Dziewczyny, bardzo, bardzo Wam dziękuję.
W kilku słowach wygląda to tak: Niunia przestała chodzić, nagle, w jednej sekundzie. Wysunął się dysk. Nie mogła stać, przewracała się, wykrzywiała łapki, płakała. Stało się to w niedzielę rano, na szczęście był Krzysiek, więc szybko pojechaliśmy do całodobówki. Dostała silny steryd, Tramal, diagnozę, która wstrząsnęła... Do tego akurat przyjmowała nas lekarka, która zajmuje się też okulistyką. Badając Niunię, sprawdzając czy to nie był wylew, udar, zajrzała jej do oczu oftalmoskopem. Niunia miała zaćmę... Nikt nam wcześniej o tym nie powiedział, a przecież była badana kilka razy w roku przy okazji badania krwi, ostatnio nawet częściej, bo miała problemy z zatykaniem gruczołów okołoodbytowych. Niunia zawsze była zapłakana, dla mnie to było normalne, nie zauważyłam żadnych objawów sygnalizujących tak straszną rzecz.
Wróciliśmy do domu, Niunia leżała tylko i drżała co jakiś czas, zanieśliśmy ją do kuwety, podtrzymywana, zrobiła siku, troszkę zjadła, dałam strzykawką wodę, przecież ona cały czas piła przez ostatnie miesiące. Pojechaliśmy wieczorem na drugą dawkę sterydu. Tym razem przyjmowała nas neurolog. Porozmawiałyśmy szczerze.
W nocy pilnowałam jej, około pierwszej znów, asekurowana, zrobiła siku w kuwecie. Cały dzień z nią siedziałam. Najgorsze jest to, że główka była sprawna, Niunia chciała pójść do kuwety, chciała pójść pochłeptać "herbatki", chętnie wylizywała musiki, bo z kawałkami miała problem. Ale nie mogła, każda próba podniesienia się, kończyła się upadkiem do tyłu albo na boczek. W domu dostała jeszcze 3 razy Tramal i Gabapentynę, ale bolało ją strasznie. Wiecie, że ona nie zamknęła oczu w ogóle, przez cały ten czas, półtorej doby, nie dała sobie odpocząć.
Pożegnaliśmy się z Niunią około 22, zależało mi, żeby zrobiła to tamta druga lekarka, ta neurolog, a ona miała w poniedziałek nocny dyżur.
Powiem Wam, że zdawaliśmy sobie sprawę, że to nastąpi wkrótce, wiadomo. Myślałam jednak, że to będą nerki, jak u Krzysia. Ostatnio, bo krew mieli oboje z Chrapkiem badaną w zeszłą środę, okazało się, że udało się w końcu, po 2 latach zbić tyroksynę. Ale, jak to bywa, okazało się przy tym, w jakim stanie są nerki. Zresztą na lipcowym usg wyszedł bardzo zły stan nerek, badanie było dlatego, że Niunia zaczęła siusiać na podłogę. Poradziliśmy sobie z tym, dodatkowo stawiając jej na noc i kiedy nie było nas w domu - dużą płaską tackę z gazetami. Korzystała z niej, owszem, na siku, choć do kuwety też często trafiała.
Mam dla Was takie zdjęcie Niuni, z sierpnia, ważyła wtedy ok. 1,8 kg, choć po tym zbiciu T4, ostatnio przekroczyła ponownie 2 kg: