Słuchajcie jakie jajca
Dziś był mój ostatni dzień pracy... więc dostałam od zespołu kalendarz z Kotem Simona, kartkę i książeczkę, ale powiedziano mi, że 2 część prezentu będzie jeszcze przede mną. No to czekam, czekam... i się doczekałam!
Koleżanka mówi mi "Cho na parking, odwiozę cię do domu" no to się pożegnałam i idę. Wsiadam do auta, a ta mi z bagażnika wyjmuje transporter. Z kotem!
No i historia: bo jej znajoma pracuje w schronisku i parę dni temu trafił do nich miziasty kocurek, koleżanka pomyślała więc, że będzie to dla mnie prezent idealny... Jakoś zdołała zabrać kota (tydzień temu miał wycinane
cojones i papiery mi do podpisania, no i masz! Kurde w szoku byłam, bo i z moim mieszkam, i z teściami, no nie będą zachwyceni... ale wzięłam go, przeszłam przez M. , teściowa też zaakceptowała gryzaka, pół godziny temu teściu wrócił i też zaakceptował
Także od dzisiaj mieszka z nami Franklin, kocurek 1,5 roczny, czarny jak węgiel
Bardzo grzeczny i tuli się non stop, kuwetkę też ogarnął bezproblemowo