Potrzebuję pomocy, przeszukuje internet i zamęczam znajomych z branży wet, ale nic mnie nie uspokaja
Trochę znienacka dostaliśmy w środę (4 dni temu) psa na tymczas. Wcześniej od czasu do czasu zajmowaliśmy małym pieskiem znajomych i koty nie miały z tym nigdy problemu. Ten nowy jest większy (spaniel), ale już w podeszłym wieku, bardzo spokojny i koty ignoruje.
Jak pisałam, to wszystko stało się dość nagle i nie mogłam ani przygotować kotów (powolna zmiana rutyny i miejsc karmienia) ani domu (feliway). Pies nie wchodzi na schody ani piętro, mamy w salonie i kuchni ciąg nie po podłodze z szafek i półek, po których koty mogą przemykać, są też inne pomieszczenia, do których pies nie wchodzi.
Kota szybko załapała, że pies nie jest zagrożeniem, nie spędza może czasu w salonie, ale przechadza się bez stresu i ogólnie jest zrelaksowana.
Niestety koteł nie za dobrze to znosi. Ma historię z idiopatycznym pęcherzem, więc tego się praktycznie spodziewaliśmy, ale o dziwo (odpukać) poza kilkoma stresowymi wizytami w toalecie, załatwia się normalnie. Chce się bawić swoimi ulubionymi zabawkami, też o stałych porach, tyle że teraz w innym pomieszczeniu. Ale - je o wiele mniej. Nie żeby wcale, ale jak wcześniej wciągał suche i mokre skubał świeże (karmimy 2x dziennie, o stałych porach i to się nie zmieniło), to teraz tak sobie sprawdzi te miseczki i cośtam tylko chrupnie. Tuńczyka i surowego kurczaka zjadł (podaje mu osłonowe kapsułki na ten pęcherz, więc daje mu coś, że na pewno zje). Tylko też, nie chcę obu cały czas karmić takimi przysmakami, bo powinny chudnąć a nie przybierać
Koteł jest bardzo przywiązany do mnie i poświęcam mu teraz bardzo dużo uwagi, nawet więcej niż przed psem, żeby nie czuł się zostawiony i zazdrosny.
W zachowaniu jest progres o tyle, że też przejdzie przez pokój, ale do psa nie chce podejść. W salonie nic nie zje (przysmaków). Próbowaliśmy kilkukrotnie bawić się z nim wlasnie w obecności psa, to jest caly spięty i jak tylko złapie piórko to ciągnie całą wędkę na górę.
Poza tym myje się, przychodzi drzemać obok mnie, przychodzi się przytulać, tylko o wiele mniej i o wiele mniej "mówi".
Czy ktoś mógłby mi doradzić, jak długo może ta sytuacja jeszcze potrwać bez dużej szkody dla organizmu? Chodzi mi bardziej o stres niż brak apetytu. Ile dać im czasu na przystosowanie, zanim mogę stwierdzić, że pies musi zmienić dom?
Oraz - jak mogę pomóc kotu się zrelaksować/przyzwyczaić?
Proszę o wskazówki!
(Psa nam bardzo żal, nie jest w najlepszym stanie, dopiero my zauważyliśmy że jest głuchy jak pień - a przewinął się przez kilka tymczasów, właściciel też nic nie wspominał. Dochodzą inne problemy zdrowotne i wiek, podobno 10lat, ale znajomy wet mówi że raczej 13. Właścicielka jest w szpitalu, z którego już prawdopodobnie nie wyjdzie. Jest bardzo kochany i bardzo byśmy chcieli, żeby już został na dłużej i miał spokój, ale równocześnie moje koty to moje dzieci i wiadomo, że ich zdrowie i dobro jest najważniejsze.)
P.S. Koty są niewychodzące, zdrowe, kota 4.5 roku, koteł 3.5.