W piątek mieliśmy 5 rocznicę ślubu. Zazwyczaj w rocznicę ślubu ludzie idą na uroczystą kolację, do SPA itd.
A my niby byliśmy w podróży, ale ... kociej
W piątek zabraliśmy dwie koteczki ze schroniska w Sosnowcu. Jedną zawieźliśmy do naszej zaprzyjaźnionej wetki do szpitalika w Zawierciu, a drugą musieliśmy zawieźć do innego szpitalika aż za Poznań! A w sobotę rano musieliśmy szybko wracać do domu, bo mój Tato - Andrzej wyprawiał imprezę imieninową.
Hania ma prawdopodobnie kaliciwirozę i uszkodzone oczy. Nie chciała jeść i miała podawane kroplówki. Pani doktor Daria Sagan w lecznicy w Zawierciu próbuje przywrócić koteczce apetyt i zdrowie. Poza tym Hania jest wesołym miziakiem. Wczoraj koteczka po raz pierwszy zjadła samodzielnie, ale wzgardziła podsuwaną jej karmą i zblendowanym mięskiem. Godna podniebienia Księżniczki okazała się tylko wołowinka
Druga koteczka jest siedmioletnią persiczką. Ze względu na białe futerko dostała od nas imię Alaska. Mimo ogłoszenia na stronie schroniska nikt się po nią nie zgłosił. Wszystko wskazuje na to, że nie widzi. W dodatku świerzb i okropny stan zapalny uszu sprawiły, że również nie słyszy. Była bardzo zapchlona. Mamy nadzieję, że pod opieką pani dr wet. Patrycji Sawińskiej pod Poznaniem stan koteczki szybko się poprawi. Niestety koteczka ma wodę w klatce piersiowej, co nie wróży zbyt dobrze... Strasznie się o nią martwimy.
Cieszymy się, że koteczki są pod dobrą opieką. Prosimy o kciuki!