Strona 53 z 100

Re: Proszę Państwa, oto Krzyś. Powolutku

PostNapisane: Wto kwi 16, 2019 20:11
przez Atta
alessandra pisze:
Katia K. pisze:Nie wiem, jak to jest z Krzysiem. Fakt jest taki, że od niedawna bardzo często i bardzo głośno wykrzykuje, wyśpiewuje, doczytałam, że przy nadczynności tarczycy może tak się dziać, ale przecież u Krzysia mamy niedoczynność (a wręcz brak czynności, niestety). Dowiedziałam się, że prawdopodobnie jeden wet z naszej weterynarii na UP zajmuje się badaniem słuchu, ale czy ja chcę Krzysia ciągnąć na nowe badania...?
Krzyś przyklejony do Wujka (ostatnio coraz więcej się do niego garnie, częściej, niż do Mamuni :?):
Obrazek


Krzysiu :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Przy utracie słuchu podobno koty tak głosno krzyczą, kotek moich rodziców, gdy ogłuchł na starosc podobnie sie zachowywał, ale niekoniecznei to musi byc ta przyczyna.


A czy to aż tak ważny czy nie-do-słyszy? Jemu krzywda sie nie dzieje. Zwierze znajdzie sobie inny sposób na poradzenie w nowej sytuacji. Skoro niedosłyszący pies przeżyje samotne spacery, to kotu w domu nie powinno stwarzać większych problemów.

Alessandra pisze, że krzyczeć zaczął po utracie słuchu, a ja zaczynam się teraz przez Was zastanawiać, czy aby nasza co nie tego, bo to taki w większości biały futerkowiec, a ględzi jak najęta :P

Re: Proszę Państwa, oto Krzyś. Powolutku

PostNapisane: Czw kwi 18, 2019 11:10
przez alessandra
Atta pisze:
alessandra pisze:
Katia K. pisze:Nie wiem, jak to jest z Krzysiem. Fakt jest taki, że od niedawna bardzo często i bardzo głośno wykrzykuje, wyśpiewuje, doczytałam, że przy nadczynności tarczycy może tak się dziać, ale przecież u Krzysia mamy niedoczynność (a wręcz brak czynności, niestety). Dowiedziałam się, że prawdopodobnie jeden wet z naszej weterynarii na UP zajmuje się badaniem słuchu, ale czy ja chcę Krzysia ciągnąć na nowe badania...?
Krzyś przyklejony do Wujka (ostatnio coraz więcej się do niego garnie, częściej, niż do Mamuni :?):
Obrazek


Krzysiu :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Przy utracie słuchu podobno koty tak głosno krzyczą, kotek moich rodziców, gdy ogłuchł na starosc podobnie sie zachowywał, ale niekoniecznei to musi byc ta przyczyna.


A czy to aż tak ważny czy nie-do-słyszy? Jemu krzywda sie nie dzieje. Zwierze znajdzie sobie inny sposób na poradzenie w nowej sytuacji. Skoro niedosłyszący pies przeżyje samotne spacery, to kotu w domu nie powinno stwarzać większych problemów.

Alessandra pisze, że krzyczeć zaczął po utracie słuchu, a ja zaczynam się teraz przez Was zastanawiać, czy aby nasza co nie tego, bo to taki w większości biały futerkowiec, a ględzi jak najęta :P


Atta, ja myslę,że Wasza to ględzi z charakteru a nie z głuchoty :ryk:

Re: Proszę Państwa, oto Krzyś. Powolutku

PostNapisane: Czw kwi 18, 2019 11:22
przez Katia K.
Atta, byś pokazała tę Waszą, bo chyba nigdy jej nie widziałam?

Z Krzysiem na pewno na dodatkowe badania się nie wybieram. Mam ciągle niesmak po wyprawie do dermatologa 1,5 roku temu. Niby specjalista, a my, laicy jak by nie było, lepszą diagnozę postawiliśmy. Gdyby mieli u naszych wetek jakiś sprzęt, to czemu nie. Ale specjalnie - nie.

U weterynarza czasem strach w poczekalni siedzieć. Któregoś razu, gdy w jednym gabinecie Krzyś miał pobieraną krew, w drugim "męczyli" kocinę z zapaleniem trzustki. Jak ta bida strasznie płakała, Krzyś się zdenerwował, ale nie ma się co dziwić.

