Ale czas :/ wczoraj robilam zdj na komputerze i nagle komp mi sie wylaczyl i juz sie nie zalaczyl
blady strach na mnie padl, bo wszystkie zdj pewnie stracilam a do tego zdj klientow, oplacone a jeszcze nie dane. Tak, wiem kopia zapasowa. Mialam kopie to ja skasowalam a nowej jeszcze nie zrobilam, bo akurat konczylam zdj. Na szczescie zdj juz w druku.
Dzis m. oddal komp do serwisu a dyski odloczyl. Powiedzial, że nigdy nie psuje sie wszystko, wiec zdj niezagrozone.
Diagnoza - padl zasilacz. Koszt 180 zl. Spoko. To nawet zasilacze sie psuja po gwarancji Ooo
Przez to wczoraj bawilam sie z kotami zaczelam czytac ksiazke Nocny Ogrodnik - podoba mi sie!
Wczoraj wzielam Tosie na lozko i ja glaskalam a maly przyszedl i wsadzil nos pod ogon Tosiowy - co to za ciagoty
Zeby wydarzen bylo malo to dzis o 7 rano punkt maly zbiegl z szafy i znowu zaczal mialkolic i budzic caly dom. Wstalam i nalozylam sniadanie. Znowu ten sam efekt - brzuch napelniony, wiec kotek juz cicho. Sluszalam jak sie bawi zabawkami. Przysnelam. Zrobilo sie cicho. Byla 7.23. Dup! Maly zrzucil mi wielka doniczke do lozka i cala ziemia sie wysypala na posciel, przescieradlo i koc.
Nikt nie interesowal sie polkami z doniczkami nad moim lozkiem a juz mlodego sciagalam stamtad wczesniej. I w koncu stalo sie. Myslalam czy olac wszystko i spac w tej ziemi... W koncu zaczelam sprzatac. I odkurzac. Przyszedl m. a maly juz do niego piska jak gdyby nigdy nic.
Dzis slyszalam jak maly strasznie piska. W sensie tak jak do nas - opowiada i opowiada. Mialam podejrzenia. Potem byłam w lazience z Tosia i przyszedl maly i zaczal znowu jej piskac. To nie poskanie ostrzegawcze, ani nawet ze sie boi. Raczej mowil do niej. Byli ze 30 cm od siebie. Tosia patrzy a on do niej mowi.
Ogolnie Tosia bardzo sie boi, ale ucieknie a znowu wraca.
Wczoraj bylo mi żal Kubusia, bo spal o 1.30 w nocy jak na dziecko przystalo. A Marysia chciala sie bawic. Biedne dziewczynu sa niewybawione, bo dom stoi na glowie ostatnio. Wiec zaczelam sie bawic. Za chwile przyszla Tosia. Pelnia szczescia. Bawimy sie. I nagle slysze - buch, buch! Maly schodzi z szafy. Przyszedł sie bawic. A to byla zabawa Marysi i bardzo go ochrzaniala az z lapa wyskakiwala. Maluszek nie wiedzial, dlaczego nie moze sie bawic
I bylo po zabawie.
Mimo to koty chodza za sobą.
Po opowiadaniu:
Potem poszlam, wróciłam. Kubusia nie bylo a Tosia na pralce. Zajrzalam tam gdzie zawsze szukam Tosi i znalazlam Kubusia: