Bytomskie Łobuzy Trzy :) cz. 12

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sty 04, 2018 23:01 Re: Bytomskie Łobuzy Trzy :) cz. 12

Ajaaa pisze:To jeszcze raz :)

A' propos zmiany mentalności na wsi - co Gosia pisała, że "nie wszyscy ludzie mieszkający na wsi mają tzw.wiejską mentalność".
No nie wszyscy, jak widać na szczęście :) (ad. fifulec).

U nas, na obrzeżach miasta, pełnogębna wieś, opisana i zatwierdzona w rejestrze, jako taka, a ludzie nowi, miastowi. Społeczność wymieszana, jak nie pół/pół, to i tak wystarczająco, by się działo na plus.
Wszystkie sołectwa nie wyraziły zgody na cyrk w gminie, w ostateczności decyzja wójta o odmowie była formalnością. Wszyscy dumni :) Tutaj większość, mająca zwierzęta domowe zapewnia im opiekę weterynaryjną. Znalezione zwierzęta mają swój "zakątek", bo działa hotelik, który nie odmówi pomocy w naglącej sprawie. Są ogłoszenia, na FB, słupach, przystankach. W zeszłym roku, dzięki ogłoszeniom u nas, udało się odnaleźć dom paru psom z okolic. A starsi ludzie, zakorzenieni w twardej, odległej coraz bardziej mentalności... Pewnie są. Ale tu inaczej jest. Nie walczą z pomocą. Jak są szczepienia gminne, to są. Pytają się o właścicielstwo błąkającego się psa i drążą temat. Byłam świadkiem. Oby wszędzie tak było. Zatem - zmienia się na wsiach też. I cieszmy się. Nawet jeśli to promil w potrzebie. I nawet, jeśli to trwa.

Klaudia - wszystkiego Naj w Nowym Roku!
fifulec - masz przecudowną brygadę :) Pewnie są szczęśliwe, mając w otoczeniu kogoś takiego, jak Ty.

Klaudia. Uściski i szacunek. I podziw.

:):):):)


* pełnogąbna?

Ajaaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 137
Od: Wto sie 25, 2015 1:09

Post » Czw sty 04, 2018 23:05 Re: Bytomskie Łobuzy Trzy :) cz. 12

Oo fajnie, że Ci się chciało pisać od nowa :) Dzięki :D
Też kupię owies. Zaraz pooglądam :D

zuza pisze:Co z tym nowym watasem?

Czy moge spytac co ma fotografia slubna do koguta? :oops:

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Jasne :D Jakby sam kogut nie jest tu niczemu winny :mrgreen: Chodzi tylko o to, że to kolejna sytuacja dla mnie nie do pogodzenia ze swoim myśleniem. W branży nie na darmo się mówi o fotografach ślubnych - "kotleciarze" :D Wiadomo, że ślub wiąże się z jedzeniem. Nie wyobrażam sobie, żeby fotograf miał stawiać warunki żywieniowe, a fotograf zawsze ma zapewnione posilki i jak ludzie jedzą to je wraz z nimi. To w wersji klasycznej.
Bo w wersji hardkorowej to np. ludzie na weselach nadziewają prosiaka na pal i chcą żeby fotograf robił temu zdjęcie. Scenariuszy weselnych jest naprawdę tak dużo, że aż czasem słabo się robi. Jest to jeden z powodów dla których nigdy nie wejdę w tą branżę.
Ale ogólnie śluby to nie moja bajka :)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw sty 04, 2018 23:19 Re: Bytomskie Łobuzy Trzy :) cz. 12

Ajaaa pisze:U nas, na obrzeżach miasta, pełnogębna wieś, opisana i zatwierdzona w rejestrze, jako taka, a ludzie nowi, miastowi. Społeczność wymieszana, jak nie pół/pół, to i tak wystarczająco, by się działo na plus.