A mi dziś 13 lat na forum mija. Już 13 lat, a jakbym się wczoraj rejestrowała, strasznie szybko czas leci :roll:

Re: Proszę Państwa, oto Krzyś. Powolutku

PostNapisane: Czw kwi 18, 2019 14:51
przez mir.ka
Katia K. pisze:Atta, byś pokazała tę Waszą, bo chyba nigdy jej nie widziałam?

Z Krzysiem na pewno na dodatkowe badania się nie wybieram. Mam ciągle niesmak po wyprawie do dermatologa 1,5 roku temu. Niby specjalista, a my, laicy jak by nie było, lepszą diagnozę postawiliśmy. Gdyby mieli u naszych wetek jakiś sprzęt, to czemu nie. Ale specjalnie - nie.

U weterynarza czasem strach w poczekalni siedzieć. Któregoś razu, gdy w jednym gabinecie Krzyś miał pobieraną krew, w drugim "męczyli" kocinę z zapaleniem trzustki. Jak ta bida strasznie płakała, Krzyś się zdenerwował, ale nie ma się co dziwić.

A mi dziś 13 lat na forum mija. Już 13 lat, a jakbym się wczoraj rejestrowała, strasznie szybko czas leci :roll:


ja wtedy nie miałam jeszcze żadnego kota, tylko dwa pieski

Re: Proszę Państwa, oto Krzyś. Powolutku

PostNapisane: Pt kwi 19, 2019 10:37
przez Katia K.
A od kiedy masz koty?
Ja od 22 lipca 2005. Kota była oczywiście z ulicy, miała 2-3 miesiące. Nie wiedziałam o kotach nic, w domu zawsze były małe zwierzątka, ryby i ptaki. Szybko dokształciłam się na tyle, że Kota jeszcze przed pierwszą rują miała sterylkę - w listopadzie 2005. No i zaczęłam karmić bezdomne niedaleko domu...
Nie pamiętam, dlaczego zarejestrowałam się na forum. Chyba to miało związek z tym, że spotkałam na jakichś targach czy czymś takim Kasię D., która miała stanowisko Fundacji Felis. Od kilku miesięcy miałam wtedy pod wirtualną opieką Bratka z Fundacji, znalazłam go na stronie www. Bratek był jednym z bohaterów "Pamiętnika Babuni", "kotem z pudełka". Był sparaliżowany, ciągnął nóżki za sobą, umarł już dawno na mocznicę. Chyba to Kasia D. musiała mi coś o miau wspomnieć.

Re: Proszę Państwa, oto Krzyś. Powolutku

PostNapisane: Pt kwi 19, 2019 11:14
przez mir.ka
Katia K. pisze:A od kiedy masz koty?
Ja od 22 lipca 2005. Kota była oczywiście z ulicy, miała 2-3 miesiące. Nie wiedziałam o kotach nic, w domu zawsze były małe zwierzątka, ryby i ptaki. Szybko dokształciłam się na tyle, że Kota jeszcze przed pierwszą rują miała sterylkę - w listopadzie 2005. No i zaczęłam karmić bezdomne niedaleko domu...
Nie pamiętam, dlaczego zarejestrowałam się na forum. Chyba to miało związek z tym, że spotkałam na jakichś targach czy czymś takim Kasię D., która miała schronisko Fundacji Felis. Od kilku miesięcy miałam wtedy pod wirtualną opieką Bratka z Fundacji, znalazłam go na stronie www. Bratek był jednym z bohaterów "Pamiętnika Babuni", "kotem z pudełka". Był sparaliżowany, ciągnął nóżki za sobą, umarł już dawno na mocznicę. Chyba to Kasia D. musiała mi coś o miau wspomnieć.


