Tak to mogę spróbować przerobić ten, tzn dobić jakąś deseczkę i zmniejszyć wejście. Tylko nie wiem do jakich rozmiarów. Póki co próbuje z tym zabieraniem karmy na noc. Tylko godziny muszę przesunąć. Zima, cicho na osiedlu już po 22 a nawet 21
I tak. Wczoraj już z Myszką było dobrze, do coś między pod 22 a 23 z minutami. Po 23 zajrzałam ją nakarmić na noc i znów popłoch na kuchni
Nie wiem, czy znów lis, czy już na wszytko za oknem tak reaguje. W końcu się nałożyło łapanie na wizytę lisa (bezdyskusyjną, dziś znów oglądałam te ślady). I tak wczoraj dała się jeszcze zagnać na okno, nawet zjadła tam i znów uciekła. Wiem, bo wyszłam zabrać karmę z karmika i wróciłam do niej. Dałam spokój już, tylko wyłożyłam kuchnię czym się dało, by nie siedziała na zimnym
I tak sobie łazikowała tam do dziś południa. Znów próbowałam ją zagonić na okno, bo nawet tam jeść nie idzie, mimo karmy na oknie. Tym razem nie poszło tak łatwo, bo zagoniona pod okno nie chciała sama na nie wskoczyć. No i tu szok
Jakoś tak chciała mnie przeskoczyć, ze w pewnym momencie wylądowała mi na wzdłuż między rękami, tak od łokcia do dłoni, ale bez chwytania dłońmi, no jak złamana noga w usztywniaczach
I tak jak mi tam zamarła, a byłam pod oknem, po prostu podniosłam ja i usadziłam na legowisku na oknie. Ja w szoku
, Mysz w szoku
, nie wiem, która z nas większym
Ale dała się wygłaskać, poczekała tam na świeże jedzenie, mięsko, wsunęła i póki co tam siedzi
No ale coś czuje, że nawet bez lisa będzie powtórka z rozrywki
Tylko, ze kiedyś będę ją miała na rękach, no nigdy bym nie uwierzyła
Zjadła tyle co wcześniej, jak była już chora, czyli tak z 1/2 tego co jadała w dobrym stanie zdrowia. A jeszcze z jeden posiłek przed nocą. W każdym razie jest dobrze z jedzeniem.
Przydomowym zabrałam około 24. Nie zanotowałam żadnego kota. A czasem nocą cos tam pomyka. Wyniosłam tak 5:30 i w dzień karmy ubyło, wiem , bo wieczorem dosypałam. Czyli mądre kotki jak nie zjadły nocą to przyszły w dzień. Zwykle w dzień nie ubywa, no czasem, ale rzadko. Wieczorem stawiły się dwa. Jeden z tych stałych, ale przychodzących w kratkę, drugi jakiś nieznany. Ten co zawsze był się nie zjawił. Ten drugi nie poczekał, bo poszłam do domu po coś lepszego niż sucha. W każdym razie były jakieś. Oby ten stały najbardziej, no oby nic mu nie było.. Na razie tak będę robić, może lis się oduczy. Bo w dzień chyba tu nie zajrzy. Dziś zabiorę tak około 23 może ciut wcześniej. Nie ma nowego śniegu, to nie wiem, czy lis nadal chodzi. Mysz teraz może płoszyć wszytko, niekoniecznie lis. Za pierwszym razem pewnie to był lis, ale teraz może bać się każdego ruchu. Ważne, ze przydomowe jedzą, bo z karmika świeżo pachnącego lisem, nie wiem czy by jadły, raczej nie.
Kocury znów mi sie wczoraj pobiły, tym razem to Frot atakował
Czułam/widziałam, ze jest zmiana. Eh jakby mało było problemów.
EDIT: Zna się ktoś na grzybach? Czy możliwe, ze jeden kot ma łysinkę, a drugi tylko zmianę, ale bez wypadniętej sierści w jej miejscu i by to był ten sam patogen? Czy raczej dwa różne? Bo jak różne to chyba wiem skąd mamy
Przy czym ten nie łysy miał pierwszy zmiany i ma je dużo rozleglejsze, na 2 uszkach. Drugi dwa dni później się ujawnił i od razu łysinką.