hutek pisze:Napisz jak bylo z Flora. Prosimy. Marcys Tosia i Miecia
Z Fiorą było tak.
Duzi pewnego razu w sierpniu pojechali na działkę.
Coś tam sobie robili, aż nagle pojawił się koło nich kotek. Nędznie wyglądał, miał wielką ranę, a wokół niej wygolone futerko. Duzi dali temu kotkowi jeść, co tam mieli.
Duża powiedziała, że to jest domowy kot i był u doktora. Pomyśleli duzi, że komuś się zgubił albo uciekł. I szukali właścicieli. Wieszali ogłoszenia i jeździli ze zdjęciami po gabinetach weterynaryjnych pytać, czy jakiś doktor tego kotka nie poznaje.
Duzi codziennie jeździli na działkę i karmili tego kotka. Zrobili mu domek, żeby miał bezpieczne schronienie.
I ciągle szukali.
Bezskutecznie.
Po paru dniach ten kotek co rano czekał na dużych. Najpierw było słychać głośnie miau, potem widać było czubek ogona, aż w końcu pojawiała się cala Fiora (wtedy jeszcze się tak nie nazywała).
No i jak ten kotek już się przekonał, że duzi nie zrobią mu krzywdy i mogli go dotykać, to okazało się, że to jest kotka.
Zapakowali duzi kotkę w transporter i zawieźli do doktora. Leczyli te rany i leczyli, a one ciągle ropiały.
I tak Fiora żyła przez lato na działce.
Aż przyszły chłody i duzi martwili się, co będzie z tą kotką.
No i duży, jak prawdziwy twardziel, powiedział, że nie ma co rozmyślać, tylko trzeba kotkę zabierać, bo zimy sama nie przeżyje.
No i Fiora pojechała do domu 14 października.
A potem był tylko doktor i doktor.
Okazało się, jak Fiorę dobrze zbadali i popatrzyli co ma w środku, że do niej ktoś strzelał i że ma śruty. No i wyciągnęli jej te śruty i rany się zagoiły. Miała jeszcze Fiora chore uszy i też jej leczyli. I glisty miała i je zabijali.
Duzi mówią, że wyglądała jak mała nędzareczka. Miała brzydkie, szorstkie i matowe futerko.
A dużym to nie przeszkadzało,że brzydko wygląda i jest chora. Tylko ją karmili i dogadzali i po tych doktorach jeździli.
No i tak to z Fiorą było.
Wyprowadzili ją na kotyI teraz Fiorusia to księżniczka i córeczka tatusia