Proszę o zmknięcie watku.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 20, 2018 22:28 Re: Staruszka Myszka-dzika Zołza - Pytanie O Obsługę !

Jedyne wyjście to przestawić dzikie na stałe pory karmienia. Koty są bardzo punktualne w tych sprawach, szybko załapią, o co chodzi.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob sty 20, 2018 22:36 Re: Staruszka Myszka-dzika Zołza - Pytanie O Obsługę !

To tak jakby stałe, tylko koty będą mieć zapas czasu na przychodzenie. Inaczej nie dam rady, bo rożnie mi dzień się układa. Wiem, że lepiej tak, bo widać ile i jak wyglądają jedzące. Ale już próbowałam i zwykle coś mi wypada, jakbym nie ustawiła godzin. Do tego tu ścisła zabudowa, często sąsiedzi, inni ludzie, szczególnie latem się kręcą. Nie raz tak miałam, że sąsiad dłubał przed domem do późna w nocy. Wtedy koty nie przychodziły, poza Myszką. Spróbuje z tymi porami, nawiasami.
Ja działki prawie nie mam, szczególnie przed domem. Stąd nie przyjdą jak ktoś chodzi za blisko.
pwpw
 

Post » Sob sty 20, 2018 23:20 Re: Staruszka Myszka-dzika Zołza - Pytanie O Obsługę !

Doskonale Cię rozumiem, bo karmiłam 30 lat na podwórku w centrum W-wy. Jak koty nie zjadły od razu, to załatwiały to gołębie. O innych atrakcjach nie wspomnę.
Jedyne, co może się sprawdzić, to karmnik z tekturowego pudła owiniętego w worek plastikowy, z małym otworem, takim, że kot wejdzie do środka, a lis się nie zmieści.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie sty 21, 2018 19:38 Re: Staruszka Myszka-dzika Zołza - Pytanie O Obsługę !

Tak to mogę spróbować przerobić ten, tzn dobić jakąś deseczkę i zmniejszyć wejście. Tylko nie wiem do jakich rozmiarów. Póki co próbuje z tym zabieraniem karmy na noc. Tylko godziny muszę przesunąć. Zima, cicho na osiedlu już po 22 a nawet 21 :roll:
I tak. Wczoraj już z Myszką było dobrze, do coś między pod 22 a 23 z minutami. Po 23 zajrzałam ją nakarmić na noc i znów popłoch na kuchni :( Nie wiem, czy znów lis, czy już na wszytko za oknem tak reaguje. W końcu się nałożyło łapanie na wizytę lisa (bezdyskusyjną, dziś znów oglądałam te ślady). I tak wczoraj dała się jeszcze zagnać na okno, nawet zjadła tam i znów uciekła. Wiem, bo wyszłam zabrać karmę z karmika i wróciłam do niej. Dałam spokój już, tylko wyłożyłam kuchnię czym się dało, by nie siedziała na zimnym :roll: I tak sobie łazikowała tam do dziś południa. Znów próbowałam ją zagonić na okno, bo nawet tam jeść nie idzie, mimo karmy na oknie. Tym razem nie poszło tak łatwo, bo zagoniona pod okno nie chciała sama na nie wskoczyć. No i tu szok 8O Jakoś tak chciała mnie przeskoczyć, ze w pewnym momencie wylądowała mi na wzdłuż między rękami, tak od łokcia do dłoni, ale bez chwytania dłońmi, no jak złamana noga w usztywniaczach :wink: I tak jak mi tam zamarła, a byłam pod oknem, po prostu podniosłam ja i usadziłam na legowisku na oknie. Ja w szoku 8O , Mysz w szoku 8O , nie wiem, która z nas większym :ryk: Ale dała się wygłaskać, poczekała tam na świeże jedzenie, mięsko, wsunęła i póki co tam siedzi :ok: No ale coś czuje, że nawet bez lisa będzie powtórka z rozrywki :roll: Tylko, ze kiedyś będę ją miała na rękach, no nigdy bym nie uwierzyła :mrgreen: Zjadła tyle co wcześniej, jak była już chora, czyli tak z 1/2 tego co jadała w dobrym stanie zdrowia. A jeszcze z jeden posiłek przed nocą. W każdym razie jest dobrze z jedzeniem.
Przydomowym zabrałam około 24. Nie zanotowałam żadnego kota. A czasem nocą cos tam pomyka. Wyniosłam tak 5:30 i w dzień karmy ubyło, wiem , bo wieczorem dosypałam. Czyli mądre kotki jak nie zjadły nocą to przyszły w dzień. Zwykle w dzień nie ubywa, no czasem, ale rzadko. Wieczorem stawiły się dwa. Jeden z tych stałych, ale przychodzących w kratkę, drugi jakiś nieznany. Ten co zawsze był się nie zjawił. Ten drugi nie poczekał, bo poszłam do domu po coś lepszego niż sucha. W każdym razie były jakieś. Oby ten stały najbardziej, no oby nic mu nie było.. Na razie tak będę robić, może lis się oduczy. Bo w dzień chyba tu nie zajrzy. Dziś zabiorę tak około 23 może ciut wcześniej. Nie ma nowego śniegu, to nie wiem, czy lis nadal chodzi. Mysz teraz może płoszyć wszytko, niekoniecznie lis. Za pierwszym razem pewnie to był lis, ale teraz może bać się każdego ruchu. Ważne, ze przydomowe jedzą, bo z karmika świeżo pachnącego lisem, nie wiem czy by jadły, raczej nie.
Kocury znów mi sie wczoraj pobiły, tym razem to Frot atakował :roll: Czułam/widziałam, ze jest zmiana. Eh jakby mało było problemów.

