Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
klaudiafj pisze:Dziś taka sytuacja. Siedziałam na sofie w salonie, bo robiłam obiad. Idzie Marysia z jednej strony pudła. Zauważył to Kubuś, podbiegł i wyskoczył na nią. Marysia powaliła go samym wzrokiem i buczeniem tak, że od razu padł przed nią na plecy i rozłożył łapki w geście - "nie bij, nie bij". Poleżał z 5 sek. Marysia poszła. Wstał. Pomyślał ze dwie sekundy. I nagle wskoczył mi na kolana, żeby się do mnie przytulić i pocieszyć po tym co go spotkało i skarżył się cichutko. Takie słodkie to było Widać było, że potrzebował pociechy mamy po tym przykrym wydarzeniu
Chcę sobie kupić jakąś książkę po angielsku i zacząć czytać. Zacznę od książki dla dzieci. Może w końcu zaskoczę i zacznę czytać. Nie umiem angielskiego, nieco rozumiem, ale czasów wcale. Ile to już lat minęło od szkoły... Ale z racji, że pracuje dla amerykańskich banków, to sporo umiem słowek. Pomyślałam, że czytanie książki z początku będzie mordęgą, ale z czasem będzie mi coraz łatwiej przychodzić i w końcu w ten przyjemny sposób nauczę się angielskiego. Zazdroszczę ludziom, którzy czytają książki po angielsku!
Czeka na mnie praca na ekskluzywnych statkach Takie rejsy trwają po 9 miesięcy i fotografów potrzebują, żeby fotografowali gości Jest duża rotacja, bo nikt nie wytrzymuje w tej pracy na morzu. To moje marzenie!!! Ale jestem już pewnie za stara na takie przygody i mam zobowiązania: koty, chłop, więc pewnie nigdy mi się to nie ziści. Ale na przeszkodzi stoi też angielski. A gdybym mogła rzucić wszystko w ... no właśnie To bym się spakowała i fruu na morze
Ziemosław pisze:klaudiafj pisze:Dziś taka sytuacja. Siedziałam na sofie w salonie, bo robiłam obiad. Idzie Marysia z jednej strony pudła. Zauważył to Kubuś, podbiegł i wyskoczył na nią. Marysia powaliła go samym wzrokiem i buczeniem tak, że od razu padł przed nią na plecy i rozłożył łapki w geście - "nie bij, nie bij". Poleżał z 5 sek. Marysia poszła. Wstał. Pomyślał ze dwie sekundy. I nagle wskoczył mi na kolana, żeby się do mnie przytulić i pocieszyć po tym co go spotkało i skarżył się cichutko. Takie słodkie to było Widać było, że potrzebował pociechy mamy po tym przykrym wydarzeniu
Chcę sobie kupić jakąś książkę po angielsku i zacząć czytać. Zacznę od książki dla dzieci. Może w końcu zaskoczę i zacznę czytać. Nie umiem angielskiego, nieco rozumiem, ale czasów wcale. Ile to już lat minęło od szkoły... Ale z racji, że pracuje dla amerykańskich banków, to sporo umiem słowek. Pomyślałam, że czytanie książki z początku będzie mordęgą, ale z czasem będzie mi coraz łatwiej przychodzić i w końcu w ten przyjemny sposób nauczę się angielskiego. Zazdroszczę ludziom, którzy czytają książki po angielsku!
