Bytomskie Łobuzy Trzy :) cz. 12

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 21, 2017 20:57 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12 - BAZAREK DLA KOTÓW Z KATOWIC!

klaudiafj pisze:
Marzenia11 pisze:
klaudiafj pisze:Tarczyca byla badana i jest ok a nerwy to Maryska ma :) Teraz mimo dobrego humoru denerwuje sie tym, że nie może wyjsc na korytarz i zaraz jak jej nie puszczam to na moich oczach zaczyna sie lizac. Wiec szczerze mowiac to nie wiem czy to nerwy czy to pecherz. Na pewno z pecherzem nie jest idealnie, bo ilosciowo Marysia mniej sika. Kiedyś wiecej sikala niż raz. Ale nie chodzi do kuwety wciaz.
Moze to jest mysl i jakis calmvet mozna by wprowadzic?

Już od dawna to obstawiam :D :ok:

Czyli co konkretnie?
Ja obstawiam wszystko po trochu, czyli i jeszcze cos w pecherzu i wkurzenie na brak wyjscia na korytarz.
Ale przyznam ze mam tez gorsze myśli, boje sie nowotworu.

Już pisałam. Ogólnie rzecz biorąc - napięcie nerwowe mogące mieć różne przyczyny, choćby nudę np wywołana niedostateczna ilością bądź jakością bodźców. Pisałam Ci o mojej Milenie na wyjeździe, nie będę powtarzać. Zresztą skoro ona tak przewlekle choruje na pęcherz to też warto się zastanowić, jakie są tego przyczyny. Częstą przyczyną chorób pęcherza jest stres. Wszystko co obstawiasz po trochu ma wspólny mianownik,.napięcie nerwowe.
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35338
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Wto lis 21, 2017 21:05 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12

Jak kot choruje na pecherz to zazwyczaj przewlekle, to zawsze wraca nawet jak się wyleczy. A wspólnym mianownikiem tego chorowania u nas jest Purizon. Ostatnio miałam 2/3 innej karmy i resztka purizonu i nagle kryształów nie ma. ale mocz jest jeszcze za mało kwaśny.
A stresu na pewno nie obstawiam jako przyczyny jedynej, bo Marysia nie jest zestresowana, a raczej ma bardzo dobry humor. Jedynie się wkurza jak chce wyjść a jej nie wypuszczamy. To wszystko.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Wto lis 21, 2017 21:31 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12

Dwa, trzy miesiące - nie wiele miesięcy. I z początku dostawała jedną tabletkę. Ostatnio tak też podawałam w kratkę, myślałam właśnie, że już nie musi tyle dostawać, ale wetka powiedziała, że jeszcze musi. Zobaczymy. Nie ma co gdybać. Jeszcze musimy poczekać ze dwa tyg, czy miesiąc i zobaczę czy brzuch zarasta. Boje się kamienia czy czegoś gorszego :/ Ale Maryś raczej tryska humorem. Sporo się bawi i z nami i z Tosią. Nie ma dnia bez gonitw i szaleństw. To jest pocieszne. Ale jak to człowiek, który z kotami wiele przeszedł, na wszystko patrzę z dwóch stron.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw lis 23, 2017 7:40 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12

:201461 :201461

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20588
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Czw lis 23, 2017 9:55 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12

:1luvu: :1luvu: :1luvu:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70656
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 23, 2017 12:58 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12

Sihaja pisze::201461 :201461

:201461 :201461 :D

Ewa L. pisze::1luvu: :1luvu: :1luvu:

:1luvu: :1luvu: :1luvu:

Hej :)

Właśnie kupiłam głośnik bezprzewodowy o wartości 169 za 9 zł :D SZOK! Głośnik był przeceniony na 59 zł a ja miałam rabat 50 zł do tego sklepu za zakup drukarki i wyszło 9 zł :) Bardzo się cieszę, bo głośnik bezprzewodowy w pracy fotografa to ważna rzecz :ryk:

Jadę dziś na spotkanie cechu fotografów. Dziś będzie o oprawach zdjęć, więc pożądany temat.

