Jeśli brać pod uwagę "książkowe" objawy, to u Chrapka nic takiego w ostatnim czasie nie wystąpiło. Dużo jadł zawsze, z Krzysiem prześcigali się, który pierwszy skończy i zajrzy do miski drugiego. Zachowanie raczej w kierunku melancholii zmierza, miewa głupawki, ale niezbyt często. Kiedy umarł Krzyś, zaczęły mu bardziej wypadać włosy, ale widzę, że to już się ustabilizowało. Ma łupież ostatnio, ale miewa raz na jakiś czas. Gada dużo od śmierci Krzysia, ale chyba po prostu został dopuszczony do głosu, bo u nas najczęściej Krzysia było słychać. No, schudł ostatnio, ale to też przez dłuższy czas, dalej jest więcej niż 5 kg, choć już bliżej do 5 niż do 6. Piszesz o nowotworze, też mi to przeszło przez myśl, mam nadzieje jednak, że nic z tych rzeczy. Wetka wymacała Chrapka przedwczoraj dokładnie, ale czytam, że ten typ nowotworu często nie daje objawów i nie można go stwierdzić palpacyjnie. Na razie nie będę się na to nakręcać.
Usg robiliśmy 20 sierpnia, wtedy, kiedy te nerki nam "wyskoczyły". Oprócz śladu po zawale nerki niczego niepokojącego w brzuchu badanie nie wykazało, z wątrobą w porządku. No ale to już 5 miesięcy minęło.
Poza nerkowymi i wątrobowymi, wyniki raczej w normie, czerwonokrwinkowe parametry jak zwykle w górze normy, ale on tak ma. Pije dużo, nie widzę potrzeby, żeby jakoś próbować go dopajać.
Macie rację, moja wina, powinnam poprosić o oznaczenie tyroksyny, to nie jest młodzik. Następnym razem na pewno to zrobimy, już zapowiedziałam Krzyśkowi, że nie będziemy celować w sobotę, tylko dzień powszedni, weźmiemy też Niunię, trudno, zestresuje się, ale i jej tak naprawdę tarczycy się nie sprawdzało, a prędzej u niej, jak mi zasugerowałyście Chrapka, dopatrywałabym się nadczynności. U niej wszystko "zgania się" na starość, chudnięcie przede wszystkim.
Powiem szczerze, przez ostatnie lata skupiłam się na Krzysiu, Chrapek z Niunią odwiedzali lekarza tylko wtedy, kiedy coś się działo