Witam,
Zacznę od tego że mieszkam w Norwegii. Wczoraj z dziewczyną wyszliśmy na spacer leśna drozka która prowadzi nad jezioro po drodze sa domki w lesie przy drodze. Jak wracaliśmy zobaczyliśmy na polu przy drodze kota i wolalismy go az w końcu przyszedł do nas i zaczął sie przymilac. Był to młody zadbany kot. Zaczął za nami iść i im dalej szedł nerwowo sie rozgladal. W końcu miauczal i podbiegal za nami żeby nadrobić drogę. W końcu doszliśmy do przejścia pod autostrada gdzie był mega huk i bal sie przejść uciekal w krzaki i nie chciał iść dalej pobieglismy po auto, zdążyło sie sciemnic i wróciliśmy na widok auta wskakiwal na drzewo mocno sie bal. Jak zobaczył ze to my odrazu do nas przybiegł i wzięliśmy go do środka auta, i pojechaliśmy tam gdzie go potkalismy, wypuscilismy z auta koło tego domu i usiadł rozgladl sie pojechaliśmy kawałek dalej poszedł za autem i już za zakrętem dziewczyna chciała go złapać drugi raz nie dal sie i zaczął nago gdzieś iść jak wcześniej bez nas nie szedł na przód. Poczekalismy chwile żeby zobaczyć czy pójdzie dalej i pojechaliśmy był za zakrętem szedł dalej nie rozgladajac sie i jak zobaczyl auto szedł z drogi na podwórko drugiego domku i tam schowal die wkrzaki. Uznalismy ze to może byc jego dom i pojechaliśmy w dodatku ktoś zaraz nas minął i pojechał do tego domku. Dzis jest mi cholernie przykro ze zamiast go zabrać do domu wywiozlem do ciemnego lasu wiec do was pytanie czy myślicie ze odnalazl swój domek skoro zawrócił w tamta stronę czy jak bo byłem tam dzis i sumienie nie daje mi spokoju.