Może walentynkowo, a może codzienność: obudziłam się ze wspomnieniem lęku, że Noniu mnie zapomniał, kiedy wiosną nie mogłam przychodzić. A on pamiętał i czekał.
W piątek minęły trzy miesiące od śmierci Nonia. Mateosia przypomniała, sama nie pamiętałam. To nie jest tak, że nie pamiętam o Noniu. Codziennie o nim myślę. Na początek tego lockdownu wspominałam, jak wiosną zeszłego roku nie spotykaliśmy się, a potem się bałam, czy mnie pozna. Noniu poznał, oczywiście. Teraz jest, jak jest
Bardzo wspolczuje i tesknie za tematem "Nosek z Wroclawia szczesliwy w swoim domku". Zawsze tak milo bylo to przeczytac wchodzac na forum choc wtedy jeszcze nie dotarlam na ten watek. W czwartek minely 3 miesiace odkad moja Najukochansza odeszla. Pisalam dlugo posta w Jej watku ale w koncu nic nie wyslalam.
Pibon, bardzo Ci współczuję. Bardzo! Ten żal nigdy się nie kończy. Smutek obezwładnia codziennie. Tak bardzo tęsknię za moimi trzema kotkami i za kocurkiem Noniem, że aż boli. Florentynka (dwudziestoletnia koteńka, mieszkająca z Noniem) po jego śmierci nabrała nowych zwyczajów. Najwyraźniej jestem dla niej ważna, bo przytula się, wącha mnie delikatnie noskiem i jest przekochana. Opiekuje się nami, mateosią i mną też.