tosiula pisze:Tygodniowa dawka wykorzystana
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Malk pisze:Jakie miałaś długie włosy!
Gdzie je obcinalas?
Aia pisze:Zdjęcia wspominkowe Szarej tak fajnie się ogląda, choć w ciągu całego życia to się tak zmieniała, jakby to ze 3 inne koty były.
zuza pisze:wspomnienie Szarutka
Szara była Lejką, kiedy mieszkała w DT u Aguś z Częstochowy. Razem z Happy wyciagneły ją z dziecmi spod jakichś zrujnowanych schodów do apteki, o ile dobrze pamietam. Happy wzięła na DT dzieciaki, Aguś koteczkę, która była chora i po antybiotyku własnie sikała jak z sikawki, stąd Lejka.
Dzieciaki poznajdowały domy, a Lejka po wyleczeniu też szukała. Głupie ludzie, mimo że byli uprzedzani, jaka ona jest, brali kota i oddawali bo... niekontaktowa. A biedna kocina po każdeym kolejnym zwrocie robiła się kontaktowa dla nowych ludzi coraz mniej...
Wtedy zakochał sie w niej mój kolega z pracy poszukujący towarzyszki dla swojej koty ruskiej. I tak Szarutek została Warszawianką w pażdzierniku 2004 r. Kolega nie był pewien, że dobrze zrobił biorąc ją, bo widział, że Agus bardzo ja kochała... A kotka jak wlazła pod szafę tak sie nie ruszała. Kolega się martwił, ja dawałam rózne rady, po kilku dniach bezskutecznych prób karmienia i wywabienia koty na pokoje kolega stwierdził, że go to przerasta i on sie boi, że ona mu tam umrze...
Stwierdziłam, że ja ją wezme, a jesli dziewczyny się dogadaja to zostanie.
Wzięłam ją od kolegi, zrobiłam testy (wyszły -) i zawiozłam do domu. Cała droge z Tarchomina na Natolin tłumaczyłam jej, że to koniec tułaczki, że wszystko bedzie dobrze i że nikt jej nie będzie zmuszął do głaskania i w ogóle.
Widać zrozumiała, bo w domu, kiedy wypuściłam ją w łazience przy kuwecie to wyszła z transporterka sama. Pozłam nakarmić w kuchni Sabinki wczesniejsze i przyniosłam zarcie dla Szarej.
Już w tym momencie było siusiu w kuwecie. Wmłóciła przy mnie michę, oblizała się i... stwierdziła, że może wyjśc. Wypuściłam ja, a ona wyszła jakby do siebie... Zero czołgania się, chowania. Niuchneła sie z Biała, Czarna nie chciała, więc odpuściła, obejrzała przedpokój i kuchnię i spytała co w pokojach, więc otworzyłam i pokoje...
Izolowana była dwa dni, kiedy byłam w pracy po jej wzięciu, ale ponieważ cały weekend było ok, to przestałam ją zamykać.
I tak się zaczęlo nasze wspólne zycie.
Choc trudno uwierzyć kiedyś Szarutek wazyła 6 kilo i była intensywnie odchudzana. Tu w roli foczki.
Użytkownicy przeglądający ten dział: jolabuk5 i 105 gości