Mieszkam całe życie w dużym mieście i całe życie w jednym. We Wrocławiu, ale w koszmarnej okolicy, jeśli chodzi o zwierzęta i ich traktowanie.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46709
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Czw sty 04, 2018 23:21 Re: Bytomskie Łobuzy Trzy :) cz. 12

Ja jeździłam na wieś. Moi dziadkowie mieszkali na wsi. I oczywiście nie była to wieś pozbawiona "wad" i wiadomo było też z czego jest ten rosół, ale... pokochałam tę wieś za kontakt z naturą, za niesamowitą swobodę, że tam czas leciał mimo wszystko jakoś inaczej, wolniej, w zgodzie z naturą, za te wszystkie rytuały, za zapach maciejki, którą miała moja babcia przed domem - to jest coś co wspominam zawsze z rozrzewnieniem. Zresztą myślę, że gdyby nie moi dziadkowie to nikt by mi nie pokazał zwierząt, nie uświadomił jakie są wspaniałe, jak interesujące, bo gdzie ja bym to poznała ? Urodziłam się w dużym mieście i w mojej rodzinie nie było w ogóle tradycji trzymania zwierząt domowych - raczej traktowało się je w kategoriach za dużego obowiązku i kłopotu w razie jakiegoś wyjazdu, a na wsi był i pies i kot, były kury, były krowy na pastwisku... Moi dziadkowie nie mieli dużego gospodarstwa, nie uprawiali ziemi za wyjątkiem niewielkiego ogródka, bo pracowali zawodowo, byli nauczycielami, ale i tak pokazali mi kawał tego innego świata z którym nie miałabym szansy zetknąć się w mieście. A kogutów to też się bałam, były narwane i wskakiwały na głowę ;) . I mimo iż lubię miasto, zawsze marzyło się aby mieszkać na wsi, a w mieście tylko bywać - i to mi się udało :) .

fifulec

 
Posty: 167
Od: Sob lut 19, 2011 0:00

Post » Czw sty 04, 2018 23:39 Re: Bytomskie Łobuzy Trzy :) cz. 12

Michał ma rodzinę na wsi - duuużą rodzinę- zapraszali nas tam wielokrotnie i na wakacje i na śluby. Nigdy nie pojechałam. Zresztą sam on i jego siostra oficjalnie przyznali, że to nie miejsce dla mnie. M. też nie jeździ. Moje babcie mieszkały w Katowicach - jedna w bloku, druga w kamienicy - więc przez to nie miałam nawet jak jeździć na wieś. Na wsi to tylko była dalsza rodzina, ale zawsze się tam bardzo źle czułam.

Pamiętam, że właśnie jak miałam mało lat, może trzy i pojechałam z babcią na wieś w odwiedziny do kogoś z rodziny. Oni mieli prawdziwą taką chatę. Ja miałam wtedy ze trzy lata może. Mieli gospodarstwo. Płot i bramę. To była taka wieś jak z ksiązek, nie jak dziś, że ulica i domy po obu stronach tylko w różnych miejscach te domy stały. Więc w chacie była izba - dosłownie istny skansen. W izbie było łóżko, które było wysokie. Na tym łóżku były kołdry jeszcze wyższe a na tych kołdrach poduszki puchate aż pod sufit. Był specyficzny zapach. A przy łóżku na krześle siedziała lalka tak wielka jak ja. Byłam dosłownie zdruzgotana, a jak wyszłam z tej izby i z tej chaty to zobaczyłam wiejskie dzieci przyklejone do bramy, które pytały czy mogą się pobawić z tą dziewczynką - czyli ze mną. Pobeczałam się z tego wszystkiego :D
Ale to jest tak dziwne wspomnienie, że aż niesamowite. A niesamowite w tym wszystkim jest to jak te dzieci były otwarte na nowego przybysza. Ledwo tam przyjechałam a zaraz jakaś zgraja dzieci przybiegła i prosiła o możliwość zabawy ze mną. Kurde, to było fajne, normalnie fajne i serio niesamowite :D
Rodzice pytali się mnie czy chcę iść, a ja się za nimi chowałam i mówiłam, że nie chce iść. Ale tak nie chciałam że ani nie wiem kiedy jak podeszłam do tej bramy. Była tam moja kuzynka, którą dopiero co poznałam i to pewnie ona mnie zaciągnęła do tych dzieci. Ale nie bawiłam się z nimi, nie wyszłam poza bramę. Dziwne, wspomnienie się zaciera i nie wiem co było dalej.
Szczerze powiem, że trochę żałuję że tam nie zostałam dłużej. Akurat stamtąd zwierząt nie pamiętam, ale było jak w Dzieciach z Bulerbyn. Być może by mi się tam podobało.