EDIT: Zna się ktoś na grzybach? Czy możliwe, ze jeden kot ma łysinkę, a drugi tylko zmianę, ale bez wypadniętej sierści w jej miejscu i by to był ten sam patogen? Czy raczej dwa różne? Bo jak różne to chyba wiem skąd mamy :? Przy czym ten nie łysy miał pierwszy zmiany i ma je dużo rozleglejsze, na 2 uszkach. Drugi dwa dni później się ujawnił i od razu łysinką.
pwpw
 

Post » Nie sty 21, 2018 21:30 Re: Staruszka Myszka-dzika Zołza - Pytanie O Obsługę !

Ciekawe, czy kotka słyszy lisa i popłoch na dworze, czy tylko go widzi przez okno. Jeśli to drugie, rozwiązałaby sprawę roleta, albo przysłonięcie czymkolwiek. U mnie pełni tę funkcję (od zimna) płyta styropianowa ustawiona bokiem wdłuż szyb. Kotom się to podoba i urzędują na parapecie.

Początek grzyba może tak wyglądać. Ja przerabiałam w stadzie Microsporum canis.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie sty 21, 2018 22:10 Re: Staruszka Myszka-dzika Zołza - Pytanie O Obsługę !

Lisa na pewno nie słyszy, jeśli ten normalnie by chodził. To pierwsze piętro, do tego trzyszybówka. Awanturę, gdyby lis coś zaatakował lub tylko wypłoszył kota, który by się wydarł, na pewno by usłyszała. O skuteczny atak mniej się martwię, choć troszkę też. Ale czy wtedy by wyjadł karmę kocią z miski, a ewidentnie po psiemu było wyjedzone? Raczej nie. Do tego byłaby chyba krew na śniegu, nic w najbliższej okolicy nie stwierdziłam. Choć boję sie, ze tego mojego stałego bywalca albo spłoszył, albo nawet pogonił, tak, że może tu już nie przyjść... I wtedy mogło być głośno na tyle, by i Myszę przeraziło. No nic nie wiem na pewno, poza tym, że lis był i jadł z kociej miski.

No też bym tak myślała, ale właśnie ten pierwszy, z rozległymi zmianami nie ma wyłysień, za to ten drugi tylko wyłysienie i to od razu. Jakoś tak mi to zupełnie inaczej wygląda, te zmiany. A jeśli to to samo, to właśnie ten z wyłysieniem zaraził się od tego bez łysych placków, mimo rozległych zmian. Póki co nie ma nowych zmian. Mała czysta, odpukać. Kiedy można uznać stado za wolne od grzybka? Smaruje maścią póki co, szczepionki się trochę bałam, wiec stanęło na tym, ze jak maść nie pomoże, będą szczepione. 2 tygodnie smarowania, jak nic się nie stanie nowego, to jaki dać okres karencji, kiedy uznać stado za bezpieczne? No i same kocury, grzybki moje, dać na czyszczenie paszczy?
pwpw
 

Post » Nie sty 21, 2018 22:38 Re: Staruszka Myszka-dzika Zołza - Pytanie O Obsługę !

Ja wszystkie koty smarowałam na polecenie weta roztworem płynu Pollena JK, niezależnie czy miały zmiany. A kotka z największymi dostała jeszcze lek doustny. Chyba przez tydzień codzienne smarowanie całych kotów było, ale grzyb ustąpił i nigdy nie wrócił. Zaczął się u mało odpornej kotki wziętej z cmentarza i ta miała najgorszego. Po szczepieniu (tricatem) spadła jej odporność. Bardzo mi zależało, żeby grzyb się nie rozprzestrzenił, bo miałam nerkowca, dla którego leki doustne byłyby obciążeniem. No i się udało. Płyn dostałam w małej buteleczce od wetki, bo jest on w pojemnikach co najmniej litrowych, a rozcieńcza się go dużą ilością wody (chyba 1:30).
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie sty 21, 2018 23:17 Re: Staruszka Myszka-dzika Zołza - Pytanie O Obsługę !

