Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Katia K. pisze:Wczoraj po 17 przeszła burza. To nie była burza, to był, kilkuminutowy, może krótszy - pogrom. Połamało mój Park. Drzewo wiewiórki, czyli to za moim oknem (tak ten ogromny, stary jesion nazywałam), wyrwało z korzeniami. Na moich oczach. Za oknem wygląda to, jakby wybuchła bomba. W całym Parku zniszczonych całkowicie jest kilkanaście, o ile nie kilkadziesiąt drzew. Wieczorem poszliśmy pozbierać martwe ptaki, głównie grzywacze, które powypadały z gniazd, takie, które za kilka dni zaczynałyby z gniazd wychodzić. Takich zebraliśmy 7, ale w wiele miejsc nie ma dostępu. Boję się, że to dopiero "przedsmak".
Nie spałam w nocy. Powiem Wam, że się załamałam. Bez ikonek, bo zwykły smutek nawet w 1% nie oddaje tego, co teraz czuję.
Ostatnio tak gigantyczne zniszczenia były tu, kiedy Niemcy opuszczali Lublin, 1944 rok...
marivel pisze:
Bardzo, bardzo mi żal, to w sumie tak niedaleko ode mnie, a nas była zwykła burza. Jak dwa światy.
Ale nie widzę dziś jerzyków - w sobotę jeszcze latały piszcząc jak to jerzyki. Dziś nie widziałam ani jednego.
Mam nadzieję,że przeżyły, może już odleciały.
alessandra pisze:u mnie jerzyki odleciały dwa dni temu, smutno
mir.ka pisze:alessandra pisze:u mnie jerzyki odleciały dwa dni temu, smutno
taka cisza jak ich nie słychać, u mnie jest ich nawet duzo
alessandra pisze:mir.ka pisze:alessandra pisze:u mnie jerzyki odleciały dwa dni temu, smutno
taka cisza jak ich nie słychać, u mnie jest ich nawet duzo
w tym, roku owszem jednego dorosłego udało sie uratować, ale młode dwa znalazłam juz martwe w ogródku , jednego na klatce schodowej -odszedł u mnie, nie dał rady nigdy nie było tak źle
katarzyna1207 pisze:marivel pisze:
Bardzo, bardzo mi żal, to w sumie tak niedaleko ode mnie, a nas była zwykła burza. Jak dwa światy.
Ale nie widzę dziś jerzyków - w sobotę jeszcze latały piszcząc jak to jerzyki. Dziś nie widziałam ani jednego.
Mam nadzieję,że przeżyły, może już odleciały.
Ania, jerzyki odleciały z Poręby kilka dni temu, nawet pisałam o tym na ptasim forum, że tak strasznie smutno i cicho się zrobiło na niebie. Jerzyki są odporne na burze, gdzieś w czerwcu była taka straszna nawałnica, widziałąm przez okno "moje" stadko, jak ledwo leciały, widać było, że są potwornie zmęczone. Bałam się, że nie przeżyły, ale następnego dnia rano latały jak zwykle.
Kasia, straszne to co piszesz, jestem pewnie w mniejszości, ale bardzo lubię gołębie, to mądre ptaki. Kilkanaście dni temu też widziałam bardzo przygnębiający widok - na Racławickich, (tam, gdzie podpalono w nocy ten dom, gdy wstrzymano budowę ze względu właśnie na gniazda gołębi z młodymi). Większość gołębi wtedy spłonęła żywcem, ale kilkadziesiąt się uratowało, i właśnie zburzono im ten budynek, w którym żyły od lat. Było już ciemno, i te biedne gołębie, takie zdezorientowane i przerażone, krążyły w nocy nad tymi ruinami.
Katia K. pisze:Budynek został podpalony dwa razy, w połowie maja i dwa miesiące później: https://www.lublin112.pl/noca-podpalono ... c-zdjecia/ i https://www.lublin112.pl/kolejny-pozar- ... o-zdjecia/ Sprawcy nie ustalono do tej pory, aż samo się nasuwa, że zrobił to ktoś związany z inwestorem chyba bardziej, bo raczej nie z wykonawcą? Chociaż w sumie nie wiadomo. To Krzyśka firma jest głównym wykonawcą, mam jednak nadzieję, że to był jakiś przypadkowy łotr.
Spłonęło mnóstwo piskląt. Bo dorosłe pewnie się ewakuowały. Mieszkały tam również nietoperze.
U nas aż takich strat ptasich nie było, bo jednak większość gatunków wyprowadza jeden lęg. Teraz grzywacze... Para grzywaczy cały poniedziałek i wtorek siedziała w miejscu, w którym znaleźliśmy dwa maluszki. Teraz już odpuściły, chyba zapomniały?
Gdyby TEN huragan przeszedł przez Park właśnie w maju, byłaby jeszcze większa tragedia, nie dalibyśmy rady wyzbierać trupków. Kilkanaście gatunków lęgnie się tutaj na wiosnę. Ogólnie mam w swoich notatkach zaobserwowanych 36 gatunków, ale może być więcej, bo "mały szary ptaszek" może być zanotowaną wcześniej piegżą, ale może też być kimś innym. No i część z nich to goście, jak np. puszczyk czy krogulec.
Park Bronowicki pierwszy raz został zmieciony przez największy huragan, jaki przeszedł nad Polską, to było w lipcu 1933, wtedy ucierpiała moja część miasta najbardziej: https://histmag.org/20-lipca-1931-traba ... ublin-8183 W 1944 wycofujący się z Lublina hitlerowcy Park podpalili. Wtedy udało się go odbudować, dziś... jest bardzo zaniedbany, zapomniany, jak się czasem wydaje. Dzwoniłam do zarządcy w poniedziałek, straty w mieście są olbrzymie, parkami zajmą się na końcu. A ja nie wychodzę z okna i się zadręczam. Ciężko mi, naprawdę, nie potrafię sobie z tym poradzić.
Nie chcę wierzyć w takie rzeczy, ale TO śniło mi się w niedzielę rano. Rzadko to robię, ale tym razem wstałam o normalnej porze, dałam Niuni Apelkę, koty zjadły, a ja wróciłam jeszcze się zdrzemnąć. I śniło mi się. Taki koszmar mam raz na jakiś czas od kiedy tu mieszkam, czyli od niemal 12 lat. Że Park się wali. Mój drugi koszmar to śnieżyca i topiące się w zaspach dziczki...
Katia K. pisze:Budynek został podpalony dwa razy, w połowie maja i dwa miesiące później: https://www.lublin112.pl/noca-podpalono ... c-zdjecia/ i https://www.lublin112.pl/kolejny-pozar- ... o-zdjecia/ Sprawcy nie ustalono do tej pory, aż samo się nasuwa, że zrobił to ktoś związany z inwestorem chyba bardziej, bo raczej nie z wykonawcą? Chociaż w sumie nie wiadomo. To Krzyśka firma jest głównym wykonawcą, mam jednak nadzieję, że to był jakiś przypadkowy łotr.
Spłonęło mnóstwo piskląt. Bo dorosłe pewnie się ewakuowały. Mieszkały tam również nietoperze.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 262 gości