Zna ktoś jakieś jakieś metody na nieustępujący stres?
Nie wiem, czy bardziej jestem wściekła, czy zestresowana, od wczoraj żołądek mam ściśnięty, że aż boli...
Ubieżcę mam. Prawdopodobnie podrzucone, sadząc po porze i zachowaniu. Oczywiście chodliwy wiek, bo już z rok, chodliwy tez kolor, bo mniejsza wersja Myszy i całkowicie pro-ludzki, cobym nie myślała sobie, ze po prostu bezdomne. Poważnie myślę o obozie dla ubieżców na koszt państwa. Zwyczajnie nie stać mnie na kolejnego kota, by mi się budżet domowy jakoś zamykał
A już widzę te kolejki po szarą niechodliwą i już prawie dorosłą kociczkę. Wiosną zastanowię się tez nad likwidacją stołówki przed domem, bo zwyczajnie nie stać mnie na domowe schronisko i zdrowotnie i osobiście (życie)i finansowo. Rodzina mnie nie zmusiła, sąsiadka swoimi wojenkami tez nie dała rady, to "dobrzy ludzie" mnie zmuszą. Wiem desperuje, ale za dużo mam ostatnio stresów, od wczoraj nie spałam, żołądek zaciśnięty- nie zapieje tu z zachwytu, jak tu kolejnemu zwierzakowi pomogę. Mam 40 kg psa, trzy koty, nawet za dużo jak na mnie. W ogłoszenia nie wierzę, już ogłaszałam i nic.. Z tego co mam pies był ogłaszany, w typie rasy, ładny, ale by mnie zaczepić na spacerze, nie wziąć, Puma to samo, miał iść do ludzi, zero poważnych telefonów. A ja miałam poważnie zainwestować w swoje zdrowie, nie kolejnego kota
I ani jednego więcej zwierzaka. Za dużo już mam na utrzymaniu. Nie wiem co z nią zrobię. Nie wzięłabym ale się pakowało pod auta, pod silniki, na drogę ...
Szanse, ze czyjeś, marne. Wieczorem mi na ulicę podrzucone, biegało w kółko i darło paszczę...
No i z tej wielkiej radości, ze jest, została roboczo nazwana srajdek
Za dużo jak na mnie jedną ostatnio, za dużo wszytkiego. A miałam zacząć Nowy Rok od poukładania swoich spraw, zdrowia, a tu d...a
Z wieści o Ubieżczyni : małe, 2,5 kg, szare, wiek powyżej 7 miesięcy do roku, ząbki w komplecie już są. Odrobaczona/odpchlona na szybko, miedzy rozjazdami, za chwilę znów w drogę muszę. Jak wrócę się chyba upije... Choć nie mogę alko. No a po za tym całkowicie pro-ludzka i domowa. Pchika na inne koty, ale bez tragedii, raz pchiczy, raz sama wącha Pumkę, więc z czasem pewnie by się odnalazła w jakimś stadzie, ale jedynak też może być, przykleja się do ludzia. Mysz jej nie lubi, jak każdego kota.
Poważnie muszę pomyśleć, nie chce sie spowiadać z życia, ale nie stać mnie na pomaganie kotom na większą skalę, z rożnych względów. Trzymam się już tylko myśli, ze jednak czyjeś, choć nic na to nie wskazuje. Ogłoszenia pewnie dam, rozwieszę, ale ile razy to robiłam i wszytko w domu zostaje. Niestety przeważa czarna myśl, ze powoli mój adres robi sie dobry na podrzutki. I czas z tym skończyć, bo nie udźwignę finansowo tego co już mam. Sam pies, dobrze nakarmić to już spore koszty.
No nic, po protu najgorszy moment i już za dużo tego.
Ubieżca śpi po wizycie u wet. A ja nie umiem zrzucić z siebie stresu ....