Poczytam/porozmawiam z wetem, jak będzie potrzeba, oby nie. Póki co mamy maść i nie ma nowych zmian. A te stanęły w miejscu. Maścią same zmiany smaruje dopiero od czwartku wieczorem. Więc cudów nie ma co się podziewać. Do tego przed maścią mam smarować roztworem z nadmanganianu potasu. Ten pierwszy i gorszy strasznie to drapał, po maści od razu przestał. Drugi ma małą, za to łysą zmianę, nie drapał, a przynajmniej nie zauważyłam. Do piątku jakby się jeszcze mu powiększyła, wyłysiała bardziej, z jakiś 2 minimetrów na 3-4, albo tylko uwidoczniła, bo sierść sklejona maścią i widać inaczej. Ale od piątku tez stoi w miejscu. Widać ładnie u niego, bo u niego jedyny objaw, to łysina. Nie jak u tego pierwszego z dwoma uszkami objętymi - ten miał silny świat i jakby łupież, ale bez wypadniętej sierści. Jakby nie było, póki co i odpukać, nic się nie dzieje, a na zamiany pozytywne za wcześnie. Smaruje, obserwuje, jakby co będę działać inaczej. Jak to pomaga, nic nie kombinuje. O płynie poczytam, ale jak trudno to dostać, to odpuszczę. Póki co robię co zalecono i obserwuje.
EDIT: Doczytałam 8O , jak wet nie ma/ nie używa, to nie kupię, ale może i tak nam się uda, oby.
pwpw
 

Post » Nie sty 21, 2018 23:51 Re: Staruszka Myszka-dzika Zołza - Pytanie O Obsługę !

Hej,
ja na szybko bo wg planów już powinnam spać, zeby jutro świtem wstać.
Miałam lat kilka temu grzybka w stadzie. Sprawdził się fungiderm do smarowania dla wszystkich, zwłaszcza tych słabo zarazonych. Te bardziej zagrzybione tymczasy dostawały do tego tabletki.
Generalnie te zmiany małe i wszelkie im podobne to grzyb, niestety.. on się moze rozwinąć w pełni, częściowo, szczątkowo. ale tak do nich podchodź, czyli jak coś się nowego pojawi to od razu smaruj.
Grzyb jest wyleczony, gdy na grzybowych zmianach zaczyna odrastać futerko.
Tyle. ale czytam na bieżąco i mocno kibicuję.
Przydałoby się im podnosić odporność, łącznie z Myszą. Beta glukan ludzki w proszku?
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35323
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pon sty 22, 2018 0:26 Re: Staruszka Myszka-dzika Zołza - Pytanie O Obsługę !

Sio spać, już ... :twisted: Doczytasz jutro :wink:
No beta-gluken już dostają. Na dniach muszę dokupić. No ale ja bez tego, wiadomo, ze włączyłam :D
Póki co próbuje z tym co dostałam, zobaczę, czy coś jeszcze będzie potrzebne. Na razie stanęło w miejscu, ale przeglądy kotkom robię co dzień. No trzymam łapkę na pulsie.
Dzięki, czyli jak odrośnie sierść i nic nowego się nie pojawi, działamy? Oby tak było. Starczy już tych zawirowań :roll:
Już się martwiłam, bo długo się nie odzywałaś, co tam u Ciebie...
pwpw
 

Post » Pon sty 22, 2018 0:32 Re: Staruszka Myszka-dzika Zołza - Pytanie O Obsługę !

Smarowanie moich 5 całych kotów codziennie nie było wcale zabawne, zwłaszcza, że trzeba szybko, bo płyn wietrzeje i traci moc. Ja używałam do tego takiej szczotki-zmywaka z pojemnikiem (https://www.garneczki.pl/images/product ... drus_1.jpg)
U wetów ten płyn bywa, bo służy przede wszystkim do odkażania pomieszczeń, ale traktuj to jako ostateczność, póki istnieją inne możliwości.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pon sty 22, 2018 1:19 Re: Staruszka Myszka-dzika Zołza - Pytanie O Obsługę !