Mój teść odkrył w sobie talent rysowniczy. Rysuje wnukowi 2 latniemu obrazki i mu to naprawdę dobrze idzie. Obrazki są wprawdzie ala dziecinne, ale pomysły są i dobra kreska. Wymalował mnóstwo ludzi i kotki i psy i nawet człowieka z worem na plecach z którego coś wystaje. Pytam co to? Myślałam, że śmieci. A on, że to dzieci, a obrazek przedstawia faceta w czarnym płaszczu z worem, który porywa dzieci :strach: :ryk: Także ten tego! Narysował też teściową 8) Ja jestem zachwycona tymi rysunkami. Więc na święta postanowiłam mu kupić zestaw rysowniczy. Znalazłam już dwie książki - jedna kurs rysowania dla dzieci - idealny dla mojego teścia! i drugi kurs rysowania podstawowy, jakby chciał coś ambitnego przez zimę porysować ( a przynajmniej na pewno ją przeczyta). Kupię mu do tego węgle, bo coś ma ciągoty do rozmazywania kreski i....

PYTANIE

i co kolorowego?
Do tej pory rysował kredkami świecowymi i dobrze mu one w ręce leżą (duże ręce ma budowlańca), maluje jak kredą i widzę, że tak mu jest wygodnie. Jakoś go sobie nie wyobrażam z cienkimi kredkami. No ale, kto go tam wie. Może nas zaskoczy :)

Myślałam o pastelach - wpierw olejnych, potem suchych, ale po obejrzeniu filmów na yt doszłam do wniosku, że on tego nie ogarnie.

Czy jest coś pomiędzy kredkami świecowymi a pastelami?
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw lis 23, 2017 13:08 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12

klaudiafj pisze:
Sihaja pisze::201461 :201461

:201461 :201461 :D

Ewa L. pisze::1luvu: :1luvu: :1luvu:

:1luvu: :1luvu: :1luvu:

Hej :)

Właśnie kupiłam głośnik bezprzewodowy o wartości 169 za 9 zł :D SZOK! Głośnik był przeceniony na 59 zł a ja miałam rabat 50 zł do tego sklepu za zakup drukarki i wyszło 9 zł :) Bardzo się cieszę, bo głośnik bezprzewodowy w pracy fotografa to ważna rzecz :ryk:

Jadę dziś na spotkanie cechu fotografów. Dziś będzie o oprawach zdjęć, więc pożądany temat.

Mój teść odkrył w sobie talent rysowniczy. Rysuje wnukowi 2 latniemu obrazki i mu to naprawdę dobrze idzie. Obrazki są wprawdzie ala dziecinne, ale pomysły są i dobra kreska. Wymalował mnóstwo ludzi i kotki i psy i nawet człowieka z worem na plecach z którego coś wystaje. Pytam co to? Myślałam, że śmieci. A on, że to dzieci, a obrazek przedstawia faceta w czarnym płaszczu z worem, który porywa dzieci :strach: :ryk: Także ten tego! Narysował też teściową 8) Ja jestem zachwycona tymi rysunkami. Więc na święta postanowiłam mu kupić zestaw rysowniczy. Znalazłam już dwie książki - jedna kurs rysowania dla dzieci - idealny dla mojego teścia! i drugi kurs rysowania podstawowy, jakby chciał coś ambitnego przez zimę porysować ( a przynajmniej na pewno ją przeczyta). Kupię mu do tego węgle, bo coś ma ciągoty do rozmazywania kreski i....

PYTANIE

i co kolorowego?
Do tej pory rysował kredkami świecowymi i dobrze mu one w ręce leżą (duże ręce ma budowlańca), maluje jak kredą i widzę, że tak mu jest wygodnie. Jakoś go sobie nie wyobrażam z cienkimi kredkami. No ale, kto go tam wie. Może nas zaskoczy :)

Myślałam o pastelach - wpierw olejnych, potem suchych, ale po obejrzeniu filmów na yt doszłam do wniosku, że on tego nie ogarnie.

Czy jest coś pomiędzy kredkami świecowymi a pastelami?

Ołówek albo węgiel :mrgreen:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70656
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 23, 2017 13:22 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12

Tak tak, będzie węgiel :) Ale chodzi o kolorowe - tu poległam, bo nie znam się totalnie :)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw lis 23, 2017 13:41 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12

Kolor nie zawsze pasuje.
Biel kartki i czerń kreski tworzą najlepsze.
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70656
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 23, 2017 14:06 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12

Ewa L. pisze:Kolor nie zawsze pasuje.
Biel kartki i czerń kreski tworzą najlepsze.