Ja nie znam życia w domu. Zawsze mieszkałam w bloku. Czasem chciałabym mieć dom, ale nie wiem czy bym się odnalazła. Ale na pewno odnalazłabym pająka :ryk:


Fifulec a ja zawsze chciałam mieć mieszkanie 60 metrów, trzy pokoje, kominek i mieszkać w mieście jak z Dickensa i właśnie taki jest Bytom tu gdzie mieszkam ;) Więc udało nam się :ok: :mrgreen:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt sty 05, 2018 0:03 Re: Bytomskie Łobuzy Trzy :) cz. 12

Uśmiałam się z Twojego opisu Klaudia :lol: . Też pamiętam te wysokie pościele, kołdry z pierza i wielkie poduszki :lol: . I to, że jak przyjeżdżałam z bratem do dziadków to zaraz cała wieś wiedziała, że ktoś nowy się pojawił, wszyscy byli czujni :lol: . Jak się przez wieś przejeżdżało na rowerze to się niektórym głowy tak się obracały na widok "obcego", że mało równowagi nie potracili :lol: .

Jak myśmy wzięli te kury i one się odkarmiły i zaczęły "wyglądać" to mieliśmy całe wycieczki dzieci z przedszkola mojej córki, bo jej koledzy nigdy w życiu nie miały styczności z żywą kurą i dla nich była taka atrakcja :lol: , a moja Zośka brylowała i wszystkim opowiadała, że ona oprócz psa i kotów to ma jeszcze kurki :lol: . Pamiętam, że na początku pani z przedszkola jej nie dowierzała, że jak to kury...aż wreszcie nie wytrzymała i zapytała mnie co też ta Zosia opowiada o tych kurach, że chyba jakąś bajkę czytamy o kurach i jej się wyobraziło, że je ma naprawdę :ryk: . A ja to, że no nie, dziecko nie zmyśla, mamy kury - mina pani z przedszkola bezcenna :lol: .

Ja w Bytomiu byłam tylko jeden raz, ale wspominam ten wyjazd bardzo miło. Kupowaliśmy tam samochód i ci ludzie byli tak niezwykle sympatyczni, otwarci, serdeczni i ten ich śląski "zaśpiew", który dodatkowo mnie urzekł, no bardzo miło było. :D

fifulec

 
Posty: 167
Od: Sob lut 19, 2011 0:00

Post » Pt sty 05, 2018 0:10 Re: Bytomskie Łobuzy Trzy :) cz. 12

Nauczycielkę byś zabiła jakbyś powiedziała, że Wy te kury macie dla samego mienia a nie dla zabijania i rosołu :twisted: :ryk:


:D Cieszę się, że takie masz mile wspomnienia z Bytomia, bo ja właśnie mam też takie same. To mnie tutaj zaskoczyło, że wszyscy są tacy mili. Chodzisz po ulicach i się uśmiechają. Obcy mówią dzień dobry :D To mnie tutaj urzekło i zachciałam tu mieszkać. W moim mieście rodzinnym kazdy miał nos powyżej chmur. Tylko zawiść, zazdrość, wredota. A tu - inny klimat :D
Oczywiście jak juz pomieszkałam to bywało różnie :) Byto wygrał w konkursie Milki na najmilsze miasto :ryk:
A śląskiego zaśpiewu jak nie słyszę ;) :ryk: Ale jo jest stąd. Ze Śląska :mrgreen:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt sty 05, 2018 0:11 Re: Bytomskie Łobuzy Trzy :) cz. 12

a gdzie jest rodzinne Twoje miasto?
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46709
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Pt sty 05, 2018 0:16 Re: Bytomskie Łobuzy Trzy :) cz. 12