U nas wiadomo pierwsza była Rudzia . Dostaliśmy ją od znajomego męża jako 3 miesięczne kocie, w sierpniu 2008 roku . Wcześniej , w kwietnie przeprowadziliśmy się z bloków do domu i usłyszliśmy , że w domu musi być kot :wink: Po kilku latach , w lutym 2012 roku, adoptowalismy z Kociej Chatki Tofika, wtedy to usłyszałam o miau, ale jeszcze się nie rejestrowałam, tylko tak bywałam. Zaczęłam wtedy też pomagać fundacji i tak zaczęło mi przybywać kotów. Ale piątka stałych zwierzaków to maksimum na, które mogę sobie pozwolić.
Nie znam Pamietnika Babuni :( . Mozna ja jeszcze gdzieś kupić?

Re: Proszę Państwa, oto Krzyś. Powolutku

PostNapisane: Pt kwi 19, 2019 11:36
przez Katia K.
No to też już ponad dekadę męczysz się z kotami :wink:

Chyba Pamiętnika już kupić nie można :( Caty, czyli Katarzyna Ryrych pisze cały czas, ale są to już książki niekoniecznie kocie. Pierwszy był Pamiętnik, później chyba Nie-bajki albo Skrzydłak, oba swoje egzemplarze kupione na forum sprzedałam na Kocim Bazarku, ale Pamiętnika nie sprzedam. Dodam, że nie odważyłam się go do tej pory przeczytać, cała rodzina czytała (nawet tato się wzruszył), nastał Krzysiek, to i on przeczytał, ja jeszcze nie. Ale widzę, że Skrzydłak jest wznowiony https://www.taniaksiazka.pl/skrzydlak-k ... 13522.html może caty zdecyduje się i Pamiętnik wznowić?

Re: Proszę Państwa, oto Krzyś. Powolutku

PostNapisane: Pt kwi 19, 2019 11:41
przez mir.ka
Katia K. pisze:No to też już ponad dekadę męczysz się z kotami :wink:

Chyba Pamiętnika już kupić nie można :( Caty, czyli Katarzyna Ryrych pisze cały czas, ale są to już książki niekoniecznie kocie. Pierwszy był Pamiętnik, później chyba Nie-bajki albo Skrzydłak, oba swoje egzemplarze kupione na forum sprzedałam na Kocim Bazarku, ale Pamiętnika nie sprzedam. Dodam, że nie odważyłam się go do tej pory przeczytać, cała rodzina czytała (nawet tato się wzruszył), nastał Krzysiek, to i on przeczytał, ja jeszcze nie. Ale widzę, że Skrzydłak jest wznowiony https://www.taniaksiazka.pl/skrzydlak-k ... 13522.html może caty zdecyduje się i Pamiętnik wznowić?


ja z forumowych książek mam napisane przez Mary L - wiersze i Psotusiowy Pamiętnik, JoasiS i Czitki

Re: Proszę Państwa, oto Krzyś. Powolutku

PostNapisane: Pt kwi 19, 2019 12:16
przez alessandra
nijak żaden futrzak na zająca albo kurczaka nie dał sie pzrerobic, zatem klasyczną karteczką zdrowia , pogody ducha , jak tej na zewnątrz nie będzie :wink: , wszelkiej pomyslności od całej Tulinkowej Ekipy dla miauowych przyjaciół ślemy :201461

Obrazek

Re: Proszę Państwa, oto Krzyś. Powolutku

PostNapisane: Pt kwi 19, 2019 15:56
przez katarzyna1207
Katia K. pisze:No to też już ponad dekadę męczysz się z kotami :wink:

Chyba Pamiętnika już kupić nie można :( Caty, czyli Katarzyna Ryrych pisze cały czas, ale są to już książki niekoniecznie kocie. Pierwszy był Pamiętnik, później chyba Nie-bajki albo Skrzydłak, oba swoje egzemplarze kupione na forum sprzedałam na Kocim Bazarku, ale Pamiętnika nie sprzedam. Dodam, że nie odważyłam się go do tej pory przeczytać, cała rodzina czytała (nawet tato się wzruszył), nastał Krzysiek, to i on przeczytał, ja jeszcze nie. Ale widzę, że Skrzydłak jest wznowiony https://www.taniaksiazka.pl/skrzydlak-k ... 13522.html może caty zdecyduje się i Pamiętnik wznowić?


Ja przy każdym kolejnym czytaniu Pamiętnika Babuni ryczę tak samo jak za pierwszym razem :( .. I jeszcze przy balladzie Grzegorza Marchowskiego "Jest ósme niebo" :placz:

Re: Proszę Państwa, oto Krzyś. Powolutku

PostNapisane: Pt kwi 19, 2019 18:43
przez jolabuk5
mir.ka pisze:
Katia K. pisze:A od kiedy masz koty?
Ja od 22 lipca 2005. Kota była oczywiście z ulicy, miała 2-3 miesiące. Nie wiedziałam o kotach nic, w domu zawsze były małe zwierzątka, ryby i ptaki. Szybko dokształciłam się na tyle, że Kota jeszcze przed pierwszą rują miała sterylkę - w listopadzie 2005. No i zaczęłam karmić bezdomne niedaleko domu...
Nie pamiętam, dlaczego zarejestrowałam się na forum. Chyba to miało związek z tym, że spotkałam na jakichś targach czy czymś takim Kasię D., która miała schronisko Fundacji Felis. Od kilku miesięcy miałam wtedy pod wirtualną opieką Bratka z Fundacji, znalazłam go na stronie www. Bratek był jednym z bohaterów "Pamiętnika Babuni", "kotem z pudełka". Był sparaliżowany, ciągnął nóżki za sobą, umarł już dawno na mocznicę. Chyba to Kasia D. musiała mi coś o miau wspomnieć.


U nas wiadomo pierwsza była Rudzia . Dostaliśmy ją od znajomego męża jako 3 miesięczne kocie, w sierpniu 2008 roku . Wcześniej , w kwietnie przeprowadziliśmy się z bloków do domu i usłyszliśmy , że w domu musi być kot :wink: Po kilku latach , w lutym 2012 roku, adoptowalismy z Kociej Chatki Tofika, wtedy to usłyszałam o miau, ale jeszcze się nie rejestrowałam, tylko tak bywałam. Zaczęłam wtedy też pomagać fundacji i tak zaczęło mi przybywać kotów. Ale piątka stałych zwierzaków to maksimum na, które mogę sobie pozwolić.
Nie znam Pamietnika Babuni :( . Mozna ja jeszcze gdzieś kupić?

Jak mi dasz maila na pw, to wyślę Ci Pamiętnik Babuni w wersji elektronicznej (ściągnęłam kiedyś z netu). Też zawsze przy nim popłakuję :D

Re: Proszę Państwa, oto Krzyś. Powolutku

PostNapisane: Sob kwi 20, 2019 7:53
przez Katia K.
O proszę, to jest jakiś pomysł, wersje elektroniczne :)
Ja mam jeszcze autorstwa caty "Philo, kot w drodze" (niestety, z jakiegoś powodu nie kupiłam "Philo i złota Bastet" :( ) i moje ukochane "Wiersze z pazurkiem".

Dziewczyny kochane, życzymy Wam wszystkim zaglądającym do Krzysia ciepłych i spokojnych świąt!
Obrazek

I ponieważ to "święta jajkowe", taki rarytas:
Obrazek

To z wczoraj, dziś w nocy pierwszy już się wykluł. To gniazdo sokołów na kominie Elektrociepłowni w Lublinie, w poniedziałek uruchomiono kamery. Można siedzieć godzinami i oglądać, a jeszcze teraz, jak się zaczynają wykluwać ;)

Re: Proszę Państwa, oto Krzyś. Powolutku

PostNapisane: Sob kwi 20, 2019 8:32
przez jolabuk5
Obrazek

Re: Proszę Państwa, oto Krzyś. Powolutku

PostNapisane: Sob kwi 20, 2019 12:25
przez mir.ka
Obrazek

Re: Proszę Państwa, oto Krzyś. Powolutku

PostNapisane: Wto kwi 23, 2019 7:03
przez Katia K.
Dziękujemy za życzenia. Święta minęły prawie spokojnie. W niedzielę rano stanęły pod znakiem zapytania co prawda, już myślałam, że po dyżurach będziemy z Niunią jeździć, nagle zaczęła biegać do kuwety - bezowocnie, ale to się unormowało. Nie wiem, co się stało, bolał brzuszek i w pewnym momencie odpuściło?
A to wiosenne zdjęcie dla Was:
Obrazek
magnolia niedaleko miejsca, gdzie przychodzą moje dziczki.