zuza pisze:klaudiafj pisze:zuza pisze:Moj Leos doskonale znosil chemie. Dzieki niej zyl 2 miesiace dluzej i moglismy sie naprzytulac, poniewaz byl u mnie niecale 2 lata, wiec to bylo dla nas obojga znaczace. Pewnie, byl slabszy, ale nie cierpial. Nie zaluje zadnego z tych wspolnych dni, kiedy bylismy razem.
Tak powinna dzialac dobrze dobrana chemia dla zwierzat. Jezeli kot sie po niej zle czuje to powinno sie zaprzestac leczenia. Tak mi na bialobrzeskiej tlumaczyli
Jest chemia tabletkowa, sa sterydy, Szara ze swoimi nowotworami zyje juz tyle czasu. To nie wyrok natychmiastowy.
Oczwiscie jestem za tluszczakami! I sle Wam mnostwo dobrych mysli.
Dziękuję nasza onkolog tez mowila że sa nowotwory, ktore bardzo dobrze reaguja na chemie, a sa takie na ktore nic nie działa - i oczywiscie taki miala Kitusia. Gdzie mi nawet onkolog powiedziala że mozna jakaś lekka chemie zaczac stosowac ale dopiero jak juz bedzie zle a i tak nie pomoze, bo ona nigdy nie widziala efektow przy tym raku :/ takze sporo tutaj jest zaleznosci i oczywiscie jedna choroba nie rowna się innej.
Ale zupelnie nie wierze w nic oprocz tluszczakow (choc naprawde te sa inne niz ten wyciety, ale wlasnie z definicji w necie to wlasnie tluszczaki).
Chemia w przypadku zwierzakow nie ma zniszczyc nowotworu. Ma opoznic jego rozrost, polepszyc samopoczucie pacjenta.
Tutejsi onkolodzy uwazaja, ze chemie powinno sie stosowac od razu jak wiemy, z czym mamy do czynienia, a nie jak bedzie zle...
No tak, ale nie ma chemii na wszystkie nowotwory. W przypadku miesaka nie ma lekarstwa. Kazdy onkolog ktory mowi ze mozna podawac chemie na miesaka i to cos zmieni - klamie. Moja onkolog tak powiedziala a jest podobno wybitna specjalistka. Powiedziala ze w przypadku Kitusi możemy sprobowac wlasnie jak bedzie zle, bo jak sie Kitusia dobrze czuje to nie bedziemy jej truc zeby wczesniej przestala jesc i podupadla na zdrowiu. Ale zaznaczyla - mozemy sprobowac, ale ona sie nie spotkala z tym zeby to cokolwiek zmienilo przy tej chorobie. Na miesaka leku nie ma ;(