Nie zgadzam sie. Jest to kwestia gustu, a kolor zawsze pasuje. Tak samo nie uwazam, że fotografia czarnobiala zaraz zrobi z kogos artystę :)
Ale my mowimy o moim tesciu. On ma 67 lat. I dopiero rysuje swoje pierwsze dzieciece obrazki.
Przybory i poziom tez musi byc dzieciecy. Jak sie rozwinie to mu nawet kupie sztaluge malarska, ale byc moze zostanie na tym co teraz i to jest swietne :) bo takie płynące z serca :)

Moj tesc rysuje rysunki kolorowe, dzieciece i tez dla dziecka, wiec bardziej mu sie przydadza kolorowe przybory i z takich bedzie sie cieszyl najbardziej.

Jak nikt mi nic nie poradzi to skonczy sie na kredkach i kredkach swiecowych ;) pasteli chyba mu sie nie odwaze kupic.

edit. znalałam kredki woskowe https://www.gandalf.com.pl/t/kredki-woskowe-48-kolorow/ myślę, że to dobry wybór - kompromisowy, a firma profesjonalna więc do czegoś się na pewno nadadzą :)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw lis 23, 2017 21:53 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12

Wróciłam z Cechu. Było super :) Pamiętacie jak pisałam, że nie przyznałam się do wegetarianizmu? Dziś już nie miałam wyboru. Koleżanka spytała czy będę na spotkaniu opłatkowym. Powiedziałam, że raczej nie. A ona, że szkoda. I powiedziałam jej, że jestem wegetarianką i byłoby dla wszystkich niezręcznie, gdybym tam siedziała i nie jadła nic podczas,kiedy wszyscy jedzą. I tak sobie pogadałyśmy.
Wiem jakie będzie menu na wigilię cechową. Chyba jedynie kompot z suszu by mi został.

Potem, kiedy żegnałam się z szefem to on spytał - będziesz na opłatku? - Ja, że nie. - a on a czemu? A będziesz w Bytomiu? to masz blisko! - i tak zagadywał. A przy tym była ta koleżanka i kolega. Ja mówię do koleżanki - powiedzieć? a ona - wal śmiało. - No to mówię, że byłaby niezręczna sytuacja, bo w menu nie ma nic co mogłabym zjeść, bo jestem wegetarianką. - a szef na to - a co za problem?? to się powie to coś przygotują. Szkoda jakbyś nie była. Barszcz jesz? to najwyżej będzie bez uszek. Powie się że to i tamto... - i tak snuł, że nie ma absolutnie żadnego problemu. Ja mówię, że nie chcę zmieniać menu, ani robić kłopotu! - A on, że żaden kłopot. Zrobią jakieś wegetariańskie dania. - A ten kolega - dla mnie też w takim razie! Ja też zjem wegetariańskie, więc już jest nas dwóch. - a ta koleżanka - to ja też chcę wegetariańskie!!!

Czyż oni nie są kochani? Normalnie rozpłynęłam się ze wzruszenia :D

A ten kolega jeszcze dodał - a może nas jest więcej, ale też boją się powiedzieć :mrgreen:

Czyż to nie przemiłe :201465
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt lis 24, 2017 7:39 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12

Dziwne to wszystko. Wigilijne potrawy są przecież wegetariańskie z natury sprawy (ryb można nie jeść). Chyba, że jesteś weganką, to wtedy nie pasuje.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46710
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Pt lis 24, 2017 9:23 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12

klaudiafj pisze:Wróciłam z Cechu. Było super :) Pamiętacie jak pisałam, że nie przyznałam się do wegetarianizmu? Dziś już nie miałam wyboru. Koleżanka spytała czy będę na spotkaniu opłatkowym. Powiedziałam, że raczej nie. A ona, że szkoda. I powiedziałam jej, że jestem wegetarianką i byłoby dla wszystkich niezręcznie, gdybym tam siedziała i nie jadła nic podczas,kiedy wszyscy jedzą. I tak sobie pogadałyśmy.
Wiem jakie będzie menu na wigilię cechową. Chyba jedynie kompot z suszu by mi został.

