Już jest. Przyjechał koło 15.00, bo niestety zachorował mój Tata i musiałam do południa pojechać do Niego. Pani Marta wysadziła Grubcia z transporterka. Grubcio trochę popłakał, od razu został ubrany w obrożę antystresową, a następnie pomaszerował w stronę okna i tam się wylegiwał. Głaskany po głowie chętnie nadstawia się do pieszczot. Bardzo Grubcio intryguje Menela, który przez cały czas leżał obok Grubcia. Stres?? Jaki stres? Agresja? No była, niestety. Grubcio strasznie syczy na Nerutka i Kropę. O ile Kropa trzyma się od niego z daleka i nie jest specjalnie zainteresowana nowym członkiem rodziny, o tyle Nerutek bardzo chciałby powąchać, poznać się z Grubciem. Biedak nie rozumie, dlaczego jest przeganiany. Rekompensuję mu to pieszczotami. Ale ponieważ ze struny Grubcia nie ma skłonności do ataku, tylko syki, a Nero tylko dochodzi machając ogonem, zostawię je, niech sobie układają relacje.
Grubcio teraz poszedł na górę i tam urzęduje z Femcią, która spojrzała na niego i poszła dalej spać. Grubcio ma apetyt taki, że
Zdjęć na razie nie zrobię. Nie chcę podwyższać nerwowości. Bo wprawdzie nie widać, ale na pewno jest. Mam jedną fotę w telefonie, ale z telefonu umiem wstawiać tylko na FB.
Grubcio jest kotem ogromnym
Ale nie tłustym. Po prostu taki wielki urósł. Wiecie, że obroża antystresowa weszła na niego na styk? Ja zostawiam trochę luźniejszą, gdy zakładam kotom. Tu nie było można, bo obroży zabrakło.