Mona i Kuku :D

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw paź 26, 2017 21:58 Mona i Kuku :D

No dobrze, czas na przedstawienie moich łobuzów :D

Obecnie matkuję 2 kotom :)

Kuku (vel. Pan Kotełek)

Łaciaty kocurek dołączył do mnie jeszcze za czasów studenckich. Wzięty z ogłoszenia w którym jego była opiekunka oświadczyła, że Kuku wraz z braciszkiem został znaleziony w zawiązanej reklamówce na śmietniku przed blokiem. W taki oto bestialski sposób ktoś próbował pozbyć się niechcianych kociąt :( Przez okres studiów mieszkał ze mną w niewychodzącym mieszkaniu, po powrocie do rodzinnego domu zaś został królem nie tylko kanapy rodziców ale i podwórka a także postrachem okolicznych szkodników i ptactwa. :) Obecnie kotek ma 4 latka i jest w trakcie leczenia, pewnie będę aktualizować wątek pod tym kątem jeśli znajdą się chętni do poczytania o jego losach.

Mały Kuku :)
Obrazek

Forma ostateczna :D
Obrazek

Mona

Obecnie roczna kicia, przybłąkała się do nas zeszłej zimy :) Niezwykle miziasta i kochana. Bardzo gadatliwa, ale nie przemawia do nas typowym miauczeniem tylko "gulgotaniem" (coś pomiędzy próbą miauku a mruczeniem :D) - dlatego często nazywamy ją też gulgotkiem :D

Mała Monia :)
Obrazek

Monka teraz :D
Obrazek


I łobuzy razem :)
Obrazek

Maau

 
Posty: 8
Od: Czw paź 26, 2017 12:23

Post » Pt paź 27, 2017 10:41 Re: Mona i Kuku :D

Hej :) Witaj na forum :)
Kociaki piękne i bardzo fajnie, że się nimi zajęłaś :)

Doczytałam, że kotki są wychodzące. Czy teren, po którym się poruszają jest bezpieczny? Niestety wychodzenie kotów wiąże się z wieloma niebezpieczeństwami, mogą zginąć pod kołami samochodu lub rozszarpane przez psy czy inne zwierzęta (o okrucieństwie ludzi nie wspominając). Masz względną pewność, że koty poza domem są bezpieczne?
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Pt paź 27, 2017 11:11 Re: Mona i Kuku :D

Zacznę od historii kocurka :)

Kuku był ze mną od małego kociaka. Jak wspomniałam wyżej przygarnęłam go z ogłoszenia Pani, która znalazła go razem z braciszkiem w osiedlowym śmietniku. Z jej opowieści wynikało, że kruszynki miały na początku problem z rozwolnieniem, więc prosiła żeby uważać na dietę maluszka. Wspominając teraz jej osobę widzę, jak bardzo była zaangażowana w jego wychowanie, a przynajmniej to początkowe. Pewnie chciała upewnić się, czy kociak trafił na pewno do troskliwego, kochającego domku :) Pewnego dnia dzwoniła do mnie, ale z zastrzeżonego numeru a ja swoim zwyczajem nie odbieram telefonów od ukrytych numerów :) Jeszcze tego samego dnia wieczorem przyjechała specjalnie do mnie upewnić się czy z kotem wszystko jest w porządku, bo tak była zmartwiona tym, że nie odbieram jej telefonów i myślała pewnie, że coś mu się stało i próbuję to ukryć :D W każdym razie po tej sytuacji często pisałam jej o tym jak kotek się chowa i dołączałam zdjęcia.

Po roku zmieniłam mieszkanie a Kuku dzielnie towarzyszył mi podczas przeprowadzki. Właściciele mieszkania jak i mój współlokator bardzo lubili kociaka, a ten chował się dobrze, był pełnym energii i życia urwisem, ale był też bardzo kochanym i mruczaśnym miziakiem :) Nigdy też nie miewał problemów ze zdrowiem, z wizyt kontrolnych zawsze wracaliśmy zadowoleni. Po studiach wrócił ze mną do rodzinnego domu gdzie jego kocie serduszko bardzo przywiązało się do mojej mamy i z wzajemnością, choć ta mówiła mi wielokrotnie, że nie chciałaby mieć żadnych zwierząt i nigdy nie pokocha innego zwierzaka po piesku, którego straciła w tragicznych okolicznościach. Ze względu na pracę mojego ukochanego wyprowadziliśmy się do sąsiedniego miasta, ale Kuku został z mamą. Obie oczywiście rozpieszczałyśmy go dalej na wszystkie możliwe sposoby, z radością patrzyłyśmy jak z apetytem wcina smakołyki od nas i jak wygrzewa się na słoneczku na balkonie, do którego we wcześniejszych miejscach zamieszkania nie miał dostępu :) Mieszkając z moimi rodzicami z typowego kanapowca zmienił się w kota wychodzącego i bardzo szczęśliwego, ale prawie nigdy nie oddalał się od domu dalej niż za granicę naszej działki.

Kuku jest dużym, silnym, pełnym życia kotkiem. Dalej próbujemy więc ustalić, co się stało, że z dnia na dzień zaczął marnieć w oczach. :( Wszystko zaczęło się jakieś półtora miesiąca temu. Ale po kolei...

W czwartkowe popołudnie siedzieliśmy z ukochanym i naszą znajdką Moną oglądając film. Była to potrzebna chwila wytchnienia po ciężkim dniu pracy. Pamiętam, że nasz spokój zburzył wtedy telefon od mamy, która łkając do słuchawki poprosiła, bym przyjechała jak najszybciej, bo kotek wrócił po całych dwóch dniach nieobecności (co wcześniej mu się nie zdarzało) i wygląda jak śmierć. Mama zawsze miała skłonność do przesady, szczególnie jeśli chodziło o Kuku i jego zdrowie, jednak jej telefon zaniepokoił mnie na tyle, że postanowiliśmy z ukochanym spakować się i czym prędzej przyjechać do domu.

Ostatni raz widziałam go w niedzielę. Wyglądał dobrze i nic nie wskazywało na to, że miałoby mu się pogorszyć. Trochę grymasił przy jedzeniu, ale zawsze był wybrednym kotkiem i lubił przebierać w karmach, które dla niego kupowałyśmy, często zmieniały mu się smaki. Jednak jadł. Byłam więc w szoku widząc go zaraz po przyjeździe. Wyglądał bardzo źle, nie reagował na nasz głos, siedział podkulony z przymrużonymi oczętami. Mama opowiadała, że dzwoniąc po nas był w stanie unieść jeszcze łebek i spojrzeć na wzrokiem szukającym pomocy :(. Ostrożnie umieściliśmy go w transporterku i przewieźliśmy do lekarza, który zamiast pomóc podejrzewam że wymęczył go jeszcze bardziej... Całą sytuację opisałam w wątku o weterynarzach.

Po tej wizycie coś mnie tknęło, by kotka wziąć ze sobą do sąsiedniego miasta, by był stale pod moją obserwacją. Okazało się, że gdyby nie moje przeczucie kotek prawdopodobnie by nie był już z nami. Widząc, że mu się nie polepsza z samego rana pojechaliśmy do polecanej przez znajomą przychodni, tam personel zareagował natychmiast, widząc, że kotek jest anemiczny. Przeprowadzono transfuzje krwi, dostał antybiotyk. Doktor stwierdził, że jest to najprawdopodobniej wina trutki, ponieważ kotek czuł się o wiele lepiej, a podane przez niego leki były też pod tym kątem. Dwa razy w tygodniu pojawialiśmy się na kontroli, później otrzymaliśmy antybiotyk i witaminy do podawania w domu. Po ich skończeniu udaliśmy się na kolejną wizytę z maluszkiem, na której weterynarz stwierdził, że krew kota zaczyna wracać do poprzedniego stanu :( Wróciliśmy do antybiotyku, dodatkowo przepisał kociakowi steryd, zalecił podanie wątróbki. Przy okazji zaczęliśmy szukać przyczyny jego anemii i drastycznej zmiany w samopoczuciu. Wykluczyliśmy niewydolność nerek, kocią białaczkę i aids. Wysłaliśmy do laboratorium krew do badania pod kątem witaminy b12 i żelaza. Wyniki wróciły w normie. Chwilowo podejrzewamy choroby odkleszczowe lub jakieś paskudztwo siedzące w szpiku :(

Kuku póki co czuje się bardzo dobrze, patrząc na niego nie mogę uwierzyć i dopuścić do siebie myśli, że jakieś cholerstwo siedzi w jego małym kocim ciałku. :( Staram się jednak być dobrej myśli i na pewno podzielę się tutaj z Wami informacjami na temat jego zdrowia i stanu :) :kotek: :kotek:

Maau

 
Posty: 8
Od: Czw paź 26, 2017 12:23

Post » Pt paź 27, 2017 11:16 Re: Mona i Kuku :D

Witam na wątku Mony i Kuku :D Bardzo cieszę się z Twoich odwiedzin!