Siemianowice Slaskie :D tam w dwoch blokach 10ciopietrowych mieszkaja nasi rodzicie i rodzenstwo (w kilku mieszkaniach oczywiscie ;) ) a my wyprowadzilismy sie do Bytomia co sie bardzo nie spodobalo rodzinie. :roll:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt sty 05, 2018 0:26 Re: Bytomskie Łobuzy Trzy :) cz. 12

Ten śląski akcent, zaśpiew, gwara są według mnie tak urocze, że sama chciałabym być ze Śląska :lol: .

fifulec

 
Posty: 167
Od: Sob lut 19, 2011 0:00

Post » Pt sty 05, 2018 0:38 Re: Bytomskie Łobuzy Trzy :) cz. 12

Ja tego nie słyszę, ale raz mi Marta Moli25 zwrocila mi na to uwage :ryk: że niby jak o cos pytam to na koncu ucieka mi glos do gory :) pamiętam że to chodzilo - czy nalać Ci wody? - i ja mowie - nalac Ci wodyiiiiii - i tak jakos do gory ;) spytalam Marte - a jak Ty mowisz- a ona - normalnie! Nalac Ci wody!? - nie wiem jak to napisac, ale nigdy tego nie zapomne :ryk:

Bo ja nie tyle nie slysze co nie wiem co to ten "zaspiew" - ale juz chyba jakies pojecie mam po tamtej wymianie zdan :ryk:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt sty 05, 2018 1:01 Re: Bytomskie Łobuzy Trzy :) cz. 12

No dokładnie o to chodzi :lol: . Wy nawet słowo "nie" mówicie tak fajnie,specyficznie - też nie wiem jak to zapisać fonetycznie :lol: z akcentem i głosem do góry na końcu.
To jest super, wyróżnia Was :D .

fifulec

 
Posty: 167
Od: Sob lut 19, 2011 0:00

Post » Pt sty 05, 2018 1:08 Re: Bytomskie Łobuzy Trzy :) cz. 12

Wiem jak - nieeeeyiiiiiiii? :ryk:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt sty 05, 2018 1:15 Re: Bytomskie Łobuzy Trzy :) cz. 12

klaudiafj pisze:Wiem jak - nieeeeyiiiiiiii? :ryk:

:ryk: tak !

fifulec

 
Posty: 167
Od: Sob lut 19, 2011 0:00

Post » Pt sty 05, 2018 1:17 Re: Bytomskie Łobuzy Trzy :) cz. 12

Slazacy maja jedynie wspólny akcent, że nawet po polsku mozna mowic z akcentem slaskim. Ale sam jezyk rozni sie. Mozna mowic polskim- slaskim (mieszanka) lub samym slaskim ktory wg mnie brzmi szorstko. Ale ten akcent robi wszystko :)

Przyznam, że ja nie rozumiem tych zachwytów nad slaskim ;) w moim domu mama zabraniala nam mówić po slasku, slaski to mowa dla niewykształconych ludzi, ktorzy nie wiedzą jak mowic po polsku. Tak sie mowilo . Nauczycielki w szkole tepily slaski. Niech jakies dziecko pisalo po slasku - to biada mu!
Choc u mnie w rodzinie wszyscy mowili po slasku, a do nas musili mowic po polsku. Wychowalam sie z dwoma kuzynami od mamy brata dziecmi, i ciocia i wujek ich wychowali na slazakow. Oni chyba nie mowia po polsku :ryk: i ciocia sie z nas zawsze smiala, że my takie zacofane. I mowila do nas po slasku. Ale to bylo sympatyczne, nic zlego, ale radoche miala szczera ;)

Teraz moja mama to wielce slazaczka. A oprocz akcentu i paru slow nic nie umie :ryk:

A teraz slaski jest modny :)

Ale przyznam że nie ma nic lepszego na wyjezdzie jak sie uslyszy w tlumie jak ktos jeszcze co godo :ryk:
Ostatnio edytowano Pt sty 05, 2018 1:22 przez klaudiafj, łącznie edytowano 2 razy
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bubuś8435, Gosiagosia i 90 gości