Zapytam, już zapisałam nazwę i wrzuciłam do torebki. Pewnie gdzieś w połowie tygodnia, bo i tak muszę iść po większą ilość maści przed weekendem, schodzi to, bo smaruje miejsca z zapasem.
Metoda obłędna :ryk: Ale godna zapamiętania w razie "w"... Znając moje pewnie najpierw spróbowałabym sote. Puma to w pełni oswojony,a le wypłoch troszkę taki... No jak wiadomo powszechnie metody dobiera się pod kotka. Zapytam, bo chętnie bym wypróbowała jako dodatkowe zabezpieczenie.
Póki co dzielnie znoszą maść :ok:
pwpw
 

Post » Wto sty 23, 2018 1:19 Re: Staruszka Myszka-dzika Zołza - Pytanie O Obsługę !

Grzybki mi się spsuły :roll: Nie pod względem zdrowotnym, ale zachowania. Pumka jeszcze oki, ale Frot uznał, ze skoro go już nie swędzi to dość tego smarowania :evil: Nawet użreć mnie dziś próbował :roll: Do tego wylizuje maść i muszę go trzymać i czekać, aż się wchłonie. A i tak martwię się, ze tego nie powinien brać do paszczy :roll: Zawsze coś pokomplikują :evil:

Myszka za to dobrze, choć powoli woli suchą. Od początku preferowała. Za to już spokojnie siedzi na oknie :ok: Wczoraj w nocy nawet się postawiła, bo jak to ją, jaśnie królową, głaskać przez całą długość kota? Przecież ona to dzicz, a dzicze nie mogą się na takie brewerie zgadzać :lol: Póki ręce całe i w porę udaje mi się je cofnąć, nie odpuszczam. Może jednak, jak Frot kiedyś, przywyknie :wink:

Przydomowe jedzą tyle co zwykle, a przynajmniej tyle ginie w dzień :ok: Nie ma tego mojego stałego, liczę na to, ze tylko spłoszył się. Za to jest nowe i chyba jest tak, ze ten stały gonił tego nowego. Jak tamtego nie ma, to nowy się kręci, nawet podsypia w karmiku.
No i tyle u nas. Pozdrawiamy.
pwpw
 

Post » Wto sty 23, 2018 1:38 Re: Staruszka Myszka-dzika Zołza - Pytanie O Obsługę !

Może stały się obraził z powodu nowego i zniknął na jakiś czas. Jest nadzieja, że wróci.
Twoja dzicz, to nie dzicz, tylko kot niezdecydowany. Czy ma jeszcze się bać, czy odpuścić. Ja mam taką, która już ósmy rok zaczęła w domu, a nie da się dotknąć. I to właśnie na nią musiałam dwa razy urządzać safari, z powodu dentysty (viewtopic.php?f=1&t=121595&start=465#p11673949). A przy tym to kotka śmiała do ludzi - ale na ściśle wyliczony dystans, taki, żeby zwiać, gdy ktoś go przekroczy.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto sty 23, 2018 17:30 Re: Staruszka Myszka-dzika Zołza - Pytanie O Obsługę !

U nas też jest tak. Głaskanie tylko po główce to jeszcze wypracowana rzecz z przed domu. I to długo wypracowywana, teraz dokładnie nie powiem, ale z 2 lata, jakoś tak. Najpierw nawet mi się na oczy nie pokazywała, kilka miesięcy 4- pól roku, nie pamiętam. Później powoli podchodziła, aż któregoś dnia wsadziła mi paszczę do michy gdy wykładałam karmę. No i jakoś tak przy którymś razie dotknęłam jej głowy. Udrapała mnie bardzo boleśnie, odskoczyła i dziczyła troszkę. Ale jakoś tak powoli poszło. Tylko stanęło na tym, ze dalej ani rusz, tylko kocia główka... I tak przez resztę czasu pod domem.
W domu troszkę odpuściła, może uznała, ze moje 'legowisko', to mam jakieś prawa. Przed domem nawet zakroplić jej nie mogłam, a próbowałam. W domu pierwszego dnia się udało 8O I na tym tyle ustępstw do weta. Po powrocie od weterynarza znów jakby spuściła z tonu, znów takie troszkę na siłę/nerwowe łaszenie się, no zamiast stawiać się, starała mi się podpodobać. I stąd udało mi się ją przegłaskać, te kilka dni. Teraz już muszę uważać na ręce, ale nie poddaje się :wink: Może załapie, jak ja nie odpuszczę. Bo jakbym odpuściła, wróciło by do stanu przed domem. Także trudno mi o niej myśleć oswojona :wink:
Niezła akacja :mrgreen: Myszka mi się nie chowa, bo boi się zamkniętych przestrzeni. Tyle mam lepiej albo gorzej... Ja mam nadzieje, że póki co powtórka nie będzie potrzebna. Kiedyś-tam wiadomo, ale na teraz przydałby się i mi i jej spokój na jakiś czas. Je ładnie, suchą też, ale małe chrupy i znów wcina pierś kurzą aż miło popatrzeć :D
pwpw
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar i 102 gości