Czeka na mnie praca na ekskluzywnych statkach Takie rejsy trwają po 9 miesięcy i fotografów potrzebują, żeby fotografowali gości Jest duża rotacja, bo nikt nie wytrzymuje w tej pracy na morzu. To moje marzenie!!! Ale jestem już pewnie za stara na takie przygody i mam zobowiązania: koty, chłop, więc pewnie nigdy mi się to nie ziści. Ale na przeszkodzi stoi też angielski. A gdybym mogła rzucić wszystko w ... no właśnie To bym się spakowała i fruu na morze
Ja się uczyłam angielskiego na Harrym Potterze
aga66 pisze:klaudiafj pisze:aga66 pisze:Kotki jak zwykle cudne a Marysia w tunelu urocza. Czy ona jakoś przyłącza się do zabaw młodzieży? Co do zabawy to moja Kitka i Bambbek też się tak bawią, ona się drze i ucieka a zaraz mokre,wraca i wywala przed nim brzuch. I tak już 4 lata. Dziś wypuściłam kotki na śnieg do woliery i były zdziwione co to takiego białe i mokre,nie chciały wracać. Rosołek mniam. Jakby co to lokal masz i fach kulinarny w ręku . Także głód wam nie grozi a rzesza wegetarian i wegan rośnie w siłę
Haha nigdy w życiu nie chciałabym zarabiać na gotowaniu i nigdy bym nie chciała w ogóle pracować w jakiejkolwiek pracy z jedzeniem Ale fakt, w Bytomiu krucho z wege miejscami. Do mojego lokalu jednak pierwszy w kolejce jest małżon. Twierdzi on mianowicie, że jeżeli nie będę tam chodzić to on tam pójdzie i będzie kręcił watę cukrową
Ale nie nie Ja lokalu nie oddam za nic Już sobie nie wyobrażam powrotu do życia sprzed lokalu
Czyli Aguś (mogę tak? ) mówisz, że mam się nie przejmować tym wyciem Tosi? Ona nie raz naprawdę tak się drze jakby jej się ogromna krzywda działa. I ten krzyk rozpaczy się nasila, że nie mogę niezareagować. Ale wraca do Kubusia. A na zdj moich widać kolejny raz, że jak Kubuś jej "dosiada" to ona nie zwiewa. Siedzi i czeka i nawet jak już są zapasy to też nie ucieka. Chyba, że właśnie kiedy zaczyna bardzo krzyczeć. Ale mimo to wciąż mu się wystawia, a dziś po takim ataku jak w końcu uciekła, to za parę sekund wróciła i jak Kubuś sobie szedł to ona przebiegła mu po plecach. Zaczepia go I nigdy nie ucieka jak Kubuś do niej przychodzi i na nią wchodzi i na niej siada. Dopiero jak już robi się ostro. A gryzą się po głowie, po uszach, ale przyglądałam się temu ostatnio nie raz i w sumie gryzienia nie odnotowałam, choć czasem na pewno jest
A Marysia na razie jeszcze ma focha na Kubusia.Buczy jak jej się wspomni, że powinna buczeć. Ale wczoraj np już trzy konie biegły przez mieszkanie. Czasem Marysia z Kubusiem też się sami pogonią. Na pewno jest progres. To nie jest takie zachowanie jakie było, kiedy pojawiła się Tosia, że MArysia załamała się nowym kotem. Kubuś jest akceptowany bardzo
Wcześniej mówiłam, że nigdy nie miałam dwóch młodych kotów, ale ostatnio uświadomiłam sobie, że nigdy też nie miałam młodego kocurka
Aguś może być bardzo mi miło. A może niektóre kotki tak mają z tym krzykiem. Moja w przeciwieństwie do Tosi jest małomówna więc jak sie drze to ja też jestem niekiedy przerażona. U mnie niekiedy jeszcze wyrywają sobie kępki futra ale krwi nie ma więc niech się nawalają. Skaczą na siebie też jak Tosia i Kubuś. Z kolei Bambek i zasraniec Maniucha jak walcza to na śmierć i życie i moja mama je rozdziela jak widzi. Ale też widzę, że to zabawa tylko jeszcze mniej delikatna niż z kortką. Ale z kolei kocurki się nie drą, więc to może nasze kotki histeryzują? Może i mąż będzie kręcił watę cukrową wegańską o ile cos takiego ktos wymyśli....Nie wiadomo co w zyciu nas czeka, ha, ha. Wegetariańskie restauracje cieszą się wzięciem. Jak byłam w lato w Olsztynie to przez 5 dni tam jadłyśmy i było pyszne i zawsze kolejka do stolika była także no tego jakby co to wiesz... A czy kupa już jak trzeba?
Dzięki Sabianko Miało być więcej zdjęć, ale wrócił TZ i czar prysnął :/
Użytkownicy przeglądający ten dział: Meteorolog1 i 322 gości