Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Katia K. pisze:Przeszło przeszło, od tamtej pory problemów nie było. Dziś oddała pięknego "kłaczka", jak to u niej - grubości i długości kciuka.
Ale dowiedziałam się, że przy zaparciach, zatwardzeniu - zwał, jak zwał, można podawać ludzki" syrop z laktulozą, do tej pory wydało mi się, że jednak w przypadku kotów w tego typu problemach to tylko parafina. Choć w tym niedzielnym przypadku nawet nie mam pewności, że to zaparcie było.
Katia K. pisze:Tą białaczką aż tak się nie zmartwiłam, my przecież mamy. Gorzej z tym IBD, wejdzie sterydoterapia, przy białaczce trzeba ostrożnie, ale zaufamy naszej wetce. Szczęście w nieszczęściu, że udało się we wtorek rano do niej trafić, przypadkiem, bo jechałyśmy do REXa "w ciemno". Zobaczymy, jak to się potoczy.
Katia K. pisze:Ja też największy problem mam z tym, że odszedł w samotności i strachu.
Jak Czarnuszek ['] u Ciebie, Ola, ostatnio. Jak umierają dziczki.
Sterydy to nie jest jednoznaczne zło, wiadomo, że przy chłoniaku koty dostają, ale ordynowane z głową, a nie w ciemno, na szybko. Był moment, że Krzysiuniowi robiły się łyse placki na boczkach. Zastrzyk pomógł. Troszkę lepsze też oczy się zrobiły. Więc następny raz to samo, i następny, i następny. Moja wina, wiem, nie ma co ufać bezgranicznie. Na szczęście pomyślnym zrządzeniem losu musieliśmy z naszym eks-wetem się pożegnać.
Aktualny Krzyś:
jolabuk5 pisze:Dziękuję za kciuki
Sabcia
Katia K. pisze:14.5.2011 -> pierwszy dzień w domu, nie pod śmietnikiem czy w szpitalnej klatce:
maj 2012 -> już na prawach rezydenta, fajny misiek ze mnie się robi:
maj 2013 -> wyprany, czyściutki, ale czy na pewno wszystko gra...:
maj 2014 -> po pierwszych incydentach chirurgicznych (podcinanie ucha):
maj 2015 -> względny spokój - cisza przed burzą...:
maj 2016 -> uszu brak, oczy fatalne, co to będzie...:
maj 2017 -> czas "diagnoz", coraz bliżej do operacji:
maj 2018 -> białaczkowy Jurand z Lublina:
maj 2019 -> ciągle jestem z Wami:
Dziś rocznica pewnych zdarzeń,
Ósma. Jak tradycja każe,
Chciałbym uczcić tę sobotę,
Gdy się stałem "domnym" kotem.
Wcześniej domu, cóż, nie miałem,
Powiem więcej: nie wiedziałem,
Że go można mieć. A zatem
Trwałem zimą, wiosną, latem
I jesienią - w bezdomności,
Obijałem kocie kości
Po kominach i śmietnikach...
Teraz w kościach nieco strzyka,
Marniej słyszę, gorzej widzę
(Braku oka się nie wstydzę,
Co tam oko, gdy na szali
Życie – lekarz je ocalił.),
Więcej śpię i odpoczywam –
To już starość się nazywa?
Ale nadal żyję! Skrobnę
Czasem dla Was rymy drobne,
Oto one, wiersz na dziś,
Poczytajcie. Wasz kot Krzyś.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 304 gości