Potem, kiedy żegnałam się z szefem to on spytał - będziesz na opłatku? - Ja, że nie. - a on a czemu? A będziesz w Bytomiu? to masz blisko! - i tak zagadywał. A przy tym była ta koleżanka i kolega. Ja mówię do koleżanki - powiedzieć? a ona - wal śmiało. - No to mówię, że byłaby niezręczna sytuacja, bo w menu nie ma nic co mogłabym zjeść, bo jestem wegetarianką. - a szef na to - a co za problem?? to się powie to coś przygotują. Szkoda jakbyś nie była. Barszcz jesz? to najwyżej będzie bez uszek. Powie się że to i tamto... - i tak snuł, że nie ma absolutnie żadnego problemu. Ja mówię, że nie chcę zmieniać menu, ani robić kłopotu! - A on, że żaden kłopot. Zrobią jakieś wegetariańskie dania. - A ten kolega - dla mnie też w takim razie! Ja też zjem wegetariańskie, więc już jest nas dwóch. - a ta koleżanka - to ja też chcę wegetariańskie!!!

Czyż oni nie są kochani? Normalnie rozpłynęłam się ze wzruszenia :D

A ten kolega jeszcze dodał - a może nas jest więcej, ale też boją się powiedzieć :mrgreen:

Czyż to nie przemiłe :201465


no w końcu się odważyłaś na jedzeniowy "coming out" :wink:
Obrazek Obrazek

sabianka

Avatar użytkownika
 
Posty: 4668
Od: Śro lis 26, 2003 18:34
Lokalizacja: Rybnik

Post » Pt lis 24, 2017 12:07 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12

MalgWroclaw pisze:Dziwne to wszystko. Wigilijne potrawy są przecież wegetariańskie z natury sprawy (ryb można nie jeść). Chyba, że jesteś weganką, to wtedy nie pasuje.

Co w tym jest dziwnego? :) Jestem wegetarianką na diecie wegańskiej. Czyli że od wielkiego dzwonu zjem coś z nabiałem.

Jestem wegetarianką niemal 20 lat. Przez ten czas widziałam niejedno i nigdy jak mi ktoś powie, że na pewno danie jest wegetariańskie, to w to z miejsca nie uwierzę. Chcę znać skład potrawy. Ludzie na diecie mięsnej nie mają pojęcia nawet o wegetarianizmie a co dopiero weganizmie. Przykładów mogę mnożyć. Jak mówią, że mięsa nie jedzą, ale rosołek już tak, albo jak jest danie ziemniaki, sos, kapusta, mięso to twierdzą to mięso zostaw a resztę zjedz i to jest dla nich wegetarianizm. Albo pytam w restauracji młodego człowieka co jest wegetariańskiego, a on mówi - tylko ryba. Miałam ostatnio zamówione danie to przynieśli mi smażone sery na jednym półmisku ze smażonymi kurczakami - i jeszcze kelner się kłócił, że to było smażone osobno. A mi wisi czy osobno czy nie skoro jedno leży na drugim i tapla się w jednym sosie. Takie rzeczy spotyka się w 21 wieku :/
Ale są też te zakamuflowane - typu kapusta na smalcu o czym nikt nie wspomni, zupa jarzynowa na kostce rosołowej z wołem, ciasto z żelatyną. Najgorsze że nawet nie mogę nawet jeść kapust, bo są na boczku. Ostatnio na weselu tak było - suche kluski i surówka. A para młoda zamówiła dla nas dania wegetariańskie. Jeszcze pytali czy wegetariańskie czy wegańskie - po czym na cały wieczór mieliśmy jedno danie.
Mnie już nic nie zdziwi. Dziwi, jak restauracja stanie na wysokości zadania!

A co do wigilii - wigilia nie jest wegetariańska często. Tak jak pisałam, muszę znać skład potraw. Np ludzie podczas wigilii używają smalcu np do kapust. Dania robią z wszechobecną rybą.

Jeżeli chodzi o wigilię typu opłatek pracowniczy, zakładowy jakikolwiek, który robią sobie ludzie czy przygotowuje restauracja - to nie jest to sama wigilia i dosłownie nic nie jest nawet wegetariańskie. Barszcz jest na mięsie, kapusty z boczkiem na smalcu, ciasta z żelatyną, ryba wszędzie. Raz nawet w pracy moja koleżanka z wielką łaską powiedziała, że niech straci, zmieni swój przepis i specjalnie dla mnie jednej zrobi barszcz bez mięsa mimo, że wszyscy wolą na mięsie. Zmusiła mnie tym do ciągłego jej dziękowania, a na tej wigilii pracowniczej musiałam ten barszcz wypić, choć miałam podejrzenia, że mogła być złośliwa i mnie oszukać, bo to był taki typ.

