją pochwaliłam dopiero co Z miejsca wymieniłabym tą niską na drugą krytą, ale zaś MArysia lubi robić kupę na stojąco, a w krytej nie stanie. Jak żyć, ja się pytam, jak żyć?
kasia.winna pisze:Te małe czarne z ziemi to meszki, trudne do wyplenienia. Naskuteczniejsze są moim zdaniem żółte tabliczki z lepem. Oczasu jak sobie zaprowadziłam raz to paskudztwo starannie piekę ziemię.
kasia.winna pisze:kasia.winna pisze:Te małe czarne z ziemi to meszki, trudne do wyplenienia. Naskuteczniejsze są moim zdaniem żółte tabliczki z lepem. Oczasu jak sobie zaprowadziłam raz to paskudztwo starannie piekę ziemię.
Nie meszki tylko ziemiórki (nie wiem gdzie mój rozum poszedł się paść jak to pisałam).
Foty jak zwykle cudne.
fifulec pisze:klaudiafj pisze:A jaką miałaś galaretkę? A może sama robiłaś? Ja raz zrobiłam galert
A ja pochwaliłam dzień przed zachodem słońca Tośka wlazła do niskiej kuwety i zaszczała za nią I to oczywiście dziś, kiedy ją pochwaliłam dopiero co Z miejsca wymieniłabym tą niską na drugą krytą, ale zaś MArysia lubi robić kupę na stojąco, a w krytej nie stanie. Jak żyć, ja się pytam, jak żyć?
Galaretkę zrobiłam na bazie domowych powideł śliwkowych i porzeczkowych, podgrzałam, dodałam agar i wyszło coś pomiędzy musem, a galaretką właśnie. W sklepach widziałam też już gotowe galaretki na bazie agaru.
A co do kuwet to może taka "cabrio" z dodatkowym odchyleniem u góry ? Tosia nie zasika poza, a Marysia będzie miała możliwość zrobienia kupy jak lubi . Z kotami to jednak są trzy światy . My mamy taką - kuweta gigant właśnie z tym uchylnym dachem : http://www.zooplus.pl/shop/koty/kuwety_ ... uze/391787 ale w zooplusie są też inne na podobnej zasadzie.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 303 gości