Wczoraj po południu byliśmy z Rudzią u weta
Od soboty inaczej się zachowywała, nie biegała tylko wiecej leżała i to nisko, nie na parapetach, a jak szła to było widać ,ze lekko utyka na przednia prawa łapkę
Starała się to ukrywać jak to robią koty w stadzie, udawała ,że wszystko w porządku. Widziałam ,ze coś jej dolega, ale myślałam , ze jak poleży spokojnie to jej przejdzie. Niestety nie przechodziło, a wczoraj to już nawet na jedzenie nie chciała przyjść do kuchni, tylko musiałam do niej chodzić z miseczką i podstawiać pod nosek w miejscu gdzie leżała
Postanowiłam nie czekać dłuzej i zadzwoniłam do weta. Nawet przesunęłam trochę wizytę u klienta, bo przecież kot ważniejszy
Pan doktor po wysłuchaniu co kotu dolega, był niedobry, wyjął kota z kontenerka, postawił na podłodze gabinetu i kazał chodzić
Jeszcze takiej złej Rudzi nie widzieliśmy
, była strasznie oburzona, zjeżyła się ale w końcu przeszła kilka kroków i było widać ,ze lekko kuleje
Po dokładnym badaniu obu przednich łapek, już na stole
wet stwierdził ,ze nadciągnęła sobie mięsień podgrzebieniowy, być może przy zeskakiwaniu albo przy bieganiu za laserkiem z Daisy i Elenką
A to przecież juz poważna dama w średnim wieku, w maju będzie miała 10 lat, powinna trochę na siebie uważać, a nie zachowywać się jak mały kociak
Wagę też ma dość dużą, aktualnie 5 kg, co też powoduje większe obciążenie mięśni i stawów przy skakaniu, choć waga jak na nią nie jest za duża, bo to duzy kot i nie jest otyła. Wg mnie mogłaby nawet trochę przytyć to lepiej by wyglądała, ale jakoś wszystkie moje koty nie są grube choć jedzą kiedy chcą ,bez żadnych ograniczeń.
Rudzia dostała dwa zastrzyki, po których poczuła się lepiej i wieczorem juz więcej chodziła,choć jeszcze nie skakała. Dostała też syropek przeciwbólowy po podawania przez tydzień. Ciekawe jak nam z nim pójdzie