Katia K. pisze:Dziś kolejna okrągła 10. rocznica, w 2008 sporo kociego się wydarzyło.
Tym razem początek mojej nie zawsze usłanej różami drogi z Chrapkiem. Kot nie planowany, jak to często bywa. Kilka wcześniejszych dni łudziłam się, że to kot wychodzący. Nie był, był bezdomny, pewnie wywalony na budowę - w październiku lokatorzy, także i ja zaczęli się wprowadzać do nowo wybudowanych dwu bloków. Chrapek stał pod jedną z klatek i zaczepiał ludzi. Spał pod jednym z balkonów. W końcu 8 listopada słodkie dzieciaczki z sąsiedztwa planowały poprzetrącać go kijem. Na szczęście byłam akurat na balkonie i zorientowałam się, co ma się zaraz wydarzyć. Ryknęłam na cała dzielnicę i pobiegłam, jak stałam, na dół. Udało się, przegoniłam gówniarzerię, moi rodzice też krzyczeli z balkonu. Jeszcze tam wtedy nie mieszkałam, robione była kuchnia i łazienka, wszystko stało w pokoju. Chrapek pojechał do "przechowalni", żeby po 5 tygodniach wprowadzić się do mnie razem z Niunią, która czekała od czerwca. W tej książeczce 8 listopada przypadają imieniny Chrapka, stąd takie imię.
Pierwsze zdjęcie Chrapka, jedyne z 8.11.2008
Jedna z licznych niestety historii , dobrze,że ta zakończona wspaniałym finałem najlepszego Chrapuś