Bytomskie Łobuzy Trzy :) cz. 12

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 16, 2017 23:19 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12 - fociszcza str. 6 ;)

Nie umiem napisać w sposób dla mnie satysfakcjonująco jasny, dlaczego poszłabym do onkologa. Może na przykładzie mojej DeeDee. Miała maleńką zmianę u nasady ucha, taki pypeć. Moja wetka jest bardzo mądrą osobą (dlatego wyjechała z Polski :roll: ) i powiedziała, ze to coś (zapomniałam nazwy), co nie jest, ale moze być groźne. Mimo tego zaleciła, abym to pokazała onkologowi, aby się upewnić i postanowić co dalej z tym robić. Poszłam, onkolog potwierdził jej przypuszczenie (oczywiście mówiąc, ze na 100% co to jest odpowie badanie histopatologiczne) i powiedział, zę przy najbliższej operacji (miała mieć usuwane zęby) nalezy tę zmiane usunąć.
Chodzi mi o to, ze onkolog jednak ma większe doświadczenie w zmianach nowotworowych niż najlepszy lekarz , taki POZ. Nawet jeśli potwierdzi przypuszczenie co do diagnozy to moze będzie miał nieco inny pomysł na to co z tym robić. Moze powie dokładnie to samo, ale może nie, nie wiadomo. Gdyby za każdym razem przypuszczenie wet były identyczne z przypuszczeniami onkologa to po co onkolog?
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35338
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pon paź 16, 2017 23:29 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12 - fociszcza str. 6 ;)

Tutaj nie ma innego dzialania jak wyciecie tego. I w tej chwili onkolog nic wiecej nie zrobi. A jezeli badanie histo pokaze ze w pobranym materiale sa komorki nowotworowe to wtedy pojedziemy do onkologa. Ja jezdzilam z Kitusia do onkologa i wielu specjalistow. I bez bipsji czy badania histo nikt nie bedzie stawial diagnozy. A tego na oko sie nie zobaczy, bo sa zmiany jak u Twojej DeeDee, ktore mozna zobaczyc i ocenic. Ale tluszczaki sa pod skóra i trzeba wpierw je wyciąć, żeby moc powiedzieć cos wiecej :/ ja myslalam wg definicji z netu, że kazdy wet powie że to tluszczak - niestety - dwie wetki powiedzialy że po macanku tak tez wygladaja nowotwory :/ w brzuszku na usg bylo idealnie. Nie wierze w nowotwor :/
Onkologa mamy w Gliwicach - to 30 min jazdy autem i stresu dla Marysi. A onkolog powie to samo - bez bipsji i badania histo nic nie powie na pewno. A i tak bede operowac Marysie u mojej wetki.

Zrobilam właśnie śmieszne zdjecie ;)
Obrazek
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon paź 16, 2017 23:33 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12 - fociszcza str. 6 ;)

Czyli juz podjęłaś decyzję :wink: To dobrze. :ok: :ok:
DeeDee miała tez ruchomą zmianę pod skórą. Przez prawie rok. Po chyba dwóch miesiącach, gdy była i duża wet zdecydowała o biopsji. Wyszły zmiany zapalne mogące się unowotworzyć i trzeba je było obserwować. Mierzyłyśmy jej te zmianę co miesiąc mniej więcej. Tu nie wysłała nas do onkologa, bo sama wiedziała, to fakt. Ale też zdecydowała o biopsji a nie o operacji, więc to trochę inna decyzja była. DeeDee bardzo ciężko się wybudza z narkozy, więc obyło sie bez tego stresu.
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35338
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pon paź 16, 2017 23:38 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12 - fociszcza str. 6 ;)

Ale ja nie podjelam decyzji - wlasnie wciaz nie wiem : czy dac Marysi jeszcze troche czasu (do stycznia lutego) czy ja operowac jeszcze w tym roku?
No po prostu mysle i nie wiem :/ i pytam wciaz co Wy byscie zrobily?
Moja wetka mowi że ona jest za tym zeby takie zmiany wycinac. Ale tez nie mowila ze to bardzo pilne a wrecz ze idealnie by było jakby Marys schudla. Ale Marys nie ma zamiaru chudnac i nie wiem czy wręcz nie jest przeciwnie :)
Najlepiej moze wezme Marysie do wetki w ktorys dzien i wetka nich maca ile tych podejrzanych zmian jest.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon paź 16, 2017 23:50 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12 - fociszcza str. 6 ;)

Decyzje podjęłaś, tylko nie wiesz kiedy zrobić tę operację.
Jak mnie pytasz co bym zrobiła to piszę - skonsultowałabym z onkologiem.
Pewnie inne osoby inaczej, ciekawa jestem co by zrobiły.
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35338
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pon paź 16, 2017 23:56 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12 - fociszcza str. 6 ;)

Tak, tak - decyzja o operacji jest podjeta od momentu pierwszego tluszczaka. Wiedziałam, że kolejny to kwestia czasu :/
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Wto paź 17, 2017 2:27 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12 - fociszcza str. 6 ;)

Nie mam pojęcia, co bym zrobiła.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46710
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Wto paź 17, 2017 11:40 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12 - fociszcza str. 6 ;)

Poczekam jeszcze i tak do przyszłego miesiąca. Potem pójdziemy do wetki. I zobaczę - może w ogóle to odłożymy do nowego roku. Wolałabym, żeby jak najwięcej zmian było wyciętych za jednym razem. Na razie jestem na etapie wypierania choroby gorszej od tłuszczaka, więc nie będę biegła na gwałt na operacje. A jeżeli zmiany byłby złośliwe (co mi się wydaje absurdalne) to i tak nie ma leczenia. Na wszystko jest albo operacja albo chemia. Przy Kitusi sporo się dowiedziałam i jedno wiem na pewno - zmiany złośliwe to wyrok. Chemia, o ile jest, zatruwa wszystko i powoduje, że kot męczy się od początku. Może, ale nie musi przedłużyć życia. Jeżeli przedłuża to i tak jest to życie pozbawione radości - kot zatruty źle się czuje. A i tak mu to życia nie uratuje. Operacja zaś niesie ryzyko jak ja to mówię "rozwścieczenia raka" i rozsypania komórek nowotworowych po organizmie. Tak naprawdę nie ma dobrego wyjścia z sytuacji.
Ale nie ma też co o tym mówić - onkolog póki co nie jest nam potrzebny i oby nie był.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Wto paź 17, 2017 14:17 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12 - fociszcza str. 6 ;)

Marzenia11 pisze:a skąd wiesz co powie onkolog?

Bo tez nie wrozka?
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Wto paź 17, 2017 14:21 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12 - fociszcza str. 6 ;)

Moj Leos doskonale znosil chemie. Dzieki niej zyl 2 miesiace dluzej i moglismy sie naprzytulac, poniewaz byl u mnie niecale 2 lata, wiec to bylo dla nas obojga znaczace. Pewnie, byl slabszy, ale nie cierpial. Nie zaluje zadnego z tych wspolnych dni, kiedy bylismy razem.

Tak powinna dzialac dobrze dobrana chemia dla zwierzat. Jezeli kot sie po niej zle czuje to powinno sie zaprzestac leczenia. Tak mi na bialobrzeskiej tlumaczyli :(

Jest chemia tabletkowa, sa sterydy, Szara ze swoimi nowotworami zyje juz tyle czasu. To nie wyrok natychmiastowy.

Oczwiscie jestem za tluszczakami! I sle Wam mnostwo dobrych mysli.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Wto paź 17, 2017 14:27 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12 - fociszcza str. 6 ;)

klaudiafj pisze:Tutaj nie ma innego dzialania jak wyciecie tego. I w tej chwili onkolog nic wiecej nie zrobi. A jezeli badanie histo pokaze ze w pobranym materiale sa komorki nowotworowe to wtedy pojedziemy do onkologa. Ja jezdzilam z Kitusia do onkologa i wielu specjalistow. I bez bipsji czy badania histo nikt nie bedzie stawial diagnozy. A tego na oko sie nie zobaczy, bo sa zmiany jak u Twojej DeeDee, ktore mozna zobaczyc i ocenic. Ale tluszczaki sa pod skóra i trzeba wpierw je wyciąć, żeby moc powiedzieć cos wiecej :/ ja myslalam wg definicji z netu, że kazdy wet powie że to tluszczak - niestety - dwie wetki powiedzialy że po macanku tak tez wygladaja nowotwory :/ w brzuszku na usg bylo idealnie. Nie wierze w nowotwor :/
Onkologa mamy w Gliwicach - to 30 min jazdy autem i stresu dla Marysi. A onkolog powie to samo - bez bipsji i badania histo nic nie powie na pewno. A i tak bede operowac Marysie u mojej wetki.

Zrobilam właśnie śmieszne zdjecie ;)
Obrazek


Marysia a gdzie Ty się słoneczko wybierasz z tym plecaczkiem ? :D :D :D
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Wto paź 17, 2017 15:07 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12 - fociszcza str. 6 ;)

zuza pisze:Moj Leos doskonale znosil chemie. Dzieki niej zyl 2 miesiace dluzej i moglismy sie naprzytulac, poniewaz byl u mnie niecale 2 lata, wiec to bylo dla nas obojga znaczace. Pewnie, byl slabszy, ale nie cierpial. Nie zaluje zadnego z tych wspolnych dni, kiedy bylismy razem.

Tak powinna dzialac dobrze dobrana chemia dla zwierzat. Jezeli kot sie po niej zle czuje to powinno sie zaprzestac leczenia. Tak mi na bialobrzeskiej tlumaczyli :(

Jest chemia tabletkowa, sa sterydy, Szara ze swoimi nowotworami zyje juz tyle czasu. To nie wyrok natychmiastowy.

Oczwiscie jestem za tluszczakami! I sle Wam mnostwo dobrych mysli.

Dziękuję :) nasza onkolog tez mowila że sa nowotwory, ktore bardzo dobrze reaguja na chemie, a sa takie na ktore nic nie działa - i oczywiscie taki miala Kitusia. Gdzie mi nawet onkolog powiedziala że mozna jakaś lekka chemie zaczac stosowac ale dopiero jak juz bedzie zle a i tak nie pomoze, bo ona nigdy nie widziala efektow przy tym raku :/ takze sporo tutaj jest zaleznosci i oczywiscie jedna choroba nie rowna się innej.
Ale zupelnie nie wierze w nic oprocz tluszczakow (choc naprawde te sa inne niz ten wyciety, ale wlasnie z definicji w necie to wlasnie tluszczaki).
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Wto paź 17, 2017 15:08 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12 - fociszcza str. 6 ;)

agusialublin pisze:
klaudiafj pisze:Tutaj nie ma innego dzialania jak wyciecie tego. I w tej chwili onkolog nic wiecej nie zrobi. A jezeli badanie histo pokaze ze w pobranym materiale sa komorki nowotworowe to wtedy pojedziemy do onkologa. Ja jezdzilam z Kitusia do onkologa i wielu specjalistow. I bez bipsji czy badania histo nikt nie bedzie stawial diagnozy. A tego na oko sie nie zobaczy, bo sa zmiany jak u Twojej DeeDee, ktore mozna zobaczyc i ocenic. Ale tluszczaki sa pod skóra i trzeba wpierw je wyciąć, żeby moc powiedzieć cos wiecej :/ ja myslalam wg definicji z netu, że kazdy wet powie że to tluszczak - niestety - dwie wetki powiedzialy że po macanku tak tez wygladaja nowotwory :/ w brzuszku na usg bylo idealnie. Nie wierze w nowotwor :/
Onkologa mamy w Gliwicach - to 30 min jazdy autem i stresu dla Marysi. A onkolog powie to samo - bez bipsji i badania histo nic nie powie na pewno. A i tak bede operowac Marysie u mojej wetki.

Zrobilam właśnie śmieszne zdjecie ;)
Obrazek


Marysia a gdzie Ty się słoneczko wybierasz z tym plecaczkiem ? :D :D :D

Marys dryfuje w mojej torbie fotograficznej do dalekich krajow :D a za nia majtek Tosia :D
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Wto paź 17, 2017 15:29 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12 - MODELKA na juz poszukiwana

Aaaa ogloszenie pilne!

MODELKA na juz poszukiwana!

Niestety moja 80letnia ciocia nie dojedzie w tym tyg a mam czas do soboty na wykonanie zdjecia konkursowego - dlatego pisze tutaj. Zalezy mi na kobiecie najlepiej po 30 stym roku zycia w wzwyż.
Uroda i figura dowolna, byle by byla szczerosc w oczkach ;)
Jezeli ktoras z Was mialaby ochote na pozowanie do moich zdj portretowych z zastrzezeniem wykorzystania ich w konkursie i na stronie to zapraszam :)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Wto paź 17, 2017 15:30 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 12 - fociszcza str. 6 ;)

klaudiafj pisze:
zuza pisze:Moj Leos doskonale znosil chemie. Dzieki niej zyl 2 miesiace dluzej i moglismy sie naprzytulac, poniewaz byl u mnie niecale 2 lata, wiec to bylo dla nas obojga znaczace. Pewnie, byl slabszy, ale nie cierpial. Nie zaluje zadnego z tych wspolnych dni, kiedy bylismy razem.

Tak powinna dzialac dobrze dobrana chemia dla zwierzat. Jezeli kot sie po niej zle czuje to powinno sie zaprzestac leczenia. Tak mi na bialobrzeskiej tlumaczyli :(

Jest chemia tabletkowa, sa sterydy, Szara ze swoimi nowotworami zyje juz tyle czasu. To nie wyrok natychmiastowy.

Oczwiscie jestem za tluszczakami! I sle Wam mnostwo dobrych mysli.

Dziękuję :) nasza onkolog tez mowila że sa nowotwory, ktore bardzo dobrze reaguja na chemie, a sa takie na ktore nic nie działa - i oczywiscie taki miala Kitusia. Gdzie mi nawet onkolog powiedziala że mozna jakaś lekka chemie zaczac stosowac ale dopiero jak juz bedzie zle a i tak nie pomoze, bo ona nigdy nie widziala efektow przy tym raku :/ takze sporo tutaj jest zaleznosci i oczywiscie jedna choroba nie rowna się innej.
Ale zupelnie nie wierze w nic oprocz tluszczakow (choc naprawde te sa inne niz ten wyciety, ale wlasnie z definicji w necie to wlasnie tluszczaki).

Chemia w przypadku zwierzakow nie ma zniszczyc nowotworu. Ma opoznic jego rozrost, polepszyc samopoczucie pacjenta.
Tutejsi onkolodzy uwazaja, ze chemie powinno sie stosowac od razu jak wiemy, z czym mamy do czynienia, a nie jak bedzie zle...
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 290 gości