A jeżeli chodzi o wigilię w domu, u rodziny, gdzie niby nie można się naciąć to jednak też można. Np ktoś kupuje uszka cz pierogi a w nich jest smalec. W przeciętnym domu wigilia nie jest nawet wegetariańska. Jak chodzę po sklepach to sprawdzam czasem składy gotowych produktów typu uszka i pierogi. Można się nieźle zdziwić.

I jeszcze jedno - jeżeli idę na proszoną wigilię typu opłatek i mam zapłacić za moje dania w restauracji to restauracja jest od tego jak.... żeby mi coś przygotować zamiast ryby, a nie że ja ryby mogę nie jeść. Byłam w takich pseudorestauracjach, gdzie ludzie jedli rosół a dla mnie rosołu nie było, bo nie... bo ja mam dopiero drugie danie i siedziałam jak ta niemota przy stole, gdzie wszyscy jedli. Jest to dla mnie obraźliwe i takie restauracje są dla mnie dnem. Ale tak jak mówię - 20 lat robi swoje.

Ale bywałam też w takich, gdzie jak mi podawano dania to reszta żałowała, że też nie ma menu wegetariańskiego :)

Natomiast w domu mam już wypracowane dania wigilijne i mogę powiedzieć z całą pewnością, że prawie wszystkie dania są wegańskie te które robi mama i teściowa. Moje też, wiadomo. Jedynie właśnie czego nie jem to ryba. Zawsze miałam jakiś zastępnik, ale od 2 lat mam prawdziwy hit - selerryby. Rodzina męża mi cały rok przypomina o tych selerowych rybach. Dosłownie oszaleć można. I o moich gołąbkach staropolskich.Oszaleć można. Teraz robię gołąbki z 5 kapust, bo co roku jest za mało. :strach:



sabianka pisze:
klaudiafj pisze:Wróciłam z Cechu. Było super :) Pamiętacie jak pisałam, że nie przyznałam się do wegetarianizmu? Dziś już nie miałam wyboru. Koleżanka spytała czy będę na spotkaniu opłatkowym. Powiedziałam, że raczej nie. A ona, że szkoda. I powiedziałam jej, że jestem wegetarianką i byłoby dla wszystkich niezręcznie, gdybym tam siedziała i nie jadła nic podczas,kiedy wszyscy jedzą. I tak sobie pogadałyśmy.
Wiem jakie będzie menu na wigilię cechową. Chyba jedynie kompot z suszu by mi został.

Potem, kiedy żegnałam się z szefem to on spytał - będziesz na opłatku? - Ja, że nie. - a on a czemu? A będziesz w Bytomiu? to masz blisko! - i tak zagadywał. A przy tym była ta koleżanka i kolega. Ja mówię do koleżanki - powiedzieć? a ona - wal śmiało. - No to mówię, że byłaby niezręczna sytuacja, bo w menu nie ma nic co mogłabym zjeść, bo jestem wegetarianką. - a szef na to - a co za problem?? to się powie to coś przygotują. Szkoda jakbyś nie była. Barszcz jesz? to najwyżej będzie bez uszek. Powie się że to i tamto... - i tak snuł, że nie ma absolutnie żadnego problemu. Ja mówię, że nie chcę zmieniać menu, ani robić kłopotu! - A on, że żaden kłopot. Zrobią jakieś wegetariańskie dania. - A ten kolega - dla mnie też w takim razie! Ja też zjem wegetariańskie, więc już jest nas dwóch. - a ta koleżanka - to ja też chcę wegetariańskie!!!

Czyż oni nie są kochani? Normalnie rozpłynęłam się ze wzruszenia :D

A ten kolega jeszcze dodał - a może nas jest więcej, ale też boją się powiedzieć :mrgreen:

Czyż to nie przemiłe :201465


no w końcu się odważyłaś na jedzeniowy "coming out" :wink:

Zawsze mam odwagę, ale nie w tym przypadku :/ Widziałam preferencje żywieniowe. Wiem też jak ludzie reagują, szczególnie starsze pokolenie. Jeżeli zamawiają dla wszystkich hurtem golonkę to ja nie miałam odwagi powiedzieć, że chcę coś innego, bo czemu mam robić kłopot na starcie. Ale widać myliłam się i to bardzo w tym przypadku :) Takiej reakcji to w całym moim życiu nie widziałam :ok:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt lis 24, 2017 12:15 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12

Dziwne, że nie jest wegetariańska kolacja, bi tak ma być. Postna, bez mięsa i smalcu
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46710
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter, MB&Ofelia i 129 gości