AYO pisze:Joasiu, skoro jesteśmy w ogrodzie, to mam prośbę
Przymierzam się do łąki, na swoją skalę rzecz jasna, ale pamiętam, że Wy macie i kiedyś o tym pisałaś.
Czy mogłabyś poprosić Pana Męża o garśc informacji i kilka dobrych rad dla nowicjuszki, która wszystko będzie robić sama?
Wdzięczność moja będzie ogromna
Haniu, oto odpowiedź Pana Męża:
"Specjalistą od łąki kwietnej jest dr Łukasz Łuczaj.
http://www.luczaj.com/polskal.htmSprzedaje też nasiona. Warto wybrać odpowiedni zestaw nasion do rodzaju gleby (sucha czy może lekko wilgotna). Na stronie jest też dość szczegółowa „instrukcja obsługi”.
Choć wysiałem zarówno polską łąkę kwietną, jak i murawę kwietną z oferty p. Łuczaja, to obie zmieniły się po kilku latach dość znacznie.
Niektóre rośliny niemal zupełnie zniknęły, jak np. komonica, inne bardzo rozprzestrzeniły się – wyka chabry, dzika marchew.
Trzeba mieć na uwadze, że łąka potrzebuje czasu na zaprezentowanie pełni swojego uroku – u nas trwało to dwa lata i już zapomniałem o niej i p. Łukasz zdążył zebrać od nas w myślach kilka przekleństw jako oszust i naciągacz
W drugim roku nagle pojawił się łan margerytek i nasz zachwyt kwitnąca łąką.
Niewątpliwą zaletą łąki kwietnej jest jej walor ekologiczny – przyciąga owady. Lata nad nią mnóstwo motyli. Jest pełna świerszczy, trzmieli, dzikich pszczół. Nie trzeba jej też kosić tak często, jak trawnika. My kosimy raz w roku".
I stosowna fotka, która ilustruje jak zmieniała się nasza łąka kwietna w ciągu 10 lat (ależ ten czas leci...
)
Haniu, jak jeszcze chcesz coś wiedzieć, to pisz