Czesc wszystko u nas w porzadku
zabieg mamy umowiony na 13 marca, naszczescie nic nie wskazuje na poczatek rui i mam nadzieje ze tak zostanie...
Innym domownikom nie chce sie trzymac prostych rzeczy zwiazanych z kotem, wrocilam po dniu nieobecnosci a w kociej misce jakas kielbasa i mleko,do tego stwierdzenie ze przeciez jak kot zje cos na dworze to umrze jak bedzie caly czas tylko puszki jadla i nie bedzie miala przyzwyczajonego zoladka, a ja ze przeciez kot sam nie bedzie wychodzil, a oni ze niedopilnuja latem i beda otwierac okna (ja jestem na gorze oni otwieraja te bezposrednio przy ziemi na parterze) i ze na pewnp kot pojdzie nie raz w swiat latem -egh :/
Ale bede sie starala pilnowac i wyczulac ich na to...dobrze chociaz ze okolica jest w miare bezpieczna (ludzie wypuszczaja koty od kilkunastu lat i zadnemu nic sie nie stalo - przy czym absolutnie uwazam ze to nie jest dobrze ze wypuszczaja) i Fiona co wiadomo z juz dotychczasowych epizodow nie leci nie wiadomo gdzie jak ucieknie nawet po dluzszej chwili) , hm.
. po kastracji chip na pewno, szczepienie przeciw wsciekliznie i kociej bialaczce? Obroza z numerkiem czy lepiej nie? Na pewno bede starac sie minmalizowac sytuacje itd. ale jak zamierzaja nie ogarniac to...