Zarobiona jestem.
I tak zmeczona od poczatku grudnia, ze sily nie mam na pisanie.
U Filuta (odpukac) wszystko po staremu. Codziennie rano musze go poganiac sznureczkiem, jedzenie jest traktowane roznie, wiec co i raz podtykam pod nos smakolyki. Razem śpimy, razem wieczorami odpoczywamy, w weekend Filut okupuje komputer TZta, ktory grzeje i jest poziomy akurat jak na kota.
Wszystko jak trzeba zatem i oby jak najdluzej