Jeśli chodzi o koty to Kuku do 3 roku życia był niewychodzący, przez kolejny rok wypuszczaliśmy go z domu ale przeważnie spacerował w granicach naszej działki. Mama z Tatą mieszkają na obrzeżach miasta przy nieruchliwej ulicy , chociaż zdaje sobie sprawę, że to nie zawsze jest wyznacznik bezpieczeństwa :(

Póki co i Mona i Kuku siedzą razem z nami w domu i nie wychodzą nigdzie. Mona odkąd do nas trafiła nie wychodzi poza dom, Kuku również przebywa wyłącznie z nami, pod naszą stało obserwacją. Tym bardziej, że po ostatniej wizycie lekarz stwierdził obniżoną odporność która jest skutkiem ubocznym podawanego mu antybiotyku :(

Maau

 
Posty: 8
Od: Czw paź 26, 2017 12:23

Post » Pt paź 27, 2017 12:05 Re: Mona i Kuku :D

Niestety, mimo naszych najszczerszych chęci, nie da się wyeliminować niebezpieczeństw czyhających na wychodzącego kota. Choćby wspomniana przez Ciebie możliwość spożycia jakiejś trucizny.

A co do weterynarzy - są wśród nich zarówno ci dobrzy i szukający przyczyn choroby jak i tacy, którzy idą na przysłowiową łatwiznę, co czasem skutkuje cierpieniem i pogarszającym się stanem zdrowia leczonego zwierzęcia. nIe ma reguły, jak u ludzkich lekarzy.

Mam nadzieję, że z kociakiem będzie wszystko ok :ok:
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Pt lis 03, 2017 12:10 Re: Mona i Kuku :D

No proszę, jakie śliczne mruczki. :)

mamakociara

Avatar użytkownika
 
Posty: 6
Od: Pon paź 02, 2017 14:04
Lokalizacja: śląsk

Post » Sob lis 04, 2017 20:03 Re: Mona i Kuku :D

Dziekujemy za odwiedziny :201461

Mruczki się chowają, rosną, psocą :D Ostatnio zaczęły nawet sadzać swoje kocie dupcie na jednym krześle co jeszcze 2 tygodnie temu było nie do pomyślenia , tak się kłóciły :D

Dzisiaj mały upate z wizyty Kuku u weterynarza:

Kotek ma już krew w normie. Granica dolna, ale przynajmniej norma :D :1luvu:
Wet stwierdził, że prawdopodobnie jakiś kleszcz go dziabnął i choroba zaczęła atakować już szpik dlatego nie chciała się krew regenerować. Po zastrzyku odkleszczowym wszystko ruszyło w dobrym kierunku :ok: Kolejny sukces taki, że trochę przybrał ciałkaco bardzo mnie cieszy :D W najgorszym momencie ważył 3 kg , teraz jest już 4,25 :1luvu:

Maau

 
Posty: 8
Od: Czw paź 26, 2017 12:23

Post » Pon lis 06, 2017 22:12 Re: Mona i Kuku :D

Garść fotek z dzisiaj!!

Nic tak nie godzi moich kotów jak wspólna posiedzenie na parapecie :P Mogą się prać cały dzień, ganiać i bić łapami, ale parapet to miejsce ciszy, spokoju i kontemplacji :ryk:
Obrazek

Monka i standardowa poza wypoczynku :) najbardziej na świecie lubi pokazywać swój brzuszek :D
Obrazek

Zbliżenie na pysiołek :201461
Obrazek

Maau

 
Posty: 8
Od: Czw paź 26, 2017 12:23

Post » Pon lis 06, 2017 22:22 Re: Mona i Kuku :D

Piękne są :1luvu